*** Oczami Justina ***
Byłem zmęczony i dosyć szybko zasnąłem. Jednak nie obudziłem się rano, tak jak planowałem...
- Co jest kurwa?! - Wymamrotałem zaspany, po tym jak poczułem, że jakiś niewielki przedmiot spada prosto na moją twarz.
Błyskawicznie podniosłem się do pozycji siedzącej. Chwilę przyzwyczajałem swoje oczy do ciemności, by móc zobaczyć cokolwiek. Po kilku sekundach usłyszałem głos dziewczyny:
- Przepraszam. Nic ci nie jest? - Przytuliła mnie do siebie jak małe dziecko.
- Boli mnie nos. - Zaśmiałem się.
Złożyła na nim słodkiego buziaka, a ja powiedziałem:
- Oddasz mi na resztę nocy telefon?
- Mhm. - Odpowiedziała, ale tak jakoś smutno.
Dała mi swoją komórkę i położyła mnie na swoich kolanach.
- Co się dzieje? Jesteś smutna i zamyślona.
- To wszystko nie ma sensu... Ja, moje życie, to wszystko odkąd cię spotkałam jest jak jakaś cholerna fikcja. Nierealny świat, którym mnie otaczasz. Ja nie mogę i nie chcę dalej grać.
Usiadłem na przeciwko niej, miała łzy w oczach.
- Cokolwiek postanowisz, pamiętaj, że cały czas bardzo mocno cię kocham i że zależy mi na tobie.
- Co ja mam teraz zrobić? - Zapytała, a po jej policzku powoli spłynęła jedna samotna łza.
- Musisz o siebie walczyć i nie poddawać się.
- Pomożesz mi? - Spojrzała na mnie.
- Zrobię wszystko, żebyś wygrała. - Mocno ją do siebie przytuliłem, a ona rozpłakała się na dobre.
- Shhh... Poradzimy sobie, obiecuję ci to. - Powiedziałem głaskając ją po głowie.
- Jesteś pierwszym i jedynym człowiekiem, który mnie kocha. - Oznajmiła.
Wziąłem głęboki oddech, nie chciałem pokazać jej, że sam jestem przez to w kiepskim stanie.
- Powinnaś wiedzieć, że cię podziwiam i że jestem z ciebie cholernie dumny. Jesteś ode mnie dużo silniejsza...
- Sama sobie już nie potrafię poradzić.
- Zagubiłaś się w tworzeniu siebie, ale ja pomogę ci się odnaleźć.
Znów spojrzała na mnie swoimi smutnymi, pięknymi oczami.
- Dojedziemy na miejsce, a tam porozmawiamy, dobrze?
Pokiwała przecząco głową.
- Masz dużo pracy. Nie chcę ci teraz zawracać głowy. Rozmowa może przecież poczekać.
- Nie, nie może. Ty też nie możesz. - Sprzeciwiłem się. - Ty i twoje szczęście jesteście dla mnie ważniejsze, niż sprawy, które mnie tam czekają.
- Tak nie powinno być...
- Tak będzie. Kocham cię, a jeśli przełożę parę spotkań, to nic się nikomu nie stanie. - Oznajmiłem stanowczo.
- Oddasz mi telefon? - Zapytała, trochę niepewnie, a przecież nie o to chodziło mi, gdy jej go zabierałem.
- Chcę posłuchać tylko muzyki... - Powiedziała cicho.
Dałem jej go, delikatnie się uśmiechając.
Położyliśmy się na rozłożonym wcześniej niewielkim łóżku. Nelly wyjęła z torby słuchawki, wsadziła je do z jednej strony di telefonu, a z drugiej strony do uszów. Nie wiedziałem o czym myśli, ale powoli uspokajała się. Przytuliłem się do niej i chciałem zasnąć, ale na początku nie szło mi najlepiej.
Do tego momentu nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak musi czuć się Nel z tym wszystkim, przez co przeszła. Ale jestem z niej i jej postanowień cholernie dumny. Siła walki jaką w sobie już posiada jest na prawdę ogromna i godna podziwu. A jestem pewien, że na pewno jeszcze wzrośnie. To dziwne, ale moja dziewczyna jest teraz smutna, a ja wręcz przeciwnie. Po prostu to, że ona mnie na prawdę kocha i że odważyła się zaufać mi ponownie, sprawiało, że miałem ochotę wykrzyczeć całemu światu, że jesteśmy razem i że ją kocham. A tymczasem leżałem na łóżku w swoim Tour Busie, w którym wszyscy już spali, w którym panowała nieprzenikniona cisza.
Westchnąłem, uśmiechając się sam do siebie. Spojrzałem na Nelly, spała już, bo jej oddech oraz bicie serca były wyrównane i spokojne. Ostrożnie wyjąłem słuchawki z jej uszu, a potem telefon z dłoni. Miałem odłożyć przedmiot i sam spróbować zasnąć, ale ciekawość była silniejsza i tym razem wygrała. Tak bardzo chciałem wiedzieć jakich piosenek słuchała. Ostatnie, które usłyszała przed zaśnięciem to "Believe" i "Born To Be Somebody". Ponownie uśmiech zagościł na mojej twarzy. Postanowiłem, że skoro już zacząłem przeglądać jej telefon pod względem muzyki, to już skończę. Znalazłem w nim wszystkie swoje piosenki, jakie można było tylko ściągnąć. Było dużo rapu, głównie Tygi. Kilka ostrych kawałków w stylu rocka albo metalu. Zdziwiła mnie dosyć duża ilość dubstepu i reggae. Głównie przewyższały jednak pop i R&B. Znalazło tu się też sporo kawałków przy, których można twerkować. Bynajmniej ja to sobie tak skojarzyłem... Ogólnie muzyka, której słuchała moja dziewczyna była bardzo różnorodna.
*** Oczami Nelly ***
Dokładnie wsłuchiwałam się w każde słowo licznych piosenek Justina, w każdą najkrótszą melodię. Zastanawiając się nad samą sobą i nad sensem swojego życia. Powoli dochodziłam do wniosku, że albo będę miała wszystko, albo po prostu pozwolę, żeby szczęście i miłość, które mnie otaczają dalej były dla mnie prawie niezauważalne. Bo ja wiedziałam, że one są, ale nie do końca chciałam, aby mną zawładnęły... To głupie, ale próbowałam nie dopuścić ich do siebie, bo tak bardzo bałam się, że je stracę. Lecz teraz nadszedł czas na zmianę, przecież nie mogę wiecznie grać wesołej i otwartej dziewczyny, ja chcę nią być. Bo myślę, że taka właśnie jestem...
Nie ja, tylko Justin jest jednak w tym wszystkim ważniejszy, ponieważ to właśnie on dał mi siłę do walki o siebie, do stworzenia swojej postaci na nowo. Dał nadzieję, że może być dobrze, że można bawić się życiem, być szczęśliwym i kochać. A swą miłością uszczęśliwiać innych.
Skończyłam swoje rozmyślania z pozytywnym nastawieniem na dzień jutrzejszy. Wieczorem mamy być na miejscu, a wtedy czeka mnie trudna rozmowa z Justinem. O ile to, co chcę mu powiedzieć, można nazwać rozmową. To będzie raczej mój niełatwy monolog, w którym będę się nad sobą użalać. Może to i żałosne, ale jest mi potrzebne. Poza tym chcę, aby JB był świadomy tego, że do tej pory nie do kończ byłam sobą. Selena wie już jak jest, bo zdążyłam jej o wszystkim opowiedzieć już na samym początku naszej znajomości. Od samego początku obdarzyłam ją zaufaniem, którego jest warta. To bardzo mi pomogło, ale jest jeszcze jedna osoba, na której mi zależy i którą kocham - Justin. Dlatego nie chcę dalej przed nim grać i w pewnym stopniu dalej okłamywać.
Tak, czy inaczej czekała nas długa noc, a wreszcie poczułam, że mogę być szczęśliwa...
Mając nadzieję, że Justin już śpi, zalogowałam się szybko na tt i zacytowałam:
"W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca".
Pisząc ten cytat miałam na myśli walkę o siebie, swoje życie, szczęście i miłość, a to wszystko w pewien cudowny sposób łączyło się z Justinem Bieberem.
"
Wreszcie rozdział! :D Miałam taką cichą nadzieję, że jeszcze w tym rozdziale będzie ten monolog Nel. No cóż będę musiała poczekać na następny ale wiem, że warto :*
OdpowiedzUsuń