piątek, 18 października 2013

Rozdział 58

*** Oczami Nelly ***

- Inaczej wyobrażałam sobie ten dzień i to wyjście... - Wyznałam.
- Chcesz już wrócić? - Zapytał chłopak.
- W sumie... To po pierwsze jest za gorąco, po drugie zapowiada się na niezłą burzę, a poza tym w sali gimnastycznej jest niezły syf! - Wyliczyłam.
- Więcej argumentów nie było?! - Zaśmiał się.
- Pewnie bym coś jeszcze wymyśliła, bo wyobraźnię mam akurat bogatą... - Uśmiechnęłam się i zapytałam:
- Będziecie mieć tam chyba pierwsze próby, a kiedy?
- No raczej tam. Hmmm... tego jeszcze nie wiem. - Na jego twarzy pojawił się głupi uśmieszek.
- To wracamy? - Przywróciłam wcześniejszy temat. Ciągle jeszcze szliśmy donikąd.
- Mhm. - Odwróciliśmy się i zaczęliśmy drogę powrotną w przeciwnym kierunku.
- Mam cholernie dużo do nadrobienia... - Westchnęłam powracając jakby do rzeczywistości i swoich obowiązków.
- W czym? - Zaciekawił się.
- Na fanpage'ach na Facebook'u.
- A o czym one są?
- Raczej o kim. O tobie!
Zmarszczył brwi uważniej mi się przyglądając.
- Jak to dokładniej wygląda?
- Kiedyś ci może pokażę. - Uśmiechnęłam się. - Zamieszczamy tam różne informacje o tobie, zdjęcia, swoje przemyślenia, różne zabawne teksty i przeróbki z tobą związane, które są na prawdę świetne! Czasem jakieś opowiadania itp. - Wyjaśniłam mu.
- Aha... Jest was kilka?
- Tak zazwyczaj na stronce jest parę adminek, bo sama nie ogarnęłabym wszystkich trzech. I mam teraz sporo zaległości, ale mam nadzieję, że Siostry nie będą złe na moją niską aktywność...
- Czyli prowadzisz trzy fanpage. - Analizował. - I prowadzisz je dla Sióstr?
- Tak, dla Beliebers, żeby mogły być na bieżąco i żebyśmy się mogły kontaktować.
Ślicznie się uśmiechnął i zapytał:
- Nazywacie się Siostrami?
- Mhm. - Potwierdziłam.
- To świetne... - Ucieszył się. - A prowadzisz coś jeszcze?
- Mam swojego prywatnego Facebook'a, Tt, IG i tumbrla. A jak chcesz wiedzieć wszystko, to mam jeszcze bloga. - Wymieniłam.
Zrobił na mnie duże oczy i zadał kolejne pytanie:
- Ty dajesz radę z tym wszystkim?!
- Tak. W końcu nie robię tego tylko dla siebie. Czuję, że jestem potrzebna i że mogę wywołać uśmiech na czyjejś twarzy. Kocham to robić! W sumie, to się już trochę uzależniłam...
Jus zaśmiał się i odezwał:
- Robisz to wszystko dla nich?
- To na prawdę niewiele w porównaniu z tym, czego bym dla nich chciała. - Westchnęłam.
- Lepiej trafić nie mogłem! - Szczerze się uśmiechnął, objął mnie i pocałował w czoło.
- A co ja mam powiedzieć?! - Zaśmiałam się.
- Zanim się poznaliśmy, to czy chciałaś żebym był twoim chłopakiem?
- Mam wiele marzeń i marzę ciągle, ale jestem też realistką. Raczej nigdy nie wyobrażałam sobie ciebie jako swojego chłopaka. Zawsze byłeś i dalej jesteś mi bardzo bliski. Po prostu chciałam cię spotkać, przytulić i powiedzieć, że kocham i zostanę już na zawsze. A jeśli już chodzi o marzenia mniej wtedy realne, to chciałam być twoją przyjaciółką. Kimś, kto ci pomoże, z kim będziesz mógł zawsze o wszystkim porozmawiać, kimś, kto będzie w stanie sprawić, że się śmiejesz.
- Jesteś niesamowita... - Powiedział cicho i zamyślił się, więc milczałam, nie przerywając mu.
- Czym jest dla ciebie muzyka? - Spytał po kilkunastominutowej ciszy.
- Jest dla mnie wszystkim. Uwielbiam wszystko, co z nią związane. Zawsze jest dla mnie czymś, co sprawia, że potrafię żyć. Przenosi mnie do mojego świata. Sprawia, że śmieję się, wydurniam, płaczę... Kocham ją.
Pokiwał głową i następne pytanie:
- Jeśli chodzi o piosenki? To masz jakieś ulubione, na przykład moje?
Zaśmiałam się i odpowiedziałam:
- Dobrze wiesz, że mam mnóstwo ulubionych piosenek, w których są również twoje. Z nimi z kolei jest tak, że nie potrafię wybrać jednej, którą kocham najbardziej. Porównujemy to do zapytania matkę, o to które ze swych dzieci kocha bardziej.
Oboje się zaśmialiśmy.
- Często mam tak zwane "fazy". Wtedy będę męczyła cię w kółko tą samą piosenką, czasem nawet przez parę dni.
- Czyli mam  się już bać? - Uśmiechnął się.
- No wiesz, jak będę Skrillex'a słuchała...
- Może nie będzie tak źle. A co w piosenkach czasem zdaję się być dla ciebie najgorsze?
- Dużo mi jeszcze tych pytań zadasz?!
- Nie wiem o tobie praktycznie nic, więc chcę dowiedzieć się, co myślisz na nasze wspólne tematy. Proszę, odpowiedz.
- Zabrzmi to bardziej ogólnie. Najgorsze dla mnie są chwile, kiedy słowa piosenki, którą na prawdę kocham stają się po prostu puste i bez znaczenia. To boli... Ale chyba jest mi potrzebne. Później doceniam jej istnienie jeszcze bardziej.
- Dokładnie... Uwielbiam z tobą rozmawiać.
- O ile rozmową nazywasz moje monologi odpowiadające na twoje pytania... - Zaśmiałam się.
- Ej! - Szturchnął mnie, również się śmiejąc.
- Mogę powiedzieć ci coś jeszcze... Bo chyba powinieneś to wiedzieć. Zrobiłam pauzę i zaczęłam:
- Są dni, kiedy wpadam w bardzo melancholijny, zazwyczaj też smutny nastrój. Wtedy można powiedzieć, że żyję całkowicie w swoim świecie i nie jestem wtedy dla nikogo dostępna. Tylko ja i muzyka...
- Powinienem się wtedy o ciebie martwić?
- Zazwyczaj kończy się to dobrze. - Uśmiechnęłam się. - Chcesz o mnie wiedzieć coś jeszcze? - Postarałam się o zmianę trochę niewygodnego dla mnie tematu.
Jus chyba to zauważył, bo powiedział:
- Chciałbym, żebyś odpowiedziała na każde moje pytanie, ale ty i tak tego nie zrobisz. Jako twój chłopak chcę znać odpowiedzi chociaż na te podstawowe. Więc opowiedz mi o swoich zainteresowaniach.
- Pod względem wszelkich zainteresować jestem bardzo różna i otwarta na te nowe. Ja w ogóle taka nieokreślona jestem. - Zaśmialiśmy się.
- Miałaś mi coś o sobie opowiedzieć, a ty mi tu dwoma zdaniami rzucasz!
- Wolę, żebyś mnie 'odkrywał', niż żebyś wiedział już wszystko na samym początku.
- Już bez tego jesteś dla mnie jedną wielką zagadką. - Oznajmił.
- Może tak jest lepiej... - Puściłam mu oczko, na co uroczo się uśmiechnął.

- Jestem lepszy w puszczaniu oczek! Ucz się od mistrza! - Krzyknął i zaczął mi przedstawiać różne tego sposoby, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu pojawiającego się ciągle na mojej twarzy. W końcu po około 10 minutach naszej ciężkiej pracy, udało mi się opanować część metod Justina.
- Powracając do tematu, to bardziej sprecyzuję swoje pytania, którymi cię znów zasypię.- Oznajmił.
- Zgoda miszczuniu! - Rozbawiona dałam mu buziaka w policzek i starałam się już skupić tylko na tym, co do mnie mówił.
- W takim razie zaczniemy od sportu...
- Uwielbiam pływać, grać w kosza i siatkówkę oraz tenisa stołowego. Koledzy uczyli mnie grać w nogę i jeździć na desce, a czy im się to powiodło, stwierdzić nie potrafię. - Zaśmialiśmy się. - Lubię jeździć na rowerze, miałam nawet swojego BMX'a. Lubię też jeździć na rolkach, ale za to nie umiem jeździć na łyżwach. Mam 18 lat i nigdy tego nawet nie próbowałam. Najdziwniejsze jest to, że zawsze chciałam się chociaż trochę nauczyć grać w hokeja.
- Ja cię nauczę! - Przerwał mi.
- Trzymam cię za słowo. - Uśmiechnęłam się. - Kiedyś biegałam, lubię chodzić po górach. Jeśli chodzi o taniec. Kocham go. - Skończyłam swoją wypowiedź.
- Tańczysz lub tańczyłaś coś oprócz Dancechall'u?
- Hip - hop.
- Sama, w grupie?
- Na prawdę muszę ci o tym opowiadać? Ta historia nie należy do najkrótszych ani do najszczęśliwszych...
- Chciałbym.
- Więc tańczyłam w grupie. Było nas razem 7. Grupa miała 2 lata i może istnieje do dziś, nie wiem. Dołączyłam do niej na samym początku i to był nasz wspólny na jej założenie pomysł. Tańczyliśmy właśnie hip - hop. Wieki były zbliżone, ja miałam 14 lat. Czterech chłopaków i trzy dziewczyny. Było świetnie, byliśmy zgrani, wszyscy zakochani w naszej pasji. Pierwsze miejsca w różnych konkursach były zawsze nasze. Uwielbiałam taniec, ich i wszystko co się z tym wiązało. Znaczyli dla mnie najwięcej i byłam na prawdę szczęśliwa, że mogę w tym być. Minęły dwa lata. Wpakowałam się w to cholerne gówno, problemy w szkole plus te w domu, te z psychiką też. Ja byłam na wyczerpaniu, po raz pierwszy po prostu nie dawałam rady. Dosłownie wszystko na czym mi zależało ode mnie odchodziło. Nie potrafiłam tego dogonić i złapać. Przepadło. Próbowałam o to walczyć, ale nikt nie dał mi szansy. Chciałam się wytłumaczyć. Byłam nawet w stanie opowiedzieć im, co jest przyczyną zrujnowanej mnie. Ale nikt nie chciał mnie wysłuchać. Ludzie, których uważałam za przyjaciół - odwrócili się ode mnie. Nikt się za mną nie wstawił, a ja byłam gotowa wskoczyć za nimi w ogień. To bolało, bardzo..., ale mijały kolejne lata i teraz staram się do tego nie wracać. - Opowiedziałam.
- Ja... - Zaczął trochę zakłopotany.
- Czasem lepiej po prostu milczeć. - Delikatnie się do niego uśmiechnęłam.
- Możemy przejść dalej? - Zapytał niepewnie.
- Mhm. - Zgodziłam się.
- Lubisz czytać?
- Uwielbiam. Szczególnie horrory i fantasy. Właśnie! Dawno nic nie czytałam...
- Wybierzemy jakąś dobrą książkę i będziesz nam czytać! - Postanowił.
- Nam? - Zdziwiłam się.
- No. Ja nie przepadam za czytaniem, ale również lubię horrory i fantasy i z chęcią cię posłucham. Będziesz mogła czytać jak będziemy mieli trochę wolnego czasu albo jak będziemy gdzieś jechać... Co ty na to?
- W sumie, czemu nie?! - Przystałam na decyzję chłopaka.
- Okej. To idziemy dalej. A co jeśli chodzi o kino i filmy?
- Kocham kino i filmy. Horrory, komedie i fantasy. No i jeszcze filmy młodzieżowe.
- Czyli z tym nie będzie problemu.
- Z czym zaś? - Wybiłam się.
- No z wyborem filmów. - Zaśmiał się.
Pokiwałam głową, a chłopak zadał następne pytanie:
- Lubisz na przykład fotografię?
- Oooo... Aparatu swojego nie mam. - Zasmuciłam się. - Ale tak, kocham robić zdjęcia.
- Jakie? - Dopytywał.
- Różne. - Zaśmiałam się. - Nie, no. Takie, które uważam za coś dobrego i ładnego, najczęściej z drugim dnem. Wiesz, z ukrytym sensem. Często robię zdjęcia dziwnym, skomponowanym przez siebie scenom albo przypadkowym ludziom. To znaczy robiłam, bo teraz aparatu nie mam...
- Och... Przestań martwić się o rzeczy materialne. Teraz powiedz mi co lubisz jeść.
- Serio?! Pytasz mnie o jedzenie? - Zdumiłam się.
- Muszę wiedzieć, co lubi moja dziewczyna. - Oznajmił, przyciągając mnie bliżej siebie.

- Twoja dziewczyna kocha czekoladę, ale nie gorzką i broń Boże truskawkową. Lubię słodycze, szczególnie te z zawartością alkoholu... - Przeciągnęłam, a Jus słodko się zaśmiał. - Nie przepadam zbytnio za mięsem, ale czasem je spożywam. Ryb i owoców też jadam niewiele. Nie lubię kuchni chińskiej itp., nigdy nie odważyłam się spróbować sushi, czy krewetek. Niestety lubię fast food'y, ale oprócz kebabów. Lubię makarony itd. Nienawidzę szpinaku, szczawiu i surowej marchewki oraz tłustych potraw. Lubię za to potrawy ostre i wyraziste. Często zdarza mi się podjadanie chipsów, a później mam wyrzuty sumienia. - Juju znów się zaśmiał. - Czymś co kocham jest mleko i różne produkty mleczne. Uwielbiam różne serki i jogurty. Kocham szejki. No i nie cierpię płatków kukurydzianych. To mniej więcej tyle.
- Postaram się zapamiętać.
- Kiedyś się tego nauczysz. - Poklepałam go po ramieniu, a on skarcił mnie swoim spojrzeniem, co oczywiście mnie rozbawiło.
- Masz jeszcze jakieś pytania? - Przerwałam krótko trwającą ciszę.
- Opowiedz mi o swoich marzeniach. - Poprosił.
- Z jedzenia do marzeń, tak? Ciekawie. - Zaśmiałam się.
- Weź przestań! - Oburzył się. - Krytykujesz wszystko, co zrobię i co powiem... - Posmutniał.
- Nie bierz sobie tego do serca. - Uśmiechnęłam się pobłażliwie.
- Mówiłem poważnie. - Stwierdził smutny.
Spojrzałam na niego lekko zdezorientowana. 
- Nie chciałam sprawić ci przykrości... No, po prostu nie wiedziałam, że odbierasz to w ten sposób. - Wyjaśniłam.
- A ty jak byś na reagowała na coś takiego? - Zapytał kpiąco.
- Potrafiłabym się obronić. Umiem wybrnąć z wielu sytuacji. Tego nauczyło mnie życie...
- Myślisz, że jestem gorszy? Że zawsze miałem z górki?
- Nie mówię, że jesteś gorszy. Wręcz przeciwnie, uważam cię za lepszego człowieka od siebie. Wiem, że los cię doświadczył. Na prawdę przepraszam, że cię uraziłam.
- Tak łatwo przychodzi ci przepraszanie...
- Ale wiedz, że są na świecie ludzie, których nie przeprosiłabym nigdy w życiu.
- Chyba wiem kogo masz na myśli. - Usłyszałam.
- On też. Ale skończmy to. - Próbowałam urwać temat, ale Justin przywrócił jeszcze jeden z tych gorszych.
- Co zrobimy z... tym gównem (tak to się zazwyczaj nazywało, żeby unikać słów kluczowych)?
- Ty to na razie zostaw, na razie spróbuj zapomnieć, nie wracaj do tego. - Zarządziłam.
- A ty? Powinnaś mi to wyjaśnić.
- To jest moja prywatna sprawa, poradzę sobie. - Starałam się to zakończyć.
- Należą mi się chyba jakieś wyjaśnienia. - Powiedział stanowczo.
- A czy ty mi cokolwiek wyjaśniłeś?! - Chciałam obrócić to przeciwko chłopakowi.
- Uważam, że nie ma takiej potrzeby. Wiesz więcej niż powinnaś.
- Właśnie. - Westchnęłam, delikatnie się uśmiechając.
- A ja?! - Upomniał się.
- A ty nie możesz wiedzieć nic.
- Przecież...?!
- Skończ! Okej? Zostaw to teraz i nie wracaj dopóki ci na to nie pozwolę.
- Nie wiem kto nauczył cię tak się rządzić, ale tutaj to nie działa.
- Mylisz pojęcia Kotku, bo ja się nie rządzę. - Odcięłam się, a po chwili miałam tego pożałować.
Jus szarpnął mnie za rękę i w ciągu kilku sekund znaleźliśmy się w luce, między jakimiś budynkami. Mocno przycisnął mnie do ściany, a jego ręka znalazła się na moim tyłku.
- Rozmawialiśmy już na ten temat, więc dlaczego dalej to robisz? - Zapytał patrząc prosto w moje oczy i ściskając w tym samym momencie mój prawy pośladek.
- Nie przestanę. - Wysyczałam, opierając wygodnie swoją głowę.
- Dlaczego to robisz? - Ponowił pytanie. Tym razem z większym naciskiem.
- Bo wiem, że mam przewagę. Potrafię wykorzystać to w każdej chwili i zrobić z tobą, co tylko zechcę. - Wyznałam.
- Z tego, co pamiętam... Powiedziałaś, że nie będziesz tego wykorzystywać. - Wsunął dłoń między moje uda i zaczął nią poruszać w sposób, który sprawiał, że trudne było dla mnie trzymanie się na nogach. Chciałam mu ulec, ale nie mogłam. Na pewno nie teraz.
- Nie zagłębiaj się w to, bo i tak nie zrozumiesz.
- Skąd ta pewność, Skarbie? - Jego usta znalazły się na mojej szyi i zajmowały się właśnie robieniem malinki, dłoń nie zmieniła swego położenia.
- Nie chce mi się tego tobie tłumaczyć. - Powiedziałam znudzona, wynikiem tego były zęby chłopaka wbijające się w moją skórę.
- Ssss... Mógłbyś zachowywać się normalnie! - Próbowałam go od siebie odepchnąć, ale na marne. On nie chciał ustąpić, tym bardziej pewny swojej przewagi nade mną w obecnym momencie.
- Nie przy tobie, Kochanie! - Uśmiechnął się, przejeżdżając kciukiem po śladzie, jaki zostawił na moim ciele.
- Wiesz, że jestem twoją kobietą. Chcę być tylko twoja, a to powinno cię zadowalać. To musi ci wystarczyć. - Wyjaśniłam.
- Jesteś tylko moja. - Powiedział, wreszcie kładąc swoją dłoń w mniej wrażliwym dla mnie miejscu.
- I mogę dać ci wszystko. - Zapewniłam, zbliżając swoje usta do jego.
- Chcę ciebie, dzisiaj. - Wyszeptał.
- Dostaniesz. - Złączyłam nasze usta, a następnie zjechałam do jego szyi. Doskonale wiedziałam, że wtedy zawsze da za wygraną.
- Ale... - Ciągnęłam dalej. - Jeśli skończysz te wszystkie trudne tematy.
- Mhm. - Wymruczał, rozkoszując się stanem, w który go wprowadziłam.
Uśmiechnęłam się zadowolona ze swojego sukcesu.
- Właśnie przekupiłaś mnie seksem. - Odezwał się, gdy przerwałam rozpieszczanie go.
Chciałam zaprzeczyć, ale wszystkie obronne słowa uwięzły mi w gardle. On miał rację.
Pokiwałam głową, śmiejąc się sama z siebie.
- Ale, wiesz... Możesz robić to ciągle. Ja po prostu uwielbiam te nasze układy. - Namiętnie mnie pocałował, a potem brutalnie wyrwał mnie z tego cudownego stanu, słowami:
- Więc wrócimy do twoich marzeń?

- Ugh! Właśnie mnie ich pozbawiłeś. - Odrzekłam, wzdychając i sprawiając, że Jus słodko się uśmiechnął. - Zostawmy to na kiedy indziej. - Dodałam.
- Dobrze. - Łatwo się ze mną zgodził.
- Teraz będziesz taki uległy do końca dnia? - Zaśmiałam się.
Chłopak seksownie oblizał swoje usta, uważnie mi się przyglądając.
- Dzień kończy się dopiero o północy.
Justin złapał moją rękę i znaleźliśmy się na naszej drodze powrotnej do hotelu.
- Im dłużej będę musiał czekać, tym bardziej ty będziesz musiała się postarać.
- Że niby się nie staram?
- Tego nie powiedziałem... Teraz po prostu będziesz musiała przygotować coś specjalnego. - Oznajmił.
- Zrobię to tak, jak będę chciała. - Pokazałam mu język. - Poza tym nie muszę się specjalnie starać, żeby ci się podobało.
- Czyli tak łatwo mnie zadowolić? - Spytał podejrzliwie.
Ale na mojej twarzy zobaczył tylko łobuzerki uśmieszek.
- Nel? - Naciskał.
- Cicho, bo myślę nad tym, co przygotować! - Upomniałam go.
- Czyli jednak? - Zabawnie poruszył brwiami.
- Mam coraz więcej wątpliwości...
- Okej będę już cicho. - Powiedział szybko.
Czego oni nie zrobią dla jednej nocy... Dla Justina nawet z załatwieniem pokoju, którego na razie nie było, nie będzie problemu.
- Jakaś wskazówka? - Zapytał po około 15 minutach.
Z pobłażaniem pokiwałam na niego głową.
- No co?! - Wzruszył ramionami.
- Będę po prostu twoją kobietą.
- Mmm...
- Dobre? - Zaśmiałam się.
- Yeah... - Odpowiedział zamyślony.
- Pamiętaj! Dopiero o północy. - Zwróciłam mu uwagę, bo coraz bardziej zagłębiał się w swoich fantazjach.
- Nie mógłbym zapomnieć. - Odwzajemnił mój uśmiech i powrócił do swych przepełnionych seksem fantazji.

Po około 2o minutach dalszej wędrówki dotarliśmy do naszego hotelu, gdzie czekało nas coś, czego się nie spodziewaliśmy...

 

4 komentarze:

  1. Ooo boże wreszcie koniec tego nudnego rozdziału- mam nadzieję, że wyczułaś tu sarkazm :) Boże, rozdział genialny *.* opłacało się tyle czekać :* Fantastycznie wszystko odpisujesz. Bieber, jaki zboczuch!!! Jestem ciekawa co ich spotkało... Kiedy myślę, że już ciekawiej być nie może, bam ty dajesz kolejne ciekawe wydarzenie i jeszcze urywasz! Ech i znów trzeba czekać 2tyg na następny rozdział, ale bez obaw wytrzymam, bo wiem, że warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. -Mamo mam problem!
    -Co się stało?
    -Uzależniłam się od tego bloga!
    świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń