niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 43

Twarz najprawdopodobniej jakiegoś mężczyzny schowana była za olbrzymim tortem, który niósł.
- Miał lepsze wejście ode mnie! - Zwróciłam się do ludzi przy stole, którzy zaczęli się śmiać.
Tajemnicza postać dotarła wreszcie do nas i zmachana odstawiła tort na miejsce. Zobaczyliśmy Scooter'a i wszyscy ponownie wybuchnęliśmy śmiechem.
- Wszystkiego najlepszego Mała! - Przytulił mnie i dodał:
- Nie wiedziałem , co mogę ci kupić, więc w końcu stwierdziłem, że tort może się przydać.
- Dobrego tortu nigdy nie za wiele. - Uśmiechnęłam się. - Ktoś chętny? - Wskazałam na prezent od menadżera Justina.
Wszyscy niecierpliwie machali do mnie łyżeczkami, a ja razem z JB nakładaliśmy gościom tort na talerzyki.
- Wyglądacie jak na weselu. - Usłyszeliśmy od Chaz'a.
Oboje posłaliśmy mu ciepłe uśmiechy.
Dosyć szybko słodki gwóźdź wieczoru zniknął z naszych talerzy.
- Nie wiem, jak wam, ale mi tort bardzo smakuje, więc biorę dokładkę. - Oznajmiłam.
Justin i jeszcze kilka innych osób również poszło w moje ślady.
Posiedzieliśmy jeszcze około 30 minut w strasznie miłej atmosferze. Uśmiech nie znikał z niczyjej twarzy. Na razie mocniejszy alkohol, mimo nalegań Twist'a i Za nie został otwarty. Rozmawialiśmy przy szampanie. W międzyczasie Selena zniknęła mi z oczu. Myślałam, że poszła do łazienki, więc dalej gawędziłam ze znajomymi. Nagle zjawiła się z ciekawą wiadomością.
- Mamy nieproszonych gości. - Poinformowała mnie i Justina.
- To znaczy? - Zapytałam.
- Cała piątka z One Direction chcę się wprosić na imprezkę. - Wytłumaczyła.
Uśmiechnęłam się, słysząc o kim mowa.
- I co teraz? - Zwróciłam się do Biebera.
- Ja tam nie mam nic przeciwko. - Odpowiedział i przekazał zebranym, że mamy nowych gości.
Chłopcy weszli na salę, przywitałam ich. Wręczyli mi kwiaty i butelkę chyba jakiegoś wina. Nie wiem, bo się na tym nie znam.
- Przepraszamy, że tak bez zaproszenia, ale trochę o tobie słyszeliśmy i chcieliśmy cię poznać... - Zaczął nieśmiało Harry.
- Nie ma sprawy! - Powiedziałam entuzjastycznie i zaprosiłam ich do stołu.
Oczywiście Niall zajął się tortem, a reszta rozmową z gośćmi.
Po 20 minutach już miałam oznajmić, że czas na dobrą zabawę, gdy pojawił się kolejny gość. Był to Tyga.
- Byłam prawie pewna, że nie przyjedziesz! - Mocno go przytuliłam.
- Udało mi się wyrwać. Dla ciebie, Kochanie. - Powiedział.
- Dziękuję.
Wręczył mi prezent. Rozpakowałam i okazało się, że dostałam od niego zajebistego fullcap'a, którego od razu założyłam. Zrobiliśmy sobie zdjęcie. Tyga przywitał się z resztą zebranych, a ja nareszcie mogłam oznajmić, że teraz będziemy bawić się na parkiecie.
Oczywiście znalazłam się na nim jako pierwsza i zaczęłam rozkręcać innych. Wszystkie światła, oprócz tych kolorowych zgasły. Podgłośniłam muzykę i zaczęliśmy tańczyć. Szaleliśmy już od godziny przy na prawdę świetnej muzyce, której organizatorką byłam ja we własnej osobie. Zdążyłam już zatańczyć chyba ze wszystkimi gośćmi i ku mojemu zdziwieniu Justin nie był zazdrosny albo przynajmniej umiejętnie to ukrywał. Chyba dlatego, że wiedział, że ja się tylko świetnie bawię. Zmęczenie było już nieco odczuwalne...
- Żeby nie było nudno zorganizowaliśmy dla nas wszystkich kilka zabaw i zadań, parę szczególnych też mamy dla mojej dziewczyny. - Uśmiechnął się Justin, mówiąc przez mikrofon. - Może wydają się banalne, ale tak na prawdę uważam, że są spoko. Oczywiście nikogo oprócz Solenizantki nie zmuszamy do udziału. - Posłał mi w tym momencie spojrzenie, które miało oznaczać, że mam się już bać. - No to zaczynamy! - Zakończył i po chwili znalazł się obok mnie.
Spojrzałam na niego pytająco, ale on jak zawsze musiał pozostać tajemniczy.
Okazało się, że pierwsze zadanie to tańczenie w parze na kawałku gazety, który z czasem będzie zmniejszał się coraz bardziej. Niby dziecinne, ale radości i śmiechu potrafiło przynieść na prawdę dużo, szczególnie jak któraś para się przewróciła.
Nasza gazeta była już cholernie mała i doszło do tego, że Jus musiał tańczyć ze mną na rękach w dodatku stojąc na jednej nodze. Musiało to wyglądać dosyć komicznie, bo znalazła się osoba nagrywająca całe zajście.
- Masz szczęście, że jesteś lekka. - Oznajmił mi, a ja zaśmiałam się tylko.
W końcu piosenka dobiegła końca i Juju mógł postawić mnie na parkiecie. Udaliśmy się do stołu, przy którym spędziliśmy dosłownie kilka minut i znów powróciliśmy do tańca.
Nadszedł czas na występy naszych uzdolnionych przyjaciół. Najpierw kilka piosenek zaśpiewali chłopcy z One Direction. Potem występ Seleny, przy którym również świetnie się bawiłam. Następnie Justin zadedykował mi skróconą wersję swojego koncertu, za co wzruszona podziękowałam mu pocałunkiem. Nie obeszło się bez występu Tygi, dzięki któremu Jus już prawie na stałe pozostał na parkiecie. Założyłam ponownie czapkę i wcieliłam się w rolę rapera. Jak potem usłyszałam, nawet nieźle mi to wychodziło.
Koncerty skończyły się i mogliśmy chwilkę odpocząć. Teraz przyszła kolej na zadanie dla mnie. Na szczęście nie było trudne, a jakże uradowało chłopców z zespołu. Mianowice każdy zebrany na sali musiał dostać ode mnie buziaka w polik. Tylko Justin załapał się na gratis w usta. Potem znów szaleńcza zabawa na parkiecie, która trwała lekko ponad godzinę. Wybiła godzina 00.00. Byłam zaskoczona, ponieważ na chwilę musieliśmy się udać przed hotel. Okazało się, że Jus, Chaz i Fredo przygotowali niesamowity pokaz fajerwerków, który uszczęśliwił mnie jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było możliwe...
Wróciliśmy do środka, gdzie został otwarty już mocniejszy alkohol. Od razu przy stole znaleźli się Lil Za i Twist. Juju zapewnił mnie, że nie ma zamiaru się upijać, na co ja oczywiście chętnie przystałam. Zajęłam się muzyką i na parkiecie znów pojawili się ludzie. Zajebiście wyglądało to, jak tańczyliśmy w tej ciemnej sali, wymachując przy tym zimnymi ogniami. Cały czas przewijał się ktoś, kto kręcił filmiki, dzięki czemu mogliśmy mieć potem rewelacyjne wspomnienia. Jus zadbał o to, żeby wszystkie zdjęcia i filmiki znalazły się na naszych telefonach i żeby nie wypłynęło do sieci, coś co mogło komuś zaszkodzić. Część towarzystwa była już lekko wstawiona i zajmowała miejsca przy stole, natomiast ja z Justinem tańczyliśmy już któregoś wolnego z rzędu. Było na prawdę cudownie. Najlepsza impreza w moim życiu. Chwilę później muzyka przyśpieszyła, a ja podobnie jak Juju, Sel, Alfredo, Chaz, chłopcy z 1D, Scooter i parę innych osób szaleliśmy na parkiecie.
- Zaraz kolejne zadanie. Możesz się już bać... - Oznajmił i odszedł przyciszyć muzykę.
Selena też na chwilę gdzieś zniknęła. Po minucie wszyscy wrócili, a ja dowiedziałam się, że muszę wybić 1/4 szklanki soku z cytryny.
- O nie, nie! - Zastrzegłam, ale nie miałam już wyjścia.
Jak najszybciej wypiłam ten cholerny sok, robiąc przy tym pewnie niepowtarzalne miny, z których wszyscy w okół mieli ubaw.
- Kochanie... - Zwróciłam się do swojego chłopaka z podłym uśmieszkiem na twarzy.
- Nie! Zaraz wezwę ochronę! - Wydarł się i zaczął przede mną uciekać.
Zdjęłam utrudniające mi bieganie szpilki i ruszyłam za nim. Uff... Nareszcie udało mi sie go dogonić i złapać.
- No dobrze. Chodź tu do mnie, Skarbie! - Przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować.
Dałabym sobie rękę uciąć, że teraz mimika jego twarzy wywołała uśmiechy gości.
Po naszym pocałunku nastąpiła kolejna zabawa. Tym razem z balonami. Była spoko, ale najwięcej śmiechu było przy zabawie polegającej na wzajemnym karmieniu się tortem. Sprawa była utrudniona, bo osoba karmiąca miała opaskę na oczach. Zdjęcia po tej konkurencji były wyśmienite. Najpierw ja zajęłam się karmieniem mojego chłopaka, w wyniku czego musiał udać się do łazienki, aby umyć buzię. Potem zamieniliśmy się rolami. Justinowi poszło dużo lepiej! Prawie w ogóle nie byłam brudna, a odrobinę kremu na moim policzku Juju wyczyścił za pomocą swoich ust.
Wróciliśmy do zabawy na parkiecie. Cały czas tańczyłam albo z Justinem, albo wspólnie w grupie z Sel, Alfredo i Chaz'em. Na prawdę świetnie się z nimi bawiłam. Po 30 minutach nadeszła pora na moje kolejne zadanie.
- Musisz dla mnie seksownie zatańczyć. - Oznajmił mi Jus z ogromnym uśmiechem.
- A czy ja kiedykolwiek nie tańczyłam seksownie? - Zaśmialiśmy się.
Posadziłam Justina na krzesełku, włączyłam piosenkę Claydee - "Sexy Papi" i zaczęłam kręcić dla niego tyłkiem. Chciał, żebym pokazała na co mnie stać, więc zrobiłam to. Czułam na sobie wzrok po prostu wszystkich chłopaków...
Po moim pokazie zostałam nagrodzona brawami itp. Wiedzieli, że nie mogą posunąć się dalej, bo byłam z Justinem. Znów powróciliśmy do tańca na parkiecie, a potem przyszła kolej na następne wyzwanie. Dochodziła już powoli 4.00 nad ranem, a JB oznajmił, że muszę wypić 18 kieliszków wódki. Stwierdziłam, że skoro zabawa się już kończy, to mogę sobie trochę wypić...
- No dobra! - Entuzjastycznie zgodziłam się. - Ale wszyscy piją ze mną! - Zastrzegłam.
Zgodzili się, więc poszła pierwsza kolejka. Potem druga, trzecia, czwarta i tak, aż do 18. Niektórzy pili jeszcze, a my z Sel szalałyśmy na parkiecie.
Wybiła godzina 5.00 i musiałam pożegnać się z gośćmi. Ucałowałam każdego itp., a potem byłam już wolna. 
Wracaliśmy grupką do pokoi, Chaz odbił do swojego, a ja razem z Seleną, JB i Alfredo znaleźliśmy się za drzwiami numer 69. Byłam z przyjaciółką już lekko wstawiona, więc wspólnie wpadłyśmy na pewien pomysł, który powinien spodobać się naszym chłopakom...

1 komentarz:

  1. No wreszcie! Doczekałam się długiego rozdziału i jak zwykle jest o,xhsdefdvafowadpowo *.* I <3 it!

    OdpowiedzUsuń