- Występ na poziomie. - Powiedział jakby od niechcenia.
- Tylko nie myśl sobie, że próbowałam cię w ten sposób przeprosić! - Zastrzegłam.
Uśmiechnął się i zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i z powrotem. Przez jego spojrzenie miałam ciarki na plecach, ale musiałam zostać silna.
- A ty nie myśl sobie, że moja złość już minęła. - Odezwał się.
W moich myślach plątało się teraz mnóstwo niecenzuralnych słów, które kierowałam do samej siebie, do Justina i na to, co się aktualnie między nami utworzyło. Niestety byłam wszystkiemu współwinna i nie mogłam się wykręcić albo zrzucić wszystkiego na Biebera.
Było już za późno. Najlepiej byłoby, gdybym w ogóle do niego nie podchodziła, ale ja do cholery tego chciałam. Co się ze mną dzieje?! Chyba zaczynam bzikować na jego punkcie.
Wzięłam głęboki oddech i postarałam się o odgonienie wszystkich myśli.
*** Oczami Justina ***
Ugh... Ja na prawdę robiłem wszystko, żeby udowodnić Nelly, że jestem na nią wściekły, że wina leży po jej stronie, ale z każdą chwilą jej coraz bliższa obecność działała na mnie uspokajająco. Chciałem ją mocno przytulić i powiedzieć jak mocno kocham, ale duma mi na to nie pozwalała. Drugie miejsce zajmowała chęć porządnego wypieprzenia jej w jak najbliższym czasie. Niemo skarciłem się za takie myślenie o dziewczynie, w dodatku własnej dziewczynie, ale czasem na prawdę nie mogłem się przed tym powstrzymać. Jakbym nie mógł jej po prostu porwać teraz z imprezy, zanieść do pierwszego wolnego pokoju, rzucić na łóżko i ostro się z nią tam zabawić. Pieprzony romantyk!
Wziąłem głęboki oddech i z anielskim spokojem, delikatnie zapytałem:
- Zatańczysz dla mnie?
Uśmiechnęła się do mnie i nie mogłem tego nie zrobić. Mocno ją przytuliłem. Dobra strona wygrała, ale to nie oznacza, że ta zła już sobie odpuściła. Ona nie uznaje poddawania się.
- Nie wiem co się dzieje... - Wyszeptałem do ucha dziewczyny, której zapach sprawiał, że odchodziłem od zmysłów.
- Jesteśmy w tym zagubieni... - Stwierdziła i miała całkowitą rację.
*** Oczami Nelly ***
Chwilę zawahał się, ale w końcu mnie przytulił. On chyba też ze sobą walczył. Czy można chcieć czegoś, co tak skrajnie od siebie odbiega. 50% mnie chciało czuć tą więź, miłość, bliskość, chciało żeby mnie przytulił, a drugie 50% pragnęło seksu. Nienawidzę samej siebie! W jego ramionach czułam się tak idealnie i gdybym mogła zatrzymać czas zrobiłabym to właśnie w tym momencie.
- Nie wiem co się dzieje... - Poczułam na skórze jego gorący oddech.
Umocnił uścisk.
- Jesteśmy w tym zagubieni... - Oznajmiłam i usłyszałam ciche westchnięcie chłopaka.
- Ale ja ciągle cię kocham! - Spojrzał prosto w moje oczy.
- Ja ciebie też. Bardzo mocno! - Przytuliłam go, by po chwili znów przyglądać się jego pięknej twarzy.
- Zrobimy to? - Zapytałam lekko się uśmiechając.
- Tak. Ta noc będzie należała do nas! - Rozpromienił się.
- Jakby nic poza nami po prostu nie istniało?
- Tak. - Potwierdził i czule mnie pocałował.
Po chwili byliśmy już na środku sali.
- Chciałeś, żebym dla ciebie zatańczyła...
Uroczo się do mnie uśmiechnął. Podeszłam do sprzętu grającego i włączyłam piosenkę, która odpowiednia była do tego, co miałam zamiar zrobić.
*** Oczami Justina ***
Ustawiła piosenkę Tygi - Do My Dance i stanęła do mnie tyłem. Sposób w jaki zaczęła kołysać biodrami... Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie, odgarnąłem jej włosy na jedną stronę i zająłem się składaniem pocałunków na jej szyi. Moja dziewczyna robiła to na mnie coraz bardziej intensywnie. Pochyliła się do przodu i w niesamowity sposób zaczęła trząść swoim tyłkiem. Z każdą chwilą mocniej ocierała się o moje krocze. Podwinąłem jej bluzkę, by móc dotknąć jej gorącej skóry. Potem moje dłonie zjechały niżej i teraz pieściły wewnętrzne strony jej ud, a ona wczuła się w to jeszcze bardziej. Znów zeszła niżej, jej roztrzęsione pośladki obijały się o mojego penisa, doprowadzając mnie tym do granic wytrzymałości. Ostatnie dźwięki tej piosenki, a ja dalej byłem w swoim świecie. Nel ostatni raz otarła się o mojego penisa i stała już przodem do mnie.
*** Oczami Nelly ***
Odwróciłam się przodem do Justina, chciałam sprawdzić, czy mu się podobało. Jego rozmarzony i nieobecny wzrok rozwiał we mnie wszystkie wątpliwości. Namiętnie go pocałowałam, myśląc, że wróci do siebie, ale to nie przyniosło oczekiwanych skutków.
- Napij się. - Podałam mu drinka z lodem, który przywrócił go do normalności.
- Dzięki. - Powiedział trochę zmieszany, na co się do niego uśmiechnęłam.
Włączyłam listę swoich, co prawda piosenek, które jednak podobały się reszcie. Pociągnęłam Justina na środek parkietu i zaczęliśmy tańczyć. Zdecydowanie najczęściej powtarzała się piosenka Miley Cyrus - We Can't Stop. Kochałam ten stan, w którym interesowało mnie tylko to co było w zasięgu mojego wzroku i słuchu. Wyłączyłam się i przestałam myśleć o czymkolwiek nie związanym z tą imprezą, a to pomogło mi się świetnie bawić. Później poszło kilkanaście bardziej energicznych kawałków, w tym "Watch Out For This", które wielbię. Dałam swój popis, chwaląc się dość dużym tyłkiem. Wszystko zostało nagrodzone gromkimi brawami, głównie ze strony publiki męskiej.
Kilka kieliszków wódki i na parkiecie bawili się już dosłownie wszyscy.
Justin dotrzymał swojej obietnicy i podczas całej imprezy nie opuścił mnie nawet na minutę i myślę, że to jego obecność wprawiała mnie w tak doskonały nastrój.
Następne piosenki, które również leciały wielokrotnie to "Burn" Ellie Goulding, "Play Hard" Davida Guetty, "Right Now" Rihanny i wiele innych. Było tego dużo bo zabawa trwała do około czwartej nad ranem. Nie obeszło się bez szalonych pomysłów, do których należało wrzucanie mentosów do szampana, w wyniku czego powstawała fontanna. I lepiej nie wspominać tu o tym, że większa część sali była mokra. Graliśmy też w butelkę zadając sobie różnie głupie zadania i pytania, których już praktycznie nie pamiętam, ale zdecydowanie mnie to cieszy. Najgłupszym pomysłem był konkurs, jaki wymyślili nam chłopcy. Otóż miałyśmy skakać na jednej nodze w tych wysokich obcasach i to w dodatku na wyścigi. Nieskromnie powiem, że wygrałam. Może dlatego, że moje szpilki dobrze mi się na nogach trzymały, poza tym byłam raczej tą najbardziej trzeźwą z towarzystwa.
Konkurs był nawet fajny, jeśli nie wliczyłabym tu, że się omal nie zabiłam... Skutki nie były odczuwalne od razu. Zapewne z powodu alkoholu, ale przynajmniej mogłam dalej tańczyć. Zresztą przez całą imprezę nie robiłam prawie nic innego. Tańczyłam, piłam, śmiałam się, wygłupiałam, śpiewałam, przytulałam i całowałam z Bieberem... to chyba tyle. Tyle bynajmniej pamiętam na chwilę obecną i wolałabym, żeby tak pozostało...
*** Oczami Justina ***
- No chodź! Przecież jak ją na godzinę zostawisz, to nic się nikomu nie stanie... - Naciągał mnie John.
- Poza tym i tak jest już mocno wstawiona. - Dodał Joe.
- Ej! - Upomniałem go, szturchając, ale ten wzruszył tylko ramionami.
Te argumenty jakoś nie pomagały mi w podjęciu decyzji. Nie chciałem być nie fair wobec dziewczyny, tym bardziej, że złożyłem jej obietnicę.
- Nelly?
- Hm? - Oderwałem ją od tańczenia z resztą dziewczyn.
- Mógłbym, z chłopakami... Oni nie dadzą mi spokoju i... - Zacząłem.
- Możesz iść. - Uśmiechnęła się.
Spojrzałem na nią lekko zdziwiony, bo bardziej spodziewałem się odmowy. W moich wcześniejszych związkach było całkiem inaczej.
- Ale obiecałem ci...
- I dotrzymałeś słowa. - Znów mi przerwała, złożyła pocałunek na moich ustach i dodała:
- Cieszę się, że mi o tym powiedziałeś.
- Czyli mogę cię zostawić? - Wolałem się upewnić, chociaż po części było to żałosne, takie pytanie się o zgodę itp., ale jak już wcześniej wspomniałem, chciałem być fair, poza tym Nel to uszczęśliwiło. A na jej szczęściu zależało mi najbardziej.
- No tak! - Zaśmiała się, cmoknęła w policzek i wróciła do zabawy.
Czy to coś ze mną było nie tak? Normalna dziewczyna zadała by teraz setkę pytań typu: z kim idziesz? gdzie? kiedy wrócisz? itd., a ona nic... Może dlatego, że nie była do końca trzeźwa, ale przecież wtedy dziewczyny stają się jeszcze bardziej zazdrosne... Zresztą dostałem zgodę i nie mam zamiaru łamać sobie teraz głowy tymi wszystkimi rozmyślaniami.
Zebraliśmy wszystkich chłopaków i razem z alkoholem przenieśliśmy się około 3.00 do naszego pokoju. A tam dalej piliśmy i gadaliśmy, o ile tak nazwać można nasze śmiechy i ogólny bełkot. Poruszyliśmy nawet sprawy polityki, której nienawidzę, ale po pijaku ma się zdanie nawet na tematy, o których w rzeczywistości nie ma się pojęcia.
Byliśmy już wystarczająco zmęczeni i upici, więc (chyba każdy w swoim łóżku) zasnęliśmy.
*** Oczami Nelly ***
Chłopcy się zmyli, a my byłyśmy już nieźle narąbane, w wyniku czego nawet taniec nie wychodził nam za dobrze, bo ledwo na nogach stałyśmy. Dobrze, że Jus nie widzi mnie w tym stanie... Sam pewnie jest teraz w nie lepszym, ale mniejsza o to.
Tak więc zostałam w towarzystwie samych dziewczyn, co mi nawet odpowiadało. Zrobiłyśmy sobie klimacik ze świeczkami, które wzięły się wprawdzie znikąd, chyba, że ten fragment mi umknął. A kiedy wszystko było już gotowe zaczęłyśmy gadać na raczej mało inteligentne tematy, które później przeszły na babskie sprawy, o których nie zwykłam rozmawiać, ze względu na to, że wychowywałam się wśród samych chłopaków. Myślę, że jeszcze zrobiłyśmy w ciągu tych prawie dwóch godzin coś głupiego, ale na szczęście to również mi umknęło...
I tak przed godziną piątą nad ranem doczołgałyśmy się jakoś do pokoju, pewnie przy tym hałasując, ale wtedy nie myśli się o takich przyziemnych sprawach, jak zakłócanie czyjejś ciszy nocnej. Uwaliłyśmy się na obojętne łóżka i wyczerpane zasnęłyśmy.
Jeśli chodzi o pobudkę, to zdecydowanie mogłabym całkiem wykasować ją ze swojego życia...
No wreszcie! Rozdział GENIALNY, możesz sobie gadać co chcesz mojego zdania i tak nie zmienisz! :* Wariatko :*
OdpowiedzUsuń