czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 49

*** Oczami Nelly ***

Bateria w telefonie niestety wyładowała się i musiałam przerwać słuchanie muzyki. Miałam dziś w planach mieć doskonały humor, ale tak jakoś wpadłam w melancholijny nastrój i znów zaczęłam te swoje rozkminy... Tym razem nie było to związane z moją osobą, tylko z Justinem. Był obok, a ja myślałam o nim, dziwne.
Nagle poczułam jego dotyk na swojej dłoni. Delikatnie przesuwał po niej opuszkami swoich palców. Spojrzałam w dół, a potem w jego oczy. Nie był szczęśliwy, tak jak jeszcze niedawno oboje byliśmy...
- Myślisz o mnie, prawda? - Zapytał.
Skąd mógł o tym wiedzieć? Nie wiem. Może on też myślał o mnie.
- Tak. - Odpowiedziałam.
- I jesteś smutna. - Powiedział mocnej ściskając moją dłoń.
Nie odezwałam się, bo nie wiedziałam, co mogę mu powiedzieć.
- Ja też myślałem o tobie i o nas... i proszę, ja nie chcę być sam. - Oznajmił.
- Nie będziesz, zawsze masz przecież Beliebers, rodzinę i przyjaciół. - Uśmiechnęłam się lekko, ale chłopak tego nie odwzajemnił.
- Czy ty do cholery nigdy nie zrozumiesz, że chcę ciebie?! - Uniósł się i wstał z miejsca.
Oczy wszystkich zwrócone były na nas, ale to nie było teraz istotne.
- Kocham cię. - Powiedziałam cicho ze łzami w moich teraz szarych oczach.
Mogłabym zrobić wszystko, żeby mi uwierzył, bo wydawało mi się, że nie był pewny mojej miłości do niego. To bolało, bardzo...
- A czy ty nie potrafisz zrozumieć, że jesteś jedynym człowiekiem na świecie, którego kocham?! - Tym razem ja się uniosłam.
Byłam trochę zła i zraniona. Myślałam, że wierzy mi, gdy wyznaję mu miłość. Przecież nie mogłam już być bardziej szczera. Więc, co mam zrobić?
Milczał... Zdecydowałam się więc na swój monolog, który planowałam na później.
- Ty jesteś wspaniałym człowiekiem, spełniasz marzenia, nie tylko swoje. Masz ogromne serce. Potrafisz nim kochać swoje Beliebers, swoich przyjaciół, Pattie, Jazzy i Jaxona.
Dajesz wiele, nie żądając niczego w zamian. I to jest piękne.
Ze mną jest odwrotnie. Moje serce jest bardzo małe, wielokrotnie zabrane, a potem porzucone. Bo są ludzie, którym łatwo przychodzi zranienie drugiej osoby. Ty dobrze o tym wiesz. I ty w życiu wiesz czego chcesz, bierzesz to, ja nie potrafię. Jestem cholernie niepewna w tym wszystkim, co robię, co jest wokół. Cały czas próbuję porzucić to, co wywołuje u mnie łzy, swą przeszłość, żeby móc być szczęśliwą, tak po prostu. Ale czasem wydaje mi się, że jedynym rozwiązaniem jest skończenie z tym wszystkim. Może robisz to nieświadomie, ale powstrzymujesz mnie przed tym. Pomagasz mi tworzyć siebie na nowo, bo jestem nikim. Nic niewartym, słabym człowiekiem, który trzyma się swojej miłości do ciebie. Bo to jedyne, co mogę ci zaoferować. Chcę, żebyś był szczęśliwy, ale ja chyba nie jestem w stanie cię uszczęśliwiać. Pragnę tylko, żebyś wiedział, że mimo iż moje serce jest niewielkie, to potrafię cię nim bardzo mocno kochać i wiem, że nie jestem w stanie przestać... Wiedz, że zależy mi na tobie i jeśli kiedykolwiek będziesz chciał na przykład porozmawiać, możesz na mnie liczyć, bo zrobię wszystko, żeby ci tylko pomóc. Mam nadzieję, że tym razem mi uwierzyłeś...
Przepraszam, że namieszałam w twoim i tak już skomplikowanym życiu. Obiecuję, że postaram się jak najszybciej zniknąć. - W trakcie całego mojego monologu byłam nadzwyczaj spokojna. Tylko kilka samotnych łez spłynęło po moich policzkach. Miałam powiedzieć mu to po przyjeździe, ale nie mogłam tego dalej nosić w sobie. Źle wyszło, że świadkami tego wszystkiego byli współtowarzysze naszej podróży, ale trudno...

Od razu po zatrzymaniu się Tour Busa chciałam wziąć swoją walizkę i zostawić Justina, bo tak przecież będzie dla niego lepiej. Na pewno znajdzie kogoś, kto jest dla niego odpowiedni. Nie miałam pojęcia, dokąd się udam. Byłam 18 - letnią dziewczyną, która nawet nie miała dokąd pójść, nie miała domu. Wynikało, że jestem bezwartościową, bezdomną dziewczyną, która już pewnie w swoim życiu do niczego nie dojdzie. Takie cholerne użalanie się nad sobą wcale nie poprawiło mojego nastroju. Myślałam, że będę teraz płakała... ale to było dziwne, bo po tym, co powiedziałam, stałam się zobojętniała.
Zresztą co w życiu mogło mnie obchodzić, skoro nie miałam nic.
Kilka minut - milion myśli w mojej głowie.

Pojazd zatrzymał się. Długo wyczekiwany postój... Ale dlaczego akurat na takim zadupiu?! Pierwsza myśl: zamówię taksówkę. Tsa... Tu nawet zasięgu nie było. Czemu wszystko sprzeciwiło się ku mnie i to właśnie teraz, gdy chciałam uciec.
Nie zwracałam najmniejszej uwagi na osoby wokół mnie. To było niegrzeczne, ale stwierdziłam, że tak musi być, jeśli chcę się utrzymać na tym pierdolonym świecie.
Zrezygnowana usiadłam na walizce i dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy oprócz Justina są na zewnątrz. No cóż... Dlaczego? Nie wiem już nic, prócz tego, że go kocham.
To strasznie głupie i nieodpowiedzialne tak bezgranicznie zakochać się ze świadomością, że w każdej chwili, po raz kolejny moje zrujnowane serce może zostać porzucone.
A czy on je porzucił? Również na to pytanie odpowiedź została ukryta gdzieś głęboko w sercu Justina.
Dlaczego do cholery moje życie musi być takie zagadkowe i trudne?! Odpowiedź na to była tajemnicą. Kolejna tajemnica... Ja na prawdę ich nie potrzebuję!
Boże, po co mi to? Co chcesz mi udowodnić? Czy konieczne jest zsyłanie na mnie takiej ilości wszystkiego, co najgorsze? Chcesz, żebym była silna? Postaram się nie zawieść, ale ze świadomością, że łzy nie zawsze są oznaką słabości, ok?

Miałam poczuć się jak osoba wierząca, a poczułam się jak schizofreniczka. Tak zabawne, że aż żałosne.
Moja surrealistyczna "rozmowa" z Bogiem...

1 komentarz:

  1. Wiedziałam, że się porycze! Biedna Nelly :'( Mam nadzieję, że kiedyś rzeczy tajemnicze przestaną nimi być, a Nel będzie szczęśliwa :3 Tylko błagam niech ona od niego nie ucieka!

    OdpowiedzUsuń