Wzięliśmy swoje bagaże i weszliśmy do hotelu. Potem na piętro. Wszyscy byli już na miejscu. Cała ekipa z ogromnymi uśmiechami przywitała się z nami. Widać było, że podczas tej przerwy stęsknili się za sobą. Każdy przytulił również mnie, co było z ich strony strasznie miłe. Jus przedstawił mnie, a ja tylko starałam się zapamiętać każde imię.
Staliśmy tak wszyscy w tym dość dużym korytarzu i Justin oznajmił:
- Dziś o 21.00 będzie coś w stylu przyjęcia powitalnego... W sali gimnastycznej. Wy dziewczyny zajmiecie się przygotowaniem sali, a my (wskazał na siebie i chłopaków) zrobimy potrzebne zakupy. - Postanowił.
- Według mnie, to powinno być odwrotnie. - Szturchnęła mnie sympatyczna blondynka, stojąca obok.
Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie i powiedziałam:
- Według mnie też, ale Jus zazwyczaj robi coś odwrotnie.
Zaśmiałyśmy się. Dziewczyna wyciągnęła dłoń i przedstawiła się:
- Nicole Edwards.
- Nelly Watson. - Podałam jej rękę, po czym przytuliłyśmy się.
Odwróciłam się, aby zapytać Justina o pokój itp., ale jego i reszty chłopaków nie było już w pobliżu.
- Pewnie poszli już do siebie. - Oznajmiła Nicole.
- Do siebie? - Zdziwiłam się.
- Tak, tu jest tylko sześć pokoi. Jus i tancerze oraz Max mają wspólny, dołączą do nich jeszcze potem przyjaciele Justina. My, to znaczy tancerki i ty też mamy wspólny, no i 'starsi' też mają swoje łączone pokoje.
- Aha... - To było trochę dziwne.
- Wiesz, taka grupowa integracja... - Uśmiechnęła się przyjaźnie.
- To gdzie spędzimy najbliższe dni? - Spytałam, biorąc swoją walizkę.
- Chodź, przedstawię cię wszystkim i pomogę w rozpakowaniu, ok? - Pociągnęła mnie za rękę.
- Mhm.
Zaprowadziła mnie do naszego pokoju. Reszta tancerek była już na miejscu.
- To są: Ellie, Olivia, Eleanor, Victoria i Emily. - Wskazała na dziewczyny.
- Ja jestem... - Zaczęłam.
- Panią Bieber! - Nicole przerwała mi, a dziewczyny zaczęły się śmiać razem z nią.
- Jeszcze nie. - Zastrzegłam. - Nelly Watson. - Przytuliłam każdą.
Moje łóżko znajdowało się pod oknem, obok stało łóżko Nicki. Wrzuciłam na nie swoją walizkę i usiadłam obok.
- Zmęczona? - Zapytała Eleanor.
- Mhm... - Wymruczałam.
- Ale musimy cię jeszcze rozpakować! - Krzyknęła Nicole i wskoczyła na mnie, w wyniku czego spadłyśmy na podłogę. Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
- Wariatka!!! - Zepchnęłam ją z siebie.
- Taka jak ty! - Powiedziała, pomagając mi wstać.
- Skąd wiesz? Jeszcze mnie nie znasz. - Zdziwiłam się.
- Twoje oczy mówią same za siebie. - Uśmiechnęła się tajemniczo.
Dziewczyny zrobiły mi miejsce w szafie, a Nicki pomogła mi się rozpakować.
Po ponad godzinie miałyśmy to już za sobą.
- Teraz musimy przygotować salę, a potem siebie. - Poinformowała Victoria.
- Skąd weźmiemy krzesła i stoły? - Spytała Ellie.
- Z tego co się orientuję nie da rady tyle sprzętu zebrać. - Odezwała się Olivia.
- Oni zawsze muszą nas jakoś załatwić. - Westchnęłam, a dziewczyny ze zrozumieniem pokiwały głowami.
- To co teraz? - Ciszę przerwał głos Eleanor.
- Mam pomysł! - Ucieszyła się Emily.
Spojrzałyśmy na nią wyczekująco, a ona wyjaśniła:
- Skoro tak nas urządzili, to pod tyłki zostają nam poduszki, a bez stołu się jakoś obędziemy.
- Racja. - Zgodziłyśmy się.
- A co z muzyką? - Zapytałam.
- Ty mała idź poszukaj sali gimnastycznej, laski zorganizują poduszki itp., a ja znajdę jakiś sprzęt grający, ok? - Usłyszałyśmy od Nicole.
Pokiwałyśmy twierdząco głowami. Razem z Nicki wyszłyśmy z pokoju i skierowałyśmy się w przeciwnych kierunkach.
- Tylko nie przychodź z gramofonem! - Krzyknęłam, śmiejąc się.
- Hahahah... Bardzo zabawne. - Zaśmiała się i zniknęła za jakimiś drzwiami.
Szłam długim, pustym korytarzem, oglądając ciekawy wzór na podłodze, skręciłam w lewo i wpadłam na kogoś.
- Moje nierozgarnięte kochanie! - Usłyszałam głos, który znałam tak dobrze.
Ujął moją twarz w dłonie i złączył nasze czoła. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Nagle Jus wziął mnie na ręce, odruchowo oplotłam go nogami w pasie. Przyparł mnie do ściany i zaczął nachalnie całować moją szyję, ściskając przy tym me pośladki.
- Justin... - Udało mi się odezwać, ale chłopak nie pozwolił mi dokończyć, bo przywarł swoimi ustami do moich. Po chwili przeniósł się na dekolt i przerywając pocałunki, mówił:
- Nie wiedziałem, że będziemy mieć osobne pokoje... tak bardzo stęskniłem się za tym uczuciem. - Wsunął dłoń między moje uda, na co cicho jęknęłam.
- Jus... jesteśmy na korytarzu! - Próbowałam go opanować.
- Trudno. - Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. - Przecież ja nie wytrzymam 12 dni bez seksu z tobą!
Och... Musiałam się ogarnąć! Na Justina było już za późno... Wzięłam głęboki oddech, lekko go od siebie odsunęłam, umożliwiając sobie tym samym stanięcie na podłodze.
- Spójrz na mnie. - Rozkazałam.
Nasze spojrzenia spotkały się, a ja oznajmiłam:
- Obiecuję ci seks przy najbliższej, możliwej okazji.
- Której nie będzie. - W jego głosie słychać było zawód.
- Oj, już ja się o to postaram! - Posłałam mu przekonujący uśmiech.
- Kocham cię.
- Przytul mnie mocno. - Poprosiłam.
Zrobił to, unosząc mnie i okręcając się w kółko. Jego oddech był już wyrównany, a serce biło normalnym rytmem.
- Udało się! - Zrobiłam ten charakterystyczny gest ręką.
- Yyy... Co to miało być? - Zdziwił się chłopak.
- Eee... nic. - Odpowiedziałam, ale tak naprawdę byłam dumna z siebie, bo udało mi się ogarnąć siebie, a przede wszystkim Justina.
Z uśmiechem pokiwał na mnie głową.
- Kupcie dużo alkoholu. - Poleciłam, a Jus promiennie się uśmiechnął.
- Boże... Co za dziewczynę mi zesłałeś? - Westchnął.
Dostał ode mnie szturchańca, potem całusa w policzek i zniknęłam za następnym zakrętem. Musiałam przecież znaleźć tę salę gimnastyczną...
Nie zabrało mi to dużo czasu. Sala była wielka, a na każdej ścianie znajdowały się ogromne lustra. Przeżegnałam się, myśląc o tym, że być może zostaną one stłuczone.
Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do pokoju mojego i dziewczyn. Wszystkie, prócz Nicole były już na miejscu. Wzięłyśmy poduszki i trochę balonów oraz serpentyn do ozdoby i udałyśmy się z nimi na salę. Zapowiadało się trochę dziwnie, szczególnie z naszymi siedzeniami, ale podejrzewałam, że będzie fajnie.
W około 30 minut zrobiłyśmy pomieszczenie na "bóstwo" i właśnie dołączyła do nas Nicki, a wraz z nią paru mężczyzn, którzy nieśli wieżę i duże kolumny do niej.
- Coś tak długo robiła? - Zapytałam blondynkę.
- Nie ma nic za darmo. - Wzruszyła ramionami.
Spojrzałam na nią zdziwiona, a ta wyjaśniła z małym uśmieszkiem:
- Widzisz tego w czarnej koszulce?
- Mhm, ładny.
- Musiałam mu dać dupy. - Wyznała.
Ze zdziwienia otworzyłam szeroko swe oczy i usta. Nagle dziewczyna wybuchnęła głośnym śmiechem, krzyknęła:
- Żartowałam! - I zaczęła uciekać.
- Ty małpo!!! - Ruszyłam za nią.
Po zaciekłym pościgu, który zakończył się na korytarzu, obie upadłyśmy zmęczone na podłogę. Klęknęłam nad dziewczyną, przytrzymując jej ręce nad głową.
- I co teraz? - Zapytałm, po czym zaczęłyśmy się śmiać.
*** Oczami Justina ***
Szybko uwinęliśmy się z zakupami. No w końcu było nas 8 i byliśmy samochodem. Głównie to w skład tych zakupów wchodził alkohol i napoje, no ale w końcu szykowała się impreza. Weszliśmy na korytarz z kartonami w rękach i mieliśmy zamiar udać się na salę gimnastyczną. Jednak na naszej drodze spotkaliśmy ciekawą przeszkodę...
Ostra imprezka się szykuje. Jak zwykle kończysz w ciekawym miejscu! Chce już wiedzieć co to za przeszkoda :3
OdpowiedzUsuńSuper rodział czekam na kolejny :D zapraszam do mnie :D http://wybuchowepolaczenie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń