*** Oczami Nelly ***
- Inaczej wyobrażałam sobie ten dzień i to wyjście... - Wyznałam.
- Chcesz już wrócić? - Zapytał chłopak.
- W sumie... To po pierwsze jest za gorąco, po drugie zapowiada się na niezłą burzę, a poza tym w sali gimnastycznej jest niezły syf! - Wyliczyłam.
- Więcej argumentów nie było?! - Zaśmiał się.
- Pewnie bym coś jeszcze wymyśliła, bo wyobraźnię mam akurat bogatą... - Uśmiechnęłam się i zapytałam:
- Będziecie mieć tam chyba pierwsze próby, a kiedy?
- No raczej tam. Hmmm... tego jeszcze nie wiem. - Na jego twarzy pojawił się głupi uśmieszek.
- To wracamy? - Przywróciłam wcześniejszy temat. Ciągle jeszcze szliśmy donikąd.
- Mhm. - Odwróciliśmy się i zaczęliśmy drogę powrotną w przeciwnym kierunku.
- Mam cholernie dużo do nadrobienia... - Westchnęłam powracając jakby do rzeczywistości i swoich obowiązków.
- W czym? - Zaciekawił się.
- Na fanpage'ach na Facebook'u.
- A o czym one są?
- Raczej o kim. O tobie!
Zmarszczył brwi uważniej mi się przyglądając.
- Jak to dokładniej wygląda?
- Kiedyś ci może pokażę. - Uśmiechnęłam się. - Zamieszczamy tam różne informacje o tobie, zdjęcia, swoje przemyślenia, różne zabawne teksty i przeróbki z tobą związane, które są na prawdę świetne! Czasem jakieś opowiadania itp. - Wyjaśniłam mu.
- Aha... Jest was kilka?
- Tak zazwyczaj na stronce jest parę adminek, bo sama nie ogarnęłabym wszystkich trzech. I mam teraz sporo zaległości, ale mam nadzieję, że Siostry nie będą złe na moją niską aktywność...
- Czyli prowadzisz trzy fanpage. - Analizował. - I prowadzisz je dla Sióstr?
- Tak, dla Beliebers, żeby mogły być na bieżąco i żebyśmy się mogły kontaktować.
Ślicznie się uśmiechnął i zapytał:
- Nazywacie się Siostrami?
- Mhm. - Potwierdziłam.
- To świetne... - Ucieszył się. - A prowadzisz coś jeszcze?
- Mam swojego prywatnego Facebook'a, Tt, IG i tumbrla. A jak chcesz wiedzieć wszystko, to mam jeszcze bloga. - Wymieniłam.
Zrobił na mnie duże oczy i zadał kolejne pytanie:
- Ty dajesz radę z tym wszystkim?!
- Tak. W końcu nie robię tego tylko dla siebie. Czuję, że jestem potrzebna i że mogę wywołać uśmiech na czyjejś twarzy. Kocham to robić! W sumie, to się już trochę uzależniłam...
Jus zaśmiał się i odezwał:
- Robisz to wszystko dla nich?
- To na prawdę niewiele w porównaniu z tym, czego bym dla nich chciała. - Westchnęłam.
- Lepiej trafić nie mogłem! - Szczerze się uśmiechnął, objął mnie i pocałował w czoło.
- A co ja mam powiedzieć?! - Zaśmiałam się.
- Zanim się poznaliśmy, to czy chciałaś żebym był twoim chłopakiem?
- Mam wiele marzeń i marzę ciągle, ale jestem też realistką. Raczej nigdy nie wyobrażałam sobie ciebie jako swojego chłopaka. Zawsze byłeś i dalej jesteś mi bardzo bliski. Po prostu chciałam cię spotkać, przytulić i powiedzieć, że kocham i zostanę już na zawsze. A jeśli już chodzi o marzenia mniej wtedy realne, to chciałam być twoją przyjaciółką. Kimś, kto ci pomoże, z kim będziesz mógł zawsze o wszystkim porozmawiać, kimś, kto będzie w stanie sprawić, że się śmiejesz.
- Jesteś niesamowita... - Powiedział cicho i zamyślił się, więc milczałam, nie przerywając mu.
- Czym jest dla ciebie muzyka? - Spytał po kilkunastominutowej ciszy.
- Jest dla mnie wszystkim. Uwielbiam wszystko, co z nią związane. Zawsze jest dla mnie czymś, co sprawia, że potrafię żyć. Przenosi mnie do mojego świata. Sprawia, że śmieję się, wydurniam, płaczę... Kocham ją.
Pokiwał głową i następne pytanie:
- Jeśli chodzi o piosenki? To masz jakieś ulubione, na przykład moje?
Zaśmiałam się i odpowiedziałam:
- Dobrze wiesz, że mam mnóstwo ulubionych piosenek, w których są również twoje. Z nimi z kolei jest tak, że nie potrafię wybrać jednej, którą kocham najbardziej. Porównujemy to do zapytania matkę, o to które ze swych dzieci kocha bardziej.
Oboje się zaśmialiśmy.
- Często mam tak zwane "fazy". Wtedy będę męczyła cię w kółko tą samą piosenką, czasem nawet przez parę dni.
- Czyli mam się już bać? - Uśmiechnął się.
- No wiesz, jak będę Skrillex'a słuchała...
- Może nie będzie tak źle. A co w piosenkach czasem zdaję się być dla ciebie najgorsze?
- Dużo mi jeszcze tych pytań zadasz?!
- Nie wiem o tobie praktycznie nic, więc chcę dowiedzieć się, co myślisz na nasze wspólne tematy. Proszę, odpowiedz.
- Zabrzmi to bardziej ogólnie. Najgorsze dla mnie są chwile, kiedy słowa piosenki, którą na prawdę kocham stają się po prostu puste i bez znaczenia. To boli... Ale chyba jest mi potrzebne. Później doceniam jej istnienie jeszcze bardziej.
- Dokładnie... Uwielbiam z tobą rozmawiać.
- O ile rozmową nazywasz moje monologi odpowiadające na twoje pytania... - Zaśmiałam się.
- Ej! - Szturchnął mnie, również się śmiejąc.
- Mogę powiedzieć ci coś jeszcze... Bo chyba powinieneś to wiedzieć. Zrobiłam pauzę i zaczęłam:
- Są dni, kiedy wpadam w bardzo melancholijny, zazwyczaj też smutny nastrój. Wtedy można powiedzieć, że żyję całkowicie w swoim świecie i nie jestem wtedy dla nikogo dostępna. Tylko ja i muzyka...
- Powinienem się wtedy o ciebie martwić?
- Zazwyczaj kończy się to dobrze. - Uśmiechnęłam się. - Chcesz o mnie wiedzieć coś jeszcze? - Postarałam się o zmianę trochę niewygodnego dla mnie tematu.
Jus chyba to zauważył, bo powiedział:
- Chciałbym, żebyś odpowiedziała na każde moje pytanie, ale ty i tak tego nie zrobisz. Jako twój chłopak chcę znać odpowiedzi chociaż na te podstawowe. Więc opowiedz mi o swoich zainteresowaniach.
- Pod względem wszelkich zainteresować jestem bardzo różna i otwarta na te nowe. Ja w ogóle taka nieokreślona jestem. - Zaśmialiśmy się.
- Miałaś mi coś o sobie opowiedzieć, a ty mi tu dwoma zdaniami rzucasz!
- Wolę, żebyś mnie 'odkrywał', niż żebyś wiedział już wszystko na samym początku.
- Już bez tego jesteś dla mnie jedną wielką zagadką. - Oznajmił.
- Może tak jest lepiej... - Puściłam mu oczko, na co uroczo się uśmiechnął.
- Jestem lepszy w puszczaniu oczek! Ucz się od mistrza! - Krzyknął i zaczął mi przedstawiać różne tego sposoby, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu pojawiającego się ciągle na mojej twarzy. W końcu po około 10 minutach naszej ciężkiej pracy, udało mi się opanować część metod Justina.
- Powracając do tematu, to bardziej sprecyzuję swoje pytania, którymi cię znów zasypię.- Oznajmił.
- Zgoda miszczuniu! - Rozbawiona dałam mu buziaka w policzek i starałam się już skupić tylko na tym, co do mnie mówił.
- W takim razie zaczniemy od sportu...
- Uwielbiam pływać, grać w kosza i siatkówkę oraz tenisa stołowego. Koledzy uczyli mnie grać w nogę i jeździć na desce, a czy im się to powiodło, stwierdzić nie potrafię. - Zaśmialiśmy się. - Lubię jeździć na rowerze, miałam nawet swojego BMX'a. Lubię też jeździć na rolkach, ale za to nie umiem jeździć na łyżwach. Mam 18 lat i nigdy tego nawet nie próbowałam. Najdziwniejsze jest to, że zawsze chciałam się chociaż trochę nauczyć grać w hokeja.
- Ja cię nauczę! - Przerwał mi.
- Trzymam cię za słowo. - Uśmiechnęłam się. - Kiedyś biegałam, lubię chodzić po górach. Jeśli chodzi o taniec. Kocham go. - Skończyłam swoją wypowiedź.
- Tańczysz lub tańczyłaś coś oprócz Dancechall'u?
- Hip - hop.
- Sama, w grupie?
- Na prawdę muszę ci o tym opowiadać? Ta historia nie należy do najkrótszych ani do najszczęśliwszych...
- Chciałbym.
- Więc tańczyłam w grupie. Było nas razem 7. Grupa miała 2 lata i może istnieje do dziś, nie wiem. Dołączyłam do niej na samym początku i to był nasz wspólny na jej założenie pomysł. Tańczyliśmy właśnie hip - hop. Wieki były zbliżone, ja miałam 14 lat. Czterech chłopaków i trzy dziewczyny. Było świetnie, byliśmy zgrani, wszyscy zakochani w naszej pasji. Pierwsze miejsca w różnych konkursach były zawsze nasze. Uwielbiałam taniec, ich i wszystko co się z tym wiązało. Znaczyli dla mnie najwięcej i byłam na prawdę szczęśliwa, że mogę w tym być. Minęły dwa lata. Wpakowałam się w to cholerne gówno, problemy w szkole plus te w domu, te z psychiką też. Ja byłam na wyczerpaniu, po raz pierwszy po prostu nie dawałam rady. Dosłownie wszystko na czym mi zależało ode mnie odchodziło. Nie potrafiłam tego dogonić i złapać. Przepadło. Próbowałam o to walczyć, ale nikt nie dał mi szansy. Chciałam się wytłumaczyć. Byłam nawet w stanie opowiedzieć im, co jest przyczyną zrujnowanej mnie. Ale nikt nie chciał mnie wysłuchać. Ludzie, których uważałam za przyjaciół - odwrócili się ode mnie. Nikt się za mną nie wstawił, a ja byłam gotowa wskoczyć za nimi w ogień. To bolało, bardzo..., ale mijały kolejne lata i teraz staram się do tego nie wracać. - Opowiedziałam.
- Ja... - Zaczął trochę zakłopotany.
- Czasem lepiej po prostu milczeć. - Delikatnie się do niego uśmiechnęłam.
- Możemy przejść dalej? - Zapytał niepewnie.
- Mhm. - Zgodziłam się.
- Lubisz czytać?
- Uwielbiam. Szczególnie horrory i fantasy. Właśnie! Dawno nic nie czytałam...
- Wybierzemy jakąś dobrą książkę i będziesz nam czytać! - Postanowił.
- Nam? - Zdziwiłam się.
- No. Ja nie przepadam za czytaniem, ale również lubię horrory i fantasy i z chęcią cię posłucham. Będziesz mogła czytać jak będziemy mieli trochę wolnego czasu albo jak będziemy gdzieś jechać... Co ty na to?
- W sumie, czemu nie?! - Przystałam na decyzję chłopaka.
- Okej. To idziemy dalej. A co jeśli chodzi o kino i filmy?
- Kocham kino i filmy. Horrory, komedie i fantasy. No i jeszcze filmy młodzieżowe.
- Czyli z tym nie będzie problemu.
- Z czym zaś? - Wybiłam się.
- No z wyborem filmów. - Zaśmiał się.
Pokiwałam głową, a chłopak zadał następne pytanie:
- Lubisz na przykład fotografię?
- Oooo... Aparatu swojego nie mam. - Zasmuciłam się. - Ale tak, kocham robić zdjęcia.
- Jakie? - Dopytywał.
- Różne. - Zaśmiałam się. - Nie, no. Takie, które uważam za coś dobrego i ładnego, najczęściej z drugim dnem. Wiesz, z ukrytym sensem. Często robię zdjęcia dziwnym, skomponowanym przez siebie scenom albo przypadkowym ludziom. To znaczy robiłam, bo teraz aparatu nie mam...
- Och... Przestań martwić się o rzeczy materialne. Teraz powiedz mi co lubisz jeść.
- Serio?! Pytasz mnie o jedzenie? - Zdumiłam się.
- Muszę wiedzieć, co lubi moja dziewczyna. - Oznajmił, przyciągając mnie bliżej siebie.
- Twoja dziewczyna kocha czekoladę, ale nie gorzką i broń Boże truskawkową. Lubię słodycze, szczególnie te z zawartością alkoholu... - Przeciągnęłam, a Jus słodko się zaśmiał. - Nie przepadam zbytnio za mięsem, ale czasem je spożywam. Ryb i owoców też jadam niewiele. Nie lubię kuchni chińskiej itp., nigdy nie odważyłam się spróbować sushi, czy krewetek. Niestety lubię fast food'y, ale oprócz kebabów. Lubię makarony itd. Nienawidzę szpinaku, szczawiu i surowej marchewki oraz tłustych potraw. Lubię za to potrawy ostre i wyraziste. Często zdarza mi się podjadanie chipsów, a później mam wyrzuty sumienia. - Juju znów się zaśmiał. - Czymś co kocham jest mleko i różne produkty mleczne. Uwielbiam różne serki i jogurty. Kocham szejki. No i nie cierpię płatków kukurydzianych. To mniej więcej tyle.
- Postaram się zapamiętać.
- Kiedyś się tego nauczysz. - Poklepałam go po ramieniu, a on skarcił mnie swoim spojrzeniem, co oczywiście mnie rozbawiło.
- Masz jeszcze jakieś pytania? - Przerwałam krótko trwającą ciszę.
- Opowiedz mi o swoich marzeniach. - Poprosił.
- Z jedzenia do marzeń, tak? Ciekawie. - Zaśmiałam się.
- Weź przestań! - Oburzył się. - Krytykujesz wszystko, co zrobię i co powiem... - Posmutniał.
- Nie bierz sobie tego do serca. - Uśmiechnęłam się pobłażliwie.
- Mówiłem poważnie. - Stwierdził smutny.
Spojrzałam na niego lekko zdezorientowana.
- Nie chciałam sprawić ci przykrości... No, po prostu nie wiedziałam, że odbierasz to w ten sposób. - Wyjaśniłam.
- A ty jak byś na reagowała na coś takiego? - Zapytał kpiąco.
- Potrafiłabym się obronić. Umiem wybrnąć z wielu sytuacji. Tego nauczyło mnie życie...
- Myślisz, że jestem gorszy? Że zawsze miałem z górki?
- Nie mówię, że jesteś gorszy. Wręcz przeciwnie, uważam cię za lepszego człowieka od siebie. Wiem, że los cię doświadczył. Na prawdę przepraszam, że cię uraziłam.
- Tak łatwo przychodzi ci przepraszanie...
- Ale wiedz, że są na świecie ludzie, których nie przeprosiłabym nigdy w życiu.
- Chyba wiem kogo masz na myśli. - Usłyszałam.
- On też. Ale skończmy to. - Próbowałam urwać temat, ale Justin przywrócił jeszcze jeden z tych gorszych.
- Co zrobimy z... tym gównem (tak to się zazwyczaj nazywało, żeby unikać słów kluczowych)?
- Ty to na razie zostaw, na razie spróbuj zapomnieć, nie wracaj do tego. - Zarządziłam.
- A ty? Powinnaś mi to wyjaśnić.
- To jest moja prywatna sprawa, poradzę sobie. - Starałam się to zakończyć.
- Należą mi się chyba jakieś wyjaśnienia. - Powiedział stanowczo.
- A czy ty mi cokolwiek wyjaśniłeś?! - Chciałam obrócić to przeciwko chłopakowi.
- Uważam, że nie ma takiej potrzeby. Wiesz więcej niż powinnaś.
- Właśnie. - Westchnęłam, delikatnie się uśmiechając.
- A ja?! - Upomniał się.
- A ty nie możesz wiedzieć nic.
- Przecież...?!
- Skończ! Okej? Zostaw to teraz i nie wracaj dopóki ci na to nie pozwolę.
- Nie wiem kto nauczył cię tak się rządzić, ale tutaj to nie działa.
- Mylisz pojęcia Kotku, bo ja się nie rządzę. - Odcięłam się, a po chwili miałam tego pożałować.
Jus szarpnął mnie za rękę i w ciągu kilku sekund znaleźliśmy się w luce, między jakimiś budynkami. Mocno przycisnął mnie do ściany, a jego ręka znalazła się na moim tyłku.
- Rozmawialiśmy już na ten temat, więc dlaczego dalej to robisz? - Zapytał patrząc prosto w moje oczy i ściskając w tym samym momencie mój prawy pośladek.
- Nie przestanę. - Wysyczałam, opierając wygodnie swoją głowę.
- Dlaczego to robisz? - Ponowił pytanie. Tym razem z większym naciskiem.
- Bo wiem, że mam przewagę. Potrafię wykorzystać to w każdej chwili i zrobić z tobą, co tylko zechcę. - Wyznałam.
- Z tego, co pamiętam... Powiedziałaś, że nie będziesz tego wykorzystywać. - Wsunął dłoń między moje uda i zaczął nią poruszać w sposób, który sprawiał, że trudne było dla mnie trzymanie się na nogach. Chciałam mu ulec, ale nie mogłam. Na pewno nie teraz.
- Nie zagłębiaj się w to, bo i tak nie zrozumiesz.
- Skąd ta pewność, Skarbie? - Jego usta znalazły się na mojej szyi i zajmowały się właśnie robieniem malinki, dłoń nie zmieniła swego położenia.
- Nie chce mi się tego tobie tłumaczyć. - Powiedziałam znudzona, wynikiem tego były zęby chłopaka wbijające się w moją skórę.
- Ssss... Mógłbyś zachowywać się normalnie! - Próbowałam go od siebie odepchnąć, ale na marne. On nie chciał ustąpić, tym bardziej pewny swojej przewagi nade mną w obecnym momencie.
- Nie przy tobie, Kochanie! - Uśmiechnął się, przejeżdżając kciukiem po śladzie, jaki zostawił na moim ciele.
- Wiesz, że jestem twoją kobietą. Chcę być tylko twoja, a to powinno cię zadowalać. To musi ci wystarczyć. - Wyjaśniłam.
- Jesteś tylko moja. - Powiedział, wreszcie kładąc swoją dłoń w mniej wrażliwym dla mnie miejscu.
- I mogę dać ci wszystko. - Zapewniłam, zbliżając swoje usta do jego.
- Chcę ciebie, dzisiaj. - Wyszeptał.
- Dostaniesz. - Złączyłam nasze usta, a następnie zjechałam do jego szyi. Doskonale wiedziałam, że wtedy zawsze da za wygraną.
- Ale... - Ciągnęłam dalej. - Jeśli skończysz te wszystkie trudne tematy.
- Mhm. - Wymruczał, rozkoszując się stanem, w który go wprowadziłam.
Uśmiechnęłam się zadowolona ze swojego sukcesu.
- Właśnie przekupiłaś mnie seksem. - Odezwał się, gdy przerwałam rozpieszczanie go.
Chciałam zaprzeczyć, ale wszystkie obronne słowa uwięzły mi w gardle. On miał rację.
Pokiwałam głową, śmiejąc się sama z siebie.
- Ale, wiesz... Możesz robić to ciągle. Ja po prostu uwielbiam te nasze układy. - Namiętnie mnie pocałował, a potem brutalnie wyrwał mnie z tego cudownego stanu, słowami:
- Więc wrócimy do twoich marzeń?
- Ugh! Właśnie mnie ich pozbawiłeś. - Odrzekłam, wzdychając i sprawiając, że Jus słodko się uśmiechnął. - Zostawmy to na kiedy indziej. - Dodałam.
- Dobrze. - Łatwo się ze mną zgodził.
- Teraz będziesz taki uległy do końca dnia? - Zaśmiałam się.
Chłopak seksownie oblizał swoje usta, uważnie mi się przyglądając.
- Dzień kończy się dopiero o północy.
Justin złapał moją rękę i znaleźliśmy się na naszej drodze powrotnej do hotelu.
- Im dłużej będę musiał czekać, tym bardziej ty będziesz musiała się postarać.
- Że niby się nie staram?
- Tego nie powiedziałem... Teraz po prostu będziesz musiała przygotować coś specjalnego. - Oznajmił.
- Zrobię to tak, jak będę chciała. - Pokazałam mu język. - Poza tym nie muszę się specjalnie starać, żeby ci się podobało.
- Czyli tak łatwo mnie zadowolić? - Spytał podejrzliwie.
Ale na mojej twarzy zobaczył tylko łobuzerki uśmieszek.
- Nel? - Naciskał.
- Cicho, bo myślę nad tym, co przygotować! - Upomniałam go.
- Czyli jednak? - Zabawnie poruszył brwiami.
- Mam coraz więcej wątpliwości...
- Okej będę już cicho. - Powiedział szybko.
Czego oni nie zrobią dla jednej nocy... Dla Justina nawet z załatwieniem pokoju, którego na razie nie było, nie będzie problemu.
- Jakaś wskazówka? - Zapytał po około 15 minutach.
Z pobłażaniem pokiwałam na niego głową.
- No co?! - Wzruszył ramionami.
- Będę po prostu twoją kobietą.
- Mmm...
- Dobre? - Zaśmiałam się.
- Yeah... - Odpowiedział zamyślony.
- Pamiętaj! Dopiero o północy. - Zwróciłam mu uwagę, bo coraz bardziej zagłębiał się w swoich fantazjach.
- Nie mógłbym zapomnieć. - Odwzajemnił mój uśmiech i powrócił do swych przepełnionych seksem fantazji.
Po około 2o minutach dalszej wędrówki dotarliśmy do naszego hotelu, gdzie czekało nas coś, czego się nie spodziewaliśmy...
Ooo boże wreszcie koniec tego nudnego rozdziału- mam nadzieję, że wyczułaś tu sarkazm :) Boże, rozdział genialny *.* opłacało się tyle czekać :* Fantastycznie wszystko odpisujesz. Bieber, jaki zboczuch!!! Jestem ciekawa co ich spotkało... Kiedy myślę, że już ciekawiej być nie może, bam ty dajesz kolejne ciekawe wydarzenie i jeszcze urywasz! Ech i znów trzeba czekać 2tyg na następny rozdział, ale bez obaw wytrzymam, bo wiem, że warto.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Sis :* Jesteś po prostu kochana <3
Usuń-Mamo mam problem!
OdpowiedzUsuń-Co się stało?
-Uzależniłam się od tego bloga!
świetny rozdział <3
Dziękuję baaardzo :) <333
Usuń