wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 37

*** Oczami Justina *** 

Szczęka mi opadła. Po raz pierwszy widziałem ją w takim stroju. Miała na sobie lekką zwiewną sukienkę bez ramiączek, która sięgała jej do kostek. Oprócz tego, że ubranie dokładnie podkreślało jej świetną figurę, to zawierało też elementy koloru niebieskiego, który idealnie zestawiał się z jej również żywo niebieskim kolorem tęczówek. Jej różowe usta układały się w przepiękny uśmiech, ukazując śnieżnobiałe zęby. Naturalne rumieńce na policzkach dodawały jej tylko uroku. I te cudowne długie rzęsy, na których nie było ani grama tuszu. W ogóle nie miała na sobie makijażu, który tak na prawdę nie był jej potrzebny. Całość dopełniały jej gęste czarne włosy, sięgające poniżej pasa, doskonale kontrastujące z dość jasną karnacją dziewczyny.

Pstryknęła mi przed oczami, wyrywając mnie z zamyślenia. Uśmiechnęła się do mnie, widząc moje rozkojarzenie.
- Coś się stało? - Spytała, dotykając mojego czoła.
- Tak. Zakochałem się... - Odpowiedziałem.
Zmarszczyła brwi, dokładnie mi się przyglądając.
- W tobie, na nowo! - Wyjaśniłem.
Nieśmiało się do mnie uśmiechnęła.
- Po prostu wyglądasz prześlicznie! - Pocałowałem ja w czoło.
Jej uśmiech powiększył się. Złapała mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju.
Na dole czekał na nas już mój samochód. Otworzyłem mojej Księżniczce drzwi. Wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy w kierunku plaży. Oczywiście nie obeszło się bez muzyki. Leciała piosenka Avicii - "Wake Me Up", którą Nel zaczęła śpiewać. 
- Dlaczego tak uwielbiasz tą piosenkę? - Zapytałem, gdy ta dobiegła końca.
- Bo zawiera całą prawdę o mnie. - Odpowiedziała trochę tajemniczo i zaczęła śpiewać kolejną piosenkę, która leciał w radiu.
Uwielbiałem przyglądać się jej takiej szczęśliwej, szalonej i rozbawionej.
Po 20 minutowej jeździe wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się prosto na plażę.
Spacerowaliśmy już kilka minut. Zatrzymałem Nelly.
- Zobacz! Już robią nam zdjęcia. - Uśmiechnąłem się, wskazując na ludzi z aparatami.
- Są tutaj, tu, tu i jeszcze tam. - Wskazałem.
- A, faktycznie! - Uśmiechnęła się.
- Nie widziałaś ich? - Zdziwiłem się.
- Nie. - Zaśmiała się.
Przytuliłem ją do siebie.
- Nie mogę się doczekać już tej jutrzejszej imprezki! - Oznajmiła podekscytowana.
- Będzie zajebiście! - Stwierdziłem.
- Macie już coś? - Zaciekawiła się.
- Taaak. Jest już plan, a jutro tylko realizacja. - Odpowiedziałem.
- Coś czuję, że to będzie jedna z moich najlepszych imprez!
- Naszych. - Poprawiłem ją.
- Ty na prawdę to lubisz? - Zapytałem, unosząc sukienkę Nelly, żeby nie pomoczyła ją woda morska.
- Ale, że co?
- No takie zabiegane życie, zabawę, imprezy...
Pokiwała głową z uśmiechem.
- To źle? - Spytała, gdy zacząłem się jej przyglądać.
- Nie. Dla mnie idealnie. Będzie ci łatwiej zaklimatyzować się w moim świecie. - Powiedziałem.
- Chcesz mnie w nim? 
- No to jest chyba oczywiste! Jesteś moją dziewczyną. - Przyciągnąłem ja do siebie za biodra. - Jesteś moim ślicznym, imprezowym i szalonym Kochaniem, którym będę się wszystkim chwalił. - Oznajmiłem.
Posłała mi zniewalający uśmiech.
- Nie chcę ci swoją spontanicznością popsuć opinii...
- Jesteś najlepszym, co mam, a zdanie innych na ten temat mnie nie obchodzi. Prędzej, czy później przyzwyczają się do twojej obecności w moim życiu, nie będą mieli wyjścia. - Zaśmiałem się i dodałem:
- Bo ja z ciebie nie zrezygnuję. Opinię i tak mam już zepsutą, a ty możesz ją naprawić. Jesteś rozsądną dziewczyną i wiem, że będziesz powstrzymywała mnie przed kolejnymi głupstwami.
- Albo robiła je z tobą. - Zaczęła się śmiać.
- To pewnie też! - Pocałowałem ją w usta, przygryzając jej wargę.
- I tak nie będziesz się mnie słuchał. - Westchnęła.
- Jesteś dla mnie najważniejsza i nie będę robił tego, co ci się nie spodoba. - Obiecałem.
- A twoi kumple mnie znienawidzą.
- Nieee... Jesteś inna niż wszystkie pozostałe, zaimponujesz im. - Powiedziałem.
- Mam nadzieję.
- Nie martw się na zapas. - Pocałowałem ja w czoło.
- Chcę, żebyś wiedział, że kocham też tą twoją złą stronę i nie musisz się jej pozbywać ze względu na mnie. - Oznajmiła.
- Dziękuję... - Wyszeptałem.
- Chcę, żebyś był szczęśliwy, a przede wszystkim żebyś był po prostu sobą. - Dodała.
- Na szczęście przy tobie będzie to w pełni możliwe. - Uśmiechnąłem się.
- A co do tej jutrzejszej imprezy... - Zaczęła.
- Możesz błagać, ale i tak ci nic nie zdradzę. - Pokazałem dziewczynie język.
Złożyła ręce na piersiach i udając obrażoną, ruszyła przed siebie. Szedłem za nią, czekając na jej kolejny ruch. Lekko się do siebie uśmiechnęła i zaczęła:
- A gdybyś w zamian za zdradzenie tego ogromnego sekretu, dostał ode mnie nagrodę...
Położyłem dłoń na jej biodrze, obejmując ją.
- To zależy, czy myślimy o tym samym.
- Ty chyba już przestałeś myśleć o czymkolwiek innym! - Zaśmiała się.
- To tylko i wyłącznie twoja wina!
- Najlepiej zrzucić wszystko na niewinną. - Powiedziała z wyższością.
- I miedzy innymi to minie w tobie cholernie kręci! - Oznajmiłem chyba za głośno, bo jakieś starsze małżeństwo dziwnie się na nas spojrzało.
Nelly szturchnęła mnie, dając do zrozumienia, że mam być nieco ciszej.
- Mógłbyś troszkę jaśniej. - Poprosiła.
- Jesteś mega piękna i seksowna, a zarazem wyglądasz też niewinnie... Jakbyś nie była świadoma, że... - Urwałem.
- Że...? - Swoim spojrzeniem zmuszała mnie do dokończenia.
- Lepiej dla nas, żebyś o tym nie wiedziała. - Wykręcałem się.
Jej milczenie zdziwiło mnie. Spodziewałem się, że tak jak inne dziewczyny, rzuci mi w tym momencie focha, lub coś w tym stylu, ale nie. Ona była inna. Dzięki temu rozkochiwała mnie w sobie jeszcze bardziej.
- Chodziło mi o...
- Nie musisz się tłumaczyć. - Przerwała mi.
- Kocham cię. - Pocałowałem ją w policzek, zakładając rozwiane włosy dziewczyny za jej ucho.
- I wzajemnie Justin. - Odwzajemniła mój uśmiech.
Spacerowaliśmy w ciszy około pięciu minut. Nagle zauważyłem lecącą w naszą stronę piłkę od siatkówki. Pociągnąłem Nel i tym sposobem nie zostaliśmy nią trafieni. Piłka uderzyła w zamek z piasku budowany przez dwoje uroczych dzieci. Ich miny wnioskowały, że są smutne z powodu zniszczonej budowli.
- Ja się tym zajmę, a ty idź oddaj piłkę. - Usłyszałem od Nelly.
Zrobiłem to, co rozkazała. Zatrzymałem się i z uśmiechem patrzyłem na to, co właśnie robi Nel. Podwinęła długą sukienkę i uklęknęła na piasku. Pomogła dzieciom odbudować zniszczony zamek, cały czas przy tym do nich coś mówiąc. Wstała, otrzepała kolana, a potem wskazała na swoje policzki, cudownie się uśmiechając. Dostała w podziękowaniu od maluchów buziaki i dołączyła do mnie.
- Jesteś kochanaaa... - Rozczuliłem się.
- Miło to słyszeć. Szczególnie z ust swojego Idola. - Pocałowała mnie w policzek.
Spacerowaliśmy sobie dalej, aż tu nagle podbiegło do nas paru chłopaków, tak gdzieś w wieku mojej dziewczyny.
- Możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie? - Zwrócili się do Nelly, prawie błagając.
Zażenowało mnie to i muszę przyznać, że obudziła się we mnie zazdrość.
Nel spojrzała zdziwiona na mnie, potem na chłopaków.
- Jasne! - Powiedziała, promiennie się uśmiechając.
Objęli ją, ustawiając się do zdjęcia, które byłem zmuszony im wykonać.
Oddałem telefon właścicielowi. A Nelly odezwała się:
- Może chcecie też przytulasa gratis?
No chyba każdy domyśliłby się reakcji tych chłopaków. Zazdrość rosła, ale nie, za nic nie chciałem doprowadzić do jej wybuchu. Uściskali się, potem pożegnali i Nel znów była moja. Zaczęła coś mówić o tych chłopakach i tej akcji. Cieszyła się, ale ja nie byłem teraz w stanie tego robić. Jednak ukrywałem to przed nią, fałszywie się uśmiechając.
Spacer na szczęście musiał dobiec końca, powinniśmy już wracać do hotelu na obiad umówiony z naszymi przyjaciółmi. Jak najszybciej chciałem wrócić i potem choć na chwilę zostać sam. Nie chciałem wyładować swojej złości na dziewczynie, tym bardziej, że miała już jutro swoje osiemnaste urodziny.

1 komentarz: