sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 54

Dziewczyny nie zauważyły nawet naszej obecności. Postawiliśmy kartony na podłodze i zaczęliśmy się im z rozbawieniem przyglądać. Cała sytuacja, w której znajdowały się Nel i Nicole wyglądała dosyć dwuznacznie.
- Mogłybyście się już ogarnąć. - Powiedziałem, śmiejąc się.
Wreszcie odwróciły twarze w naszym kierunku i szybko podniosły się. Obie były tak radosne, że przez chwilę pomyślałem, że coś brały...
Moje spojrzenie utkwiło na Nelly i chyba pozostali zauważyli, że wolałbym być z nią teraz na osobności.
- To my to zaniesiemy już na salę. - Odezwał się Adrian.
- A ja pójdę się już powoli szykować. - Oznajmiła Nicole i odeszła w przeciwnym kierunku.
Zostaliśmy sami. Dziewczyna podniosła na mnie swój wzrok i posłała mi cudowny uśmiech. Jej zachowanie zawiodło mnie i zaskoczyło za razem. Ona po prostu odwróciła się i chciała odejść.
- Nie dostanę nawet buzi? - Zawołałem za nią.
- Nie. - Odpowiedziała, nawet nie odwracając się.
Szybkim tempem dotarłem do niej, złapałem za nadgarstek i mocnym szarpnięciem przyciągnąłem do siebie. Jej łobuzerski uśmieszek prowokował mnie tylko jeszcze bardziej.
- Mnie się nie odmawia. - Powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- Och... Bieber! Ile razy mam ci powtarzać, że nie mam zamiaru słuchać się nikogo?! Nie jesteś wyjątkiem.
- Jesteś tego pewna? - Zapytałem, przyciskając ją do ściany.
- Całkowicie.
- Pieprzona buntowniczka! - Wysyczałem, puszczając jej nadgarstki.
Jednak dalej stałem bardzo blisko niej. Nasze usta dzieliły już tylko dwa centymetry. Czułem na nich gorący oddech dziewczyny. Doprowadzała mnie do szaleństwa! Ale wiedziałem, że ja również jestem jej słabą stroną. Tyle tylko, że ona wydawała się być silniejsza... Przymknąłem oczy i głośno westchnąłem. Nelly włożyła swój język, między moje lekko rozchylone usta. I w momencie, kiedy chciałem go tam zatrzymać, wyjęła go.
Boże... Pomóż mi jej dzisiaj nie zgwałcić.
- Dlaczego to robisz? - Zapytałem, odsuwając się od niej.
- Może na przykład, żeby podkreślić swoją pozycję...
- Czemu miałabyś ją podkreślać?
- Bo twoja jest za silna. - Powiedziała, oznajmiając tym samym, że nie ona ma tu władzę.
Ja sam się w tym pogubiłem...
- Tylko tyle?
- To jest fajne, podoba mi się. - Wzruszyła ramionami.
Miałem ochotę jej coś zrobić. Cholernie mnie prowokowała i to pod każdym względem.
- Przecież wiesz, że cie kocham, to po co te całe pieprzone gierki?! - Wściekłem się.
- Już mówiłam. - Rzuciła obojętnie.
Zacisnąłem dłonie w pięści i przymknąłem powieki. Moja klatka piersiowa poruszała się niebezpiecznie szybko. A Nel ciągle tu była!
- Odejdź! - Wyszeptałem.
Przecząco pokiwała głową.
- Nie chcę zrobić ci krzywdy. - Ostrzegłem dziewczynę.
- Nie jesteś w stanie tego zrobić. - Powiedziała z wrednym uśmieszkiem.
Dlaczego musiałem pokochać dziewczynę z takim temperamentem?!
Odwróciła się i odeszła w stronę swojego pokoju. Stałem jeszcze chwilę na korytarzu i skierowałem się do sali gimnastycznej, żeby pomóc chłopakom.
- Pokłóciłeś się z Nelly? - To były pierwsze słowa, jakie usłyszałem po wejściu do ogromnego pomieszczenia.
- Nie. - Odpowiedziałem.
- To co się dzieje? - Kolejne zbędne pytanie.
- Jestem po prostu zły. - Odburknąłem, chcąc zakończyć to przesłuchanie, ale mi się nie udało.
- Zły na Nelly? - Dopytywali.
- Tak! Zły na Nelly, psuje?! - Uniosłem się.
- Dobra, wyluzuj. Chcieliśmy tylko pomóc. - Usłyszałem od Lucasa.
- Spoko, sory. - Rzuciłem na odczepnego i zabrałem się do 'roboty'.

*** Oczami Nelly ***

Wygrałam i byłam z tego powodu z siebie dumna. Po prostu chcę być wolna i niezależna, tak jak do tej pory. Justin tego nie zmieni i chyba trudno jest mu się z tym pogodzić. Ale akurat teraz miałam to w dupie. Wracałam do pokoju, żeby wziąć szybki przysznic i przygotować się do imprezy, na której planuję się porządnie upić.
- Ej, laska! Mamy tylko niecałą godzinę. - Oznajmiła mi Nicole już na wejściu.
Reszty dziewczyn nie było już w pokoju. Zapewne zdążyły się już naszykować i tylko my byłyśmy takie zakręcone.
- I? - Spytałam, bo nie wiedziałam do czego dąży.
- Nie zdążymy się odświeżyć. - Zrobiła smutną minkę, która rozbawiła mnie.
- Chyba, że... - Zaczęłam.
- Weźmiemy go razem! - Stwierdziła.
- Czytasz mi w myślach! - Uśmiechnęłam się i zaczęłyśmy się szykować do wejścia pod prysznic.
- Co z Bieberem? - Spytała.
- Jest na mnie wściekły. - Powiedziałam obojętnie.
- Buntowniczka, której nie potrafi zaakceptować.
- No dokładnie. - Pokiwałam głową.
Byłam już pewna, że Nicole może mnie przejrzeć. Już to robiła...
- A ty to olewasz.
- Dziś szczególnie. Bo mam zamiar się dobrze zabawić, a nie przejmować się jego kaprysami.
- I tak trzymać! - Przybiłyśmy sobie piątkę i weszłyśmy do kabiny.
Po około 15 minutach zajęłyśmy się makijażem. Nie mam w zwyczaju malowania się, ale impreza wymaga ulepszenia wyglądu. W moim przypadku to bardziej podkreślenia. Usta pomalowałam krwisto czerwoną szminką, a oczy ozdabiały dosyć mocne czarne kreski. Wszystko musiało pasować do mojego stroju. Ubrałam czary top z napisem "REBELLIOUS", do tego krótkie, wytarte spodenki dżinsowe i czarne szpilki. Włosy zostawiłam rozpuszczone, jeszcze tylko biżuteria (w tym bransoletka od Juju) i byłam gotowa.
- Wyglądasz zajebiście! - Oznajmiła Nicki.
- Ty również. - Uśmiechnęłam się do niej.
Dziewczyna była ubrana bardziej na luzie, ale seksownie. No i wyglądała bardziej przyjaźnie niż ja, bo miała na sobie ubrania w różnych kolorach, nie to co ja. Ale chciałam, aby mój strój wyrażał mój nastrój i po części też charakter.
Gotowe udałyśmy się na salę, w której byli już pozostali, w tym dalej zły na mnie Justin.

Muzyka, dawała o sobie znać moim bębenkom, ale na razie nie zwracałam na nią większej uwagi. Interesowały mnie teraz rozmowa, ludzie i alkohol. Usiedliśmy całą grupką w kółku. Jus strzelił focha i do nas nie dołączył. Dopiero Lucas, z którym był dosyć blisko poszedł do niego, chwilę pogadał i namówił go do przyjścia. Chłopak niezadowolony usiadł na przeciwko mnie. I podczas całej rozmowy nie odezwał się ani razu. Och... Zachowuje się jak dziecko. To, że zły jest na mnie, nie oznacza, że ma tym odgrywać się na wszystkich. Ale jego wygląd... Ugh. Ciągle przyłapywałam sama siebie na gapieniu się właśnie w jego kierunku.
Wpiliśmy już po parę kieliszków i prawie wszyscy, uśmiechnięci bawiliśmy się na parkiecie. Po skończeniu się moich dwóch mocniejszych, ulubionych kawałków Bon Joviego, które przeszalałam z Danem nadszedł czas na coś, co przygotowałam z myślą o Justinie...

Wypiłam jeszcze kieliszek dla odwagi i mogłam zacząć. Warunki były trochę hard bo nie miałam mikrofonu itp., ale przynajmniej przygotowana byłam z podkładem. Zaskoczyłam wszystkich, a jeszcze przed występem oznajmiłam:
- Tak, śpiewam. Ale robię to tylko dla własnej przyjemności i dla przyjaciół. Nie mam zamiaru się w tym zagłębiać i proszę o zrozumienie.
To dla ciebie, Kochanie. - Zwróciłam się do Justina i zajęłam się wykonywaniem piosenki.
Ze specjalną dedykacją dla swojego chłopaka zaśpiewałam kawałek Selah Sue - This World.
I to zdumienie na ich twarzach, gdy już skończyłam, bezcenne...
Do moich uszów prawie nie docierały słowa wypowiadane przez tancerzy i tancerki oraz parę innych osób. Ja oczekiwałam reakcji Biebera. Stał po drugiej stronie sali i opierał się o ścianę. Wyglądał jak typowy gangsta. Uśmiechnęłam się do niego zadziornie i już po chwili dzieliło nas kilkanaście centymetrów.

1 komentarz: