sobota, 5 października 2013

Rozdział 57

Nagle Nel mocno złapała moją dłoń. Ścisnęła ją jeszcze bardziej i przyciągnęła mnie do siebie. Spojrzałem na nią, zdziwiony jej zachowaniem. Miała łzy w oczach, a ja kompletnie nie wiedziałem o, co jej do cholery chodzi! Ale wyglądała tak pięknie... W ciągu jednej krótkiej chwili potrafiła obudzić wszystkie uczucia, które siedziały głęboko we mnie. Uczucia... Okazywałem je tylko osobom, które bardzo kochałem i na których mi zależało. Ale o tym nie wiedział prawie nikt...
Wracając do Nelly, która cały czas mocno ściskała moją dłoń i patrzyła prosto w moje oczy... Wiedziałem już, że nie odpowie mi, jak zapytam co się dzieje, więc nawet tego nie robiłem. W momencie, gdy nie mogła już powstrzymać swoich łez, mocno się do mnie przytuliła, a ja odwzajemniłem jej gest. Po chwili wtuliła się w mnie jeszcze bardziej i załamującym się głosem powiedziała:
- Nigdy nie zostawię cię samego...
Wzięła kilka głębokich oddechów i dodała:
- Jestem dla ciebie. Zawsze byłam i będę dla ciebie, tylko...
- Nelly...?
Podniosła głowę i znów mogłem zobaczyć jej teraz szare oczy.
- Obiecaj mi... - Poprosiłem. - Że dziś jedyne, czym będziesz się przejmować to my w teraźniejszości, dobrze?
- Dzisiaj... - Powtórzyła zamyślona, twierdząco kiwając głową i ruszyła przed siebie.
Pociągnąłem ją za rękę i znów znalazła się blisko mnie. Nie mogłem pozwolić, żeby była smutna i zmartwiona, na pewno nie dzisiaj.
- Nel! - Powiedziałem trochę ostrzej niż miałem zamiar.
Podniosła na mnie swój wzrok, który wreszcie powrócił z jej indywidualnej wędrówki.
- Jesteś fascynujący... - Oznajmiła, mrużąc oczy.
Całkiem zbiła mnie z tropu. Gapiłem się na nią z otwartymi ustami, co pewnie nie wyglądało zbyt inteligentnie. Dziewczyna zaczęła się śmiać i ponownie ruszyła na przód.
Stałem jeszcze kilka sekund i dołączyłem do niej. Nie przestawała się śmiać. I szczerze? Jej zachowanie było dziwne. Mógłbym ją nazwać szaloną dzikuską, ale również smutną i samotną dziewczyną zamkniętą w swoim własnym i niedostępnym świecie. Czy jeden człowiek może być tak różny? Najdziwniejsze jest w tym wszystkim to, że te skrajne przeciwności, które skrywała w sobie w ogóle się nie kłóciły. W ciągu kilku sekund potrafiła wyeliminować to, co tylko chciała. I to nie jest dobre...
Z rozmyśleń wyrwały mnie głośne oddechy mojej dziewczyny, próbującej się jakoś uspokoić.
- Wiem, że nie wyglądałem dobrze, ale to nie powinno być powodem twojej głupawki. Nie lubię jak się ze mnie śmiejesz. No chyba, że jest to zamierzone... - Powiedziałem niezadowolony.
Najpierw Nel, była smutna i nieobecna, a teraz ja mam swoje humorki. Jest coraz lepiej!
Stanęła przede mną i z powagą zaczęła mi się tak po prostu przyglądać. Po chwili na jej twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek, a w oczach wesołe iskierki. Kusząco przejechała językiem po swoich ustach, jej dłoń podciągnęła moją koszulkę, spojrzała na mnie, przygryzając swoją wargę. Nie chciała oglądać obrazka, który sama skomponowała.
Uwielbiała poruszać się na granicy, doskonale zdając sobie przy tym sprawę z konsekwencji, jakie mogły z tego wyniknąć, a mnie to cholernie kręciło.
Trzymając dłoń na moim brzuchu, przytuliła się do mnie i wyszeptała do mojego ucha:
- Teraz pewnie chciałbyś usłyszeć, że jesteś seksowny, prawda?
Uśmiechnąłem się.
- I zezłoszczę cię, jeśli ci tego nie powiem? - Zapytała, nie zmieniając tonacji swego głosu.
- Zadajesz pytania, które pozostaną bez odpowiedzi. - Specjalnie odsunąłem ją od siebie, ale ona się tylko uśmiechnęła.
- Zadaję pytania, których odpowiedzi są dla mnie oczywiste. - Odpowiedziała zadziornie.
Już otwierałem usta, żeby wyrazić na ten temat swoje zdanie, ale dziewczyna była szybsza.
- Moglibyśmy to już zostawić? - Usłyszałem jej pytanie.
- A co? Boisz się, że wygram?! - Ciągnąłem to dalej.
- Bardzo dobrze wiesz, że to ja wszystko kontroluję... - Zaczęła, ale jej przerwałem.
- Szczególnie wtedy, gdy unikasz mojego wzroku albo gdy prosisz mnie o więcej? - Złapałem jej rękę, której o dziwo nie zabrała.
- Uważaj sobie Bieber! - Zagroziła, łagodnie się uśmiechając.
- Za mocne argumenty? Wiedziałem! - Zaśmiałem się.
- Nie. - Zaprzeczyła. - Mogłabym za każdym razem doprowadzać cię do szaleństwa, potem zostawiać... Ale nie chcę się tobą bawić. Sama nie chciałabym, żebyś ty mi to zrobił, więc ten układ opiera się chyba na możliwych warunkach?
- Chcesz tak szybkiego rozejmu? 
- Chcę, żebyś mnie kochał... - Odpowiedziała.
- Robię to.
- Chcę, żebyś mnie kochał. - Powtórzyła, po czym dodała. - I traktował mnie dobrze. Nie jak dziwkę.
- Nigdy cię tak nie traktowałem.
- Nie wiem... - Dalej nie puszczała mojej ręki. - Te wszystkie rzeczy, które robię, mówię. To, że potrafię grać jak w filmach porno. Że jestem wyuzdana. Jak dziwka... - Prychnęła z pogardą. - To nie jestem ja, to tylko gra. 
- Ale... - Nie rozumiałem jej.
- Ty jej potrzebujesz. Wiem, że to lubisz. Całe gówno, którym się otaczasz. - Odbiegała od tematu. 
-Nie ma sensu. Dobrze wiemy, że ono do niczego cię nie doprowadzi, bynajmniej do niczego dobrego. Ale ty już w tym siedzisz. Nie okłamujmy się, nikt nie jest tu głupi. A ja niczego ci nie zabronię. Chcę zostać przy tobie... Chciałabym też być sobą, ale ty potrzebujesz czegoś innego. Nie uda nam się tego połączyć. Ale wiesz, dziwi mnie jedno.

Spojrzałem na nią, oczekując następnej części.

- To wszystko, co się z tobą dzieje. Próbujemy żyć normalnie. To o to w tym chodzi? - Spytała.
- Między innymi. - Pokiwałem potakująco głową.
- Jest tylko kilka różnic.
- Na przykład?
- Ty już kiedyś miałeś normalne życie, ale teraz utknąłeś w samym środku niczego. - Krzywo się uśmiechnęła. - Ja jeszcze nigdy nie miałam tego normalnego życia. To smutne, ale mogę tylko wyobrażać sobie, jak ono wygląda. Wszystko, przez co przeszłam... Stale się za mną ciągnie, nigdy nie daje spokoju, ani pełnego szczęścia. Wszystko, w co się wpakowałam... Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, że już z tego nie wyjdę. Zakończenie tego jest nierealne. Ty dobrze wiesz, co znaczy życie od nowa, z gównianą przeszłością, o której wie tylko niewielu. Zerwanie kontaktu z ludźmi, którzy są lub byli dla ciebie jak bracia... Tak, to egoistyczne, ale oni potrafią to zrozumieć.

Zrobiła niedługą pauzę i dodała:
- Twoje pytania będą tu zbędne. Bardzo dobrze to znam. Przepraszam, ale nie mogę ci o tym wszystkim opowiedzieć. Uwierz mi, chciałabym...
- Nie ufasz mi? - Zapytałem.
- To nie kwestia zaufania. - Odpowiedziała krótko.
I tu Nel miała rację. Oboje wiedzieliśmy to wszystko zarazem nie wiedząc praktycznie nic. Ale nie warte było ciągnięcie tego tematu skoro nie mógł nas do niczego doprowadzić. Nie mógł udzielić odpowiedzi na żadne pytanie. Z resztą my ich nawet sobie nie stawialiśmy. Bo to wszystko nie miało po prostu sensu.

Z jednego tematu do drugiego... Powróciły wszystkie wspomnienia, które zawsze siedziały gdzieś głęboko i starały się możliwie jak najbardziej ukryć przed całym światem. Ale Nelly to wszystko zauważyła, a znała mnie przecież tak krótko...

Obydwoje zmierzaliśmy gdzieś w zamyśleniu, które przerwałem, mówiąc:
- Nelly, jeśli kiedykolwiek poczułaś się przeze mnie jak dziwka... Ja przepraszam.
Lekko się do mnie uśmiechnęła.
- Nie chcę żebyś udawała, była tym, kim nie jesteś w dodatku tym, kim nie chcesz być. Na prawdę przepraszam. Nie chcę tego. - Dodałem, a ona zapytała:
- Dlaczego wybrałeś właśnie mnie? Przecież ja jestem całkiem inna niż wszystkie dziewczyny, którymi się do tej pory interesowałeś. Każdy mówi mi, że jestem dziwna, ale nie potrafię pogodzić wszystkiego, co we mnie siedzi. Poza tym jestem zniszczona...
- Właśnie. Tylko z tobą mogę żyć dalej. Jeśli będziemy razem, wierzę w to, że osiągniemy wszystko do czego dążymy.
- Że spełnimy nasze marzenia?
- Dokładnie. - Uśmiechnąłem się.
- Jest ich dużo. - Powiedziała przeciągając.
- A my mamy dużo czasu.
- Akurat tego nie jestem pewna... - Zamyśliła się.
- Jest coś czego jesteś pewna? - Zapytałem.
- Mhm. - Uśmiechnęła się.
- Co? - Zadałem kolejne pytanie.
- Na prawdę nie wiesz? - Zaśmiała się.
Zmarszczyłem brwi, a ona odpowiedziała:
- Miłość do ciebie.
Zatrzymałem ją i mocno do siebie przytuliłem. Słyszałem jej oddech i rytm, w którym biło jej serce i to wszystko uspokajało mnie. Mogłem zapomnieć o wszystkich problemach. Tak bardzo tego potrzebowałem... 
Boże, jestem Ci wdzięczny za to, że właśnie ją postawiłeś na mojej drodze.
- Znaczysz dla mnie więcej niż ja sama dla siebie. - Wyznała cicho.
Przytuliłem ją jeszcze mocniej i wiedziałem, że już nigdy nie będę chciał, żeby ktokolwiek inny zajął jej miejsce. Dawała mi to wszystko, czego zawsze mi brakowało, nie biorąc nic w zamian.
Wydawaliśmy się inni, ale tak na prawdę byliśmy dokładnie tacy sami.
Ona...
Żyła, a jej życie przypominało przeprosiny i za razem podziękowanie.
Ja... Mogłem wydawać się niewdzięcznym chłopakiem, który nie zna słowa 'przepraszam', ale to tylko pozory...




 

1 komentarz: