środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 38

*** Oczami Nelly ***

Wróciliśmy do hotelu i wspólnie z przyjaciółmi zjedliśmy dość dobry obiad. Właśnie wtedy zauważyłam, że z Justinem coś jest nie tak. Próbowałam go wypytać, o powód jego koszmarnego humoru, ale chłopak unikał zarówno mnie, jak i odpowiedzi na moje pytania. Strasznie wkurzył mnie tym swoim dziecinnym zachowaniem, ale nie chciałam dać po sobie tego nikomu poznać.
Spędzaliśmy czas opalając się przy hotelowym basenie. Justin na chwilę gdzieś zniknął.
Chwilę jego nieobecności wykorzystał Alfredo.
- Lepiej nie próbuj już dziś nic z niego wyciągnąć. - Powiedział.
Zabrzmiało to jak ostrzeżenie. Zdziwiona zapytałam:
- Niby dlaczego?
- Nie wiem, co go tak zezłościło, ale on na prawdę nie jest dziś w najlepszym nastroju na rozmowę lub cokolwiek...
- Ale dlaczego mam nie próbować nic z niego wyciągać?
- On specjalnie unika zawłaszcz ciebie, bo nie chcę na nikim wyładować swojej agresji. - Wytłumaczył.
Zamyśliłam się, a Fredo spytał:
- Co go tak zdenerwowało? Przecież jak wychodziliście był jeszcze w dobrym humorze...
- Myślę, że to ci chłopcy z plaży.
- Możesz jaśniej? - Uśmiechnął się.
Pokiwałam głową i dodałam:
- Spacerowaliśmy sobie po plaży. Nagle podbiegło do nas dwóch ładnych chłopaków w wieku zbliżonym do mojego. Poprosili o zdjęcie ze mną. Byłam zdziwiona, ale się ucieszyłam. Jus cyknął nam fotkę. Mieli już iść, ale stwierdziłam, że nie mogę nie przytulić takich przystojniaków. - Uśmiechnęłam się na wspomnienie o nich.
- Już wiadomo, czemu Justin jest taki zły. Po prostu jest o ciebie zazdrosny! - Stwierdził Alfredo.
- O co?! O to, że mam z nimi zdjęcie i o to że ich przytuliłam?! Żałosne...
Dopiero teraz spostrzegłam, że Jus stoi za nami i przysłuchuje się już pewnie większej części naszej rozmowy.
Był cholernie smutny i zły. Oczywiście ja byłam tego przyczyną. Moja irytacja wzrosła, ale próbowałam ją jeszcze powstrzymać.
Fredo odszedł od nas i dołączył do reszty pływającej w basenie. JB usiadł na leżaku obok mnie i zapytał smutno:
- Czyli moja zazdrość o ciebie jest żałosna?
- Justin, ja nie widzę naszej przyszłości, w której jesteś zazdrosny o to, że przytuliłam jakiegoś chłopaka...
- Wiem, że to jest cholernie egoistyczne z mojej strony, ale chcę cię mieć tylko dla siebie.
- To było po prostu zwyczajne przytulenie się, nic więcej. Kocham ciebie i oni w porównaniu z tobą, tak na prawdę nic dla mnie nie znaczą.
Lekko się do mnie uśmiechnął, a ja dodałam:
- Spróbuj postawić się teraz na moim miejscu. To nie jest łatwe i może wydawać się dziwne, ale nie jestem zazdrosna o Beliebers. Może po części dlatego, że jestem jedną z nich i traktuje je jak siostry. Ale mam inne zdanie o dziewczynach, które nie marzą tylko o przytuleniu ciebie...
- Przepraszam. - Powiedział. - Kocham cię i na pewno nie chcę cię stracić przez swoją zazdrość.
- Pamiętaj o tym, że już zawsze moje serce będzie należało tylko do ciebie. - Oznajmiłam, a po moich policzkach spłynęło kilka łez.
Milczeliśmy przez chwilę.
- Dlaczego płaczesz? - Zapytał chłopak.
- Bo smutne jest to, że jeżeli mnie zostawisz, ja nie będę potrafiła ponownie oddać komuś swojego serca. Ono wciąż będzie należało do ciebie... - Znów łzy napłynęły do moich oczu.
- Nie zostawię cię. - Obiecał.
- Wszystko się kiedyś kończy. - Mocniej wtuliłam się w swojego chłopaka.
- Musisz uwierzyć w szczęśliwe zakończenie, bo nasze takie będzie. Ale musisz też wiedzieć, że to zakończenie będzie również naszym początkiem. - Uśmiechnął się.
- Nie wiem, czy potrafię cieszyć się tobą, będąc świadomą tego, że kiedyś cię stracę. - Płakała.
- Pomogę ci w tym.
- Wymagam wiele, ale chcę, żebyś kochał mnie już zawsze. Potrzebuję ciebie i twojej miłości.
- Dam ci to. - Złożył kolejną obietnicę, a ja uparcie wierzę w jej spełnienie.
Mocno mnie do siebie przytulił i zaczął śpiewać piosenkę "Be Alright". Kompletnie nie obchodziło nas to, że jacyś paparazzi robią nam w tym momencie zdjęcia. Skończył, całując mnie w czoło. Uspokoiłam się i przestałam płakać.
- Uśmiechniesz się dla mnie? - Zapytał.
Kąciki moich ust lekko uniosły się ku górze.
- Stać cię na coś lepszego, Księżniczko. - Uśmiechnął się, a ja to odwzajemniłam.
- I o to mi chodziło! - Przytulił mnie, głaskając po włosach.
- Chcę, żebyśmy byli szczęśliwi. - Westchnęłam.
- Będziemy, na pewno. Razem...
- Jak ty to wszystko sobie wyobrażasz? - Zapytałam nagle poważnie.
- Ale co?! - Moje pytanie najwyraźniej go zaskoczyło.
- Twój powrót do trasy i mnie w tym wszystkim. - Wytłumaczyłam.
- Jedziesz ze mną, prawda? 
- Eee... A co z Sel? - Posmutniałam.
- Nie zabronię ci do niej jeździć, jak będziesz ze mną w trasie. Proszę, zgódź się.
- Kocham cię, ale one też jest dla mnie ważna. - Westchnęłam.
- Na pewno zgodzi się, żebyś jechała ze mną. - Powiedział. - To co?
Przerwał moje zastanawianie się nad jego propozycją.
- Dobrze. - Zgodziłam się.
- Na prawdę?! - Zapytał z uśmiechem, nie dowierzając.
- Hahah..., tak! - Ukazałam szereg swoich białych zębów.
Podniósł mnie i zaczął się ze mną obracać dookoła, mówiąc, a właściwie prawie krzycząc, że mnie kocha. Kiedy jego euforia wreszcie minęła, usiadł na leżaku, sadzając mnie na swoich kolanach.
- Dziękuję! - Powiedział i zaczął mnie całować.
Uśmiechnął się, w trakcie gdy delikatnie przygryzałam jego dolną wargę.
- Nie mogę się już doczekać momentu, w którym cię wszystkim przedstawię i pochwalę się tobą...
- Przesadzasz.
- Tak mówią mi wszyscy jak opisuję im twój wygląd.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Ale później sami dochodzą do wniosku, że jednak nie przesadzałem.
- Nie chcę psuć twoich planów, ale wydaję mi się, że na to jest jeszcze trochę za wcześnie. - Znów posmutniałam.
- Boisz się braku akceptacji, prawda? - Spytał.
Potakująco pokiwałam głową.
- I tego, że będę tylko przeszkadzać tobie i innym. Jeszcze ta reakcja Beliebers na wieść o tym, że zabierasz mnie wszędzie ze sobą, że jesteśmy parą...
- Ej, Skarbie! Gdzie twoja wiara w siebie?! Hm? Na pewno nie będziesz nikomu przeszkadzać. Nie musisz się martwić, bo zawsze ktoś znajdzie ci jakieś zajęcie. - Zaśmiał się, powodując uniesienie się kącików moich ust.
- Z Beliebers nie będzie łatwo, ale w końcu zrozumieją, że jesteś moim szczęściem i że cie potrzebuję. Z tego co wiem kochają mnie i chcą dla mnie jak najlepiej, więc powinny cię zaakceptować. Razem na pewno sobie z tym poradzimy! - Pocałował mnie w czoło, a potem w nos, sprawiając, że na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
- Obyś miał rację. - Powiedziałam krótko.
Ujął moją twarz w dłonie i mówił:
- Ja z ciebie nie zrezygnuję, bo cię kocham. Zależy mi na tobie, jesteś dla mnie cholernie ważna i musisz wiedzieć, że będę cię bronił. Wiem, że one mogą cię skrzywdzić, ale zrobię wszystko, żebyś przy mnie została. Kochasz mnie???
- Tak.
- Więc nie rezygnuj ze mnie. - Powiedział smutny.
Mogłam dostrzec w jego oczach łzy.
- Obiecuję ci, że nie zrezygnuję! Nawet jeśli mnie znienawidzą... Ale musisz wiedzieć, że nigdy nie każę ci wybierać między mną, a Beliebers.
Emocje wzięły górę i mimo tego, że Justin próbował je powstrzymać, łzy spłynęły po jego policzkach. Mocno go do siebie przytuliłam i sama mając łzy w oczach, stwierdziłam:
- Musimy być silni! Dla naszego szczęścia i miłości.
Podniósł głowę, aby na mnie spojrzeć.
- Przepraszam... - W trakcie, gdy wymawiał to słowo, ja wytarłam jego mokre policzki.
Wtulił się we mnie ponownie i dodał:
- Nie powinienem być słaby, w dodatku w twojej obecności, ale tylko ty możesz przytulić mnie w ten sposób i zapewnić mi spokój oraz stabilność. Czasem ja już po prostu nie potrafię być tak silny, jakbym tego chciał... 
- Kocham cię Justin i będę przy tobie zawsze, kiedy będziesz mnie potrzebował. Chcę być z tobą, pomagać ci, wspierać cię i przytulać, kiedy będziesz w dołku.
- Dziękuję! Dziękuje za to, że jesteś, za twoją miłość, za wszystko...
Położyliśmy się na leżaku. Jus przytulił się do mnie, zasłaniając swoje zapłakane oczy czapką przed obiektywami ukrytych aparatów. Nawet nie wiem kiedy oboje zasnęliśmy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz