*** Oczami Nelly ***
Nagle drzwi od pokoju JB otworzyły się, a do środka wszedł Chaz. Gdy tylko zauważył, czego jest świadkiem, powiedział skrępowany:
- Sory. Nie wiedziałem, że jesteś tu z Nel. - Szybko wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi.
Zaśmiałam się cicho, a Justin odezwał się, całując mój brzuch:
- Ja go chyba kiedyś zabiję! - Oboje uśmiechnęliśmy się.
- Jesteś właścicielką idealnego ciała. - Stwierdził, odrywając usta od mojej skóry.
- Ciągle mi to powtarzasz... - Westchnęłam.
- Zrobisz coś dla mnie? - Zapytał nagle.
Moje pierwsze skojarzenie okazało się być zboczone. Jus chyba to zauważył, bo zapytał:
- Pomyślałaś o seksie, prawda?
Pokiwałam potakująco głową, rumieniąc się.
Promiennie się do mnie uśmiechnął i powiedział:
- To skarb, mieć tak zboczoną dziewczynę.
Obrócił nas tak, że ja leżałam teraz na nim. Zaczął ściskać moje pośladki, co kilka sekund wymierzając w nie dosyć mocnego klapsa. Doskonale wiedział, że uwielbiam, gdy mi to robił.
- To co? - Zapytał.
Niechętnie poniosłam głowę, którą wcześniej leżałam na jego klatce piersiowej.
- To zależy, co masz na myśli. - Powiedziałam.
- Zatańcz dla mnie. - Walnął, oczekując mojej reakcji.
Uniosłam jedną brew, co go rozbawiło.
- Zatańczysz? - Spytał.
- A co dostanę w zamian? - Zapytałam, jeżdżąc palcami po jego torsie.
- Mogę dać ci wszystko! - Odpowiedział.
- Ja na prawdę do szczęścia nie potrzebuję wiele... - Oznajmiłam, zjeżdżając w dół ręką i zatrzymując ją na kroczu chłopaka.
Szybko zabrał ją stamtąd.
- Proszę... Za chwilę nie będę potrafił się już powstrzymać. - Ostrzegł.
- Nie musisz tego robić. - Lekko się do niego uśmiechnęłam, ale on wydawał się być smutny.
Spojrzałam na niego pytająco, a on po paru minutach wreszcie wyjaśnił:
- Nie chcę, żebyś uważała, że jestem z tobą tylko dla seksu. Kocham cię.
- Jesteś uroczy. - Rozczuliłam się, przytulając go mocno. - Ale mógłbyś tę szlachetność zachować na później. - Znów moja dłoń znalazła się na Jerry'm.
- Na prawdę tego chcesz? - Upewniał się.
- Sam sprawdź! - Wsunęłam jego dłoń do swoich majtek.
Jego humor poprawił się.
- Skoro jesteś już gotowa... - Zaczął.
Obrócił nas i znalazłam się pod nim. Zdjął moje majtki i złożył w miejscu, które zakrywały kilka pocałunków doprowadzających mnie do szaleństwa. Nie chciałam tego przeciągać, więc ściągnęłam jego bokserki, uśmiechając się na widok jego penisa. Wsunął go we mnie, a z moich ust wydobył się jęk, który był z każdą sekundą coraz głośniejszy.
- Zrób mi to mocniej... - Poprosiłam.
Uśmiechnął się. Mocno ścisnął moje uda i wszedł we mnie jeszcze mocnej i gwałtowniej niż wcześniej. Krzyknęłam z rozkoszy, błagając o więcej. Zaczął się we mnie poruszać.
Po kilku minutach było już po wszystkim. Wzięłam do ust Jerry'ego, odwdzięczając się Justinowi za mój wspaniały orgazm. Wiedziałam, że lubił, gdy mu to robiłam. Ja z resztą nie byłam lepsza.
- Dziękuję. - Powiedzieliśmy równocześnie.
Posłaliśmy sobie uśmiechy. Wstałam, kierując się w stronę jego łazienki.
- Przynieś mi jakieś ubrania na dziś i bieliznę. - Rzuciłam przed wejściem.
*** Oczami Justina ***
Ubrałem się i zrobiłem to, o co mnie prosiła. Po 15 minutach wróciłem z rzeczami do swojego pokoju. Zapukałem do drzwi od łazienki.
- Wejdź. - Usłyszałem od Nelly.
Z uśmiechem na twarzy podałem jej bieliznę i ubrania.
- Możesz mnie już zostawić. - Powiedziała.
- Nie wstydzisz się mnie chyba. - Zbliżyłem się do dziewczyny.
- Nie, ale czasami zawstydzasz mnie, jak się tak gapisz. A wtedy robię się trochę nieśmiała. - Wyjaśniła.
Przejeżdżając ręką po tyłku Nel, pocałowałem ją w czoło.
Posłała mi słodki uśmiech i wyszedłem. Po 2 minutach zjawiła się w pokoju.
- Zostaw to! Posprzątasz potem. - Powiedziała, widząc, że niezbyt skutecznie próbuje ogarnąć chaos jaki panował w pokoju.
- Pomogę ci. - Dodała, bo zauważyła, że się waham.
- No okej. - Zgodziłem się.
Zeszliśmy na śniadanie, na którym zebrali się już wszyscy nasi przyjaciele i znajomi.
- A wy co w takich dobrych humorach? - Przywitał nas Chaz.
Nastąpiła niezręczna cisza. Trochę skrępowany zacząłem drapać się po karku, próbując skombinować na szybko jakąś wymówkę.
Uratował mnie mój menadżer, który zjawił się nagle nie wiadomo dlaczego i skąd.
- Musimy omówić parę spraw. - Szepnął mi do ucha, a potem przywitał się z resztą.
Przedstawiłem mu trochę zawstydzoną Nelly, oczywiście jako swoją dziewczynę. Ten fakt go chyba nie zaskoczył, więc wywnioskowałem, że jest już o tym dosyć głośno.
Po zjedzeniu śniadania, ja i Scooter udaliśmy się do mojego pokoju na rozmowę, a Nelly z Seleną i dziewczynami wybrały się na zakupy.
Otworzyłem Braunowi drzwi od pokoju całkowicie zapominając o pozostawionym tam bałaganie. Skrępowany schowałem bieliznę Nel, która walała się na naszym widoku. Ogarnąłem trochę pomieszczenie i poprosiłem, żeby usiadł.
- Dlaczego mi o niczym nie powiedziałeś? - Zadał pierwsze pytanie.
- Przepraszam, ale to stało się dosyć szybko. Zapomniałem... - Tłumaczyłem się.
- To z Nel to na poważnie? - Brzmiało następne.
- Tak. - Odpowiedziałem.
- I ona ma takie samo zadanie jak ty?
Pokiwałem potwierdzająco głową.
- I jesteś przekonany... - Zaczął, ale mu przerwałem.
- Że nie jest ze mną dla mojej sławy i kasy, tak. Ona na prawdę mnie kocha.
- Opowiedz mi o niej. - Polecił.
Zrobiłem, to o co prosił, nie pomijając praktycznie żadnego szczegółu z jej trudnej przeszłości. Kto jak kto, ale Scooter powinien o tym wiedzieć. Zadowolony był z faktu, że moja dziewczyna jest rozsądna, grzeczna i nie robiła, ani nie robi głupot. Ucieszył się też, że Nel lubi imprezować, co lekko mnie zdziwiło.
- Przynajmniej mi cię przypilnuje. - Zaśmiał się, a ja razem z nim.
- Jest dla mnie idealna. - Stwierdziłem, podsumowując.
Kiwnął głową i zapytał:
- Nie boisz się reakcji Beliebers?
- Oboje się jej boimy... - Westchnąłem.
- Tak, ale skoro chcecie utworzyć poważny związek, musicie nauczyć je, że oprócz życia medialnego, macie też te prywatne. - Poradził.
- To nie będzie łatwe, ale zrobię wszystko. - Obiecałem.
- Czyli jutro szykuje się wam niezła impreza? - Zapytał z uśmiechem.
- Tak! Możesz czuć się zaproszony. - Oznajmiłem.
- Postaram się wpaść. - Powiedział.
- O 20.00 w tej największej sali hotelowej. - Poinformowałem swojego menadżera.
- Ok. Ja już muszę iść, bo mam parę spotkań. Jak coś to dzwoń. I pozdrów Nelly! - Wyszedł.
Niechętnie dokończyłem sprzątanie i zadzwoniłem do swojej dziewczyny.
J: I jak tam, Kochanie? Kupiłaś już coś?
N: Nie! Chodzimy już po tych sklepach już 1,5 h, a ja wciąż nic nie mam!
J: Nie denerwuj się! Na pewno kupisz coś świetnego.
N: Postaram się...
J: O 12.00 bądź w hotelu, bo mam zamiar zabrać cię na spacer po plaży.
N: Czyli zostaje mi tylko godzina?!
J: Och... Dasz radę. Wierzę w ciebie!
N: Twoja wiara czyni cuda, hahah. Okej, pa.
J: Pa, Kochanie.
Rozłączyłem się.
Poszedłem do chłopaków, żeby przedyskutować organizację imprezy urodzinowej Nel. Trochę nam to zajęło, ale plan mieliśmy już gotowy. Zostało nam tylko wtajemniczenie do niego Seleny, a jutro realizacja.
Wróciłem do siebie, żeby się przygotować do wyjścia. Po 15 minutach zapukałem do pokoju, w którym mieszkały Sel i Nelly.
- Proszę. - Usłyszałem głos mojej dziewczyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz