środa, 17 lipca 2013

Rozdział 19

*** Oczami Justina ***

- Dobra, a potem wybiegamy z nimi na dwór i skaczemy do basenu! - Powiedziałem podekscytowany.
- Ale one nie zgodzą się na wskoczenie na nasze plecy! - Zauważył Chaz.
Uśmiechnąłem się, bo trochę dziwnie to zabrzmiało.
- One już coś podejrzewają. - Odezwał się Fredo.
- No właśnie! Nie uwierzą, że to niby tylko zakład! - Powoli wątpiłem w nasz plan.
- Chyba, że... - Zaczął Chaz.
Zaciekawieni spojrzeliśmy na niego.
- Każdy z nas wróci teraz z dziewczyną do pokoju i zrobi to bardziej w formie zabawy.
No, wiecie... - Zaproponował.
Pokiwaliśmy głowami na znak, że go rozumiemy.
- Tylko w pokoju buty ściągnijcie! -Przypomniałem i zaczęliśmy się śmiać.
- No chyba, że ktoś ma zamiar wskoczyć w nich do basenu! - Dodałem rozbawiony.
- Dobra, dosyć! Czas wcielić w życie nasz niecny plan! - Powiedział Alfredo, tajemniczo się uśmiechając.

Wróciłem do pokoju, a po chwili dołączyła do mnie Nelly. Nie miałem problemu z wkręceniem jej do naszej 'zabawy'. Usiadłem na łóżku, a ona stanęła za mną i przytuliła się. Korzystając z okazji, złapałem ją za nogi, którymi oplotła moją talię.
- Na telewizję proszę! - Zaśmiała się, mocniej mnie przytulając.
W ogóle nie domyślała się tego, co chciałem zrobić. Posłusznie zszedłem z Nel na plecach do salonu.
- Dziękuję! Teraz możesz mnie postawić. - Powiedziała.
- Nie! - Krzyknąłem, mocnej ją przytrzymując. 
Zacząłem biegać. Nie mogłem jej teraz postawić bo by mi uciekła, a jakoś na chłopaków zaczekać musiałem. 
- Aaaa! Justin, zwolnij! Puść mnie!!! - Krzyczała.
- Też cię kocham, Skarbie! - Próbowałem ją przekrzyczeć.
Po chwili poddała się i zaczęła się śmiać. Na szczęście chłopcy pojawili się dosyć szybko. Zaczęliśmy biec z dziewczynami w stronę wyjścia z domu, a potem w stronę basenu. I nim się zorientowały, wskoczyliśmy z nimi do zimnej wody.

*** Oczami Nelly ***


Zdążyłam tylko zatkać nos...
Woda była lodowata! Momentalnie się z niej wynurzyłam, ciągnąc za sobą Justina. Podobnie jak dziewczyny, w ekspresowym tempie wydostałam się z basenu. Stałam przy schodkach, po których właśnie wspinał się Jus. Nie chciałam okazywać żadnych emocji, żeby przytrzymać go w niepewności. Stanął przede mną i zaczął uważnie mi się przyglądać, próbując stwierdzić w jakim jestem nastroju. Niespodziewanie namiętnie go pocałowałam, popychając, w wyniku czego znów znaleźliśmy się w lodowatej wodzie. Po wynurzeniu się z niej, zaczęłam się śmiać.
- Kocham cię! - Wykrzyczałam, a Jus promiennie się uśmiechnął.
- I to jest moja dziewczyna! - Wziął mnie na ręce i wyniósł z basenu.
Wszyscy oprócz nas byli już w pokojach i pewnie się przebierali. A my przemoczeni leżeliśmy na trawie i śmialiśmy się. JB oparł się na łokciu, popatrzył na mnie i powiedział:
- Jesteś strasznie seksowna!
Uśmiechnęłam się do niego, a on zaczął mnie namiętnie całować.
- Tylko moja. - Wyszeptał, jeżdżąc nosem po mojej szyi.
Lecz nic nie trwa wiecznie... Naszą chwilę przerwali, wracający współlokatorzy.
- To teraz my idziemy się przebrać. - Oznajmiłam, wstając.
- Najpierw robimy jeszcze jeden skok do basenu! - Zwrócił się do mnie Jus i pociągnął w stronę basenu. Popatrzyłam się na niego, a mój uśmiech był zgodą. Wzięliśmy niewielki rozbieg i znów znaleźliśmy się w basenie.
- Popierdoleni! - Tym słowem Chaz podsumował nasze zachowanie.
Zaczęliśmy się śmiać i cali przemoczeni pobiegliśmy do pokoju Justina.
Jus był w łazience, a ja już przebrana siedziałam na łóżku, czekając na chłopaka. Nagle zaczął dzwonić jego telefon. Jeden raz, potem drugi, aż w końcu postanowiłam, że odbiorę.

- Ileż kurwa można do ciebie dzwonić?! - Usłyszałam męski głos.
- Ej! Spokojnie... - Powiedziałam.
- Z kim rozmawiam? - Zapytał zdziwiony.
- Nelly Watson. - Przedstawiłam się.
- Chyba nie znam...
- Może poznasz... - Zaśmiałam się.
- Na pewno! - Stwierdził.
- Masz strasznie intrygujący głos. - Przyznałam.
- A ty pewnie jesteś strasznie seksowna! - Powiedział tym swoim zajebistym głosem.
- Dlaczego tak uważasz? - Spytałam.
- Bo JB z byle kim się nie zadaje... - Odpowiedział.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Do pokoju wszedł Justin. Zdziwił się, że rozmawiam z kimś przez jego telefon. Położyłam palec na ustach, dając mu do zrozumienia, że ma być cicho i mi nie przeszkadzać. Usiadł na krzesełku, a ja położyłam się na łóżku i wsłuchiwałam się w słowa rozmówcy.
- Jaki masz kolor włosów? - Zapytał.
- Czarny.
- A oczu?
- Niebieski.
- Zajebista mieszanka! - Usłyszałam.
Znów się do siebie uśmiechnęłam, a Jus uważnie mnie obserwował.
- Teraz dokładnie opisz mi swój wygląd. - Rozkazał.
- Przekonasz się o nim, jak mnie zobaczysz. - Powiedziałam, zagryzając wargę.
Juju był coraz bardziej zdziwiony moim zachowaniem.
- Nie mogę się doczekać! 
Zaśmiałam się.
- Opowiedzieć ci co chciałbym z tobą zrobić? - Zapytał.
- No dawaj! - Zgodziłam się.
Jego opowieść z każdą chwilą zawierała coraz więcej erotycznych treści. Wszystko opisywał z dość dużą dokładnością i jeszcze ten jego głos...
Skończył dopiero po kilu minutach.
- Teraz twoja kolej! - Usłyszałam od rozmówcy.
- Niestety nie jestem w pokoju sama. - Westchnęłam.
- Justin? - Domyślał się.
- Mhm.
- Ok. Dowiem się tego, jak się spotkamy! - Stwierdził.
- Nie wybiegaj tak daleko w przyszłość! - Upomniałam go.
- Okej. Dla ciebie wszystko, Kotku! Zadzwonię jeszcze. - Usłyszałam od niego.
- Nie wiem, czy mi Jus da telefon. - Zaśmiałam się.
- Jak go ładnie po prosisz to da. - Zapewniał.
- Już jest zazdrosny. - Poinformowałam swego rozmówcę.
- Och... Kotku, ja też bym był! Zobaczymy się, obiecuję! - Powiedział.
- Ok. Trzymam cię za słowo.
- Wolałbym, żebyś potrzymała coś innego...
- Nie wątpię! - Zaśmiałam się.
- Do zobaczenia, Kotku! - Pożegnał się, przesyłając mi całusa i rozłączył się.

- Co to miało być?!- Zapytał Justin, siadając obok mnie.
- Rozmowa telefoniczna..?
- Nelly! - Upomniał.
- Sam słyszałeś. - Westchnęłam.
- Nie to, co on mówił.
- Lepiej dla ciebie. - Wstałam.
- Kto to był? - Zadał kolejne pytanie.
- Nie przedstawił się. - Odpowiedziałam.
- I tak po prostu rozmawiałaś sobie z nim przez telefon?!
- No, a czemu nie? W końcu tylko przez telefon! - Zirytowałam się i wyszłam z pokoju.
Po chwili znalazłam się przed domem, a tam zajęłam się rozmową głównie z Olivią i Sophie.
- Gdzie Justin? - Zapytał Fredo.
- Pewnie siedzi w domu na mnie wielce obrażony. - Odpowiedziałam obojętnie.
- Obrażony?! O co? - Odezwała się Sophie.
- O rozmowę telefoniczną...
Spojrzeli na mnie zdziwieni, ale ja nie miałam zamiaru im niczego tłumaczyć.
- Idź do niego! - Poradził mi Chaz.
- Bo? - Zażądałam powodu.
- Bo znając Justina, pewnie już zdążył zakolegować się z butelką. - Westchnął Alfredo.
- Robi tak prawie zawsze jak ma jakieś problemy lub jak coś idzie nie po jego myśli... - Dodał Chaz.
- Alkoholik... - Stwierdziłam i skierowałam się w stronę domu.
Faktycznie, mieli rację...
Juju siedział przy stole i właśnie otwierał butelkę jakiegoś alkoholu. Odruchowo mu ją zabrałam. Wzięłam krzesło i usiadłam na przeciwko chłopaka.
-I co?! Obrażać się tak będziesz na mnie? - Westchnęłam.

- Nie mów nic do mnie. - Rozkazał, nawet na mnie nie patrząc.
Nie słuchałam go i mówiłam dalej:
- Na prawdę nie masz powodu...
JB postanowił mnie ignorować. Dobrze wiedział, że tego nienawidziłam.
Chcąc się na nim odegrać, powiedziałam:
- Ach... Zapomniałam, że dla ciebie każdy powód do sięgnięcia po butelkę jest dobry!
- Żebyś wiedziała! - Wział ją ze stołu.
Długo nie nacieszył się jej obecnością, bo mu ją zabrałam, a całą jej zawartość wylałam na podłogę, łobuzersko się przy tym uśmiechając. Chłopak posłał mi zawistne spojrzenie i ruszył w stronę barku. Poszłam za nim. Ledwo złapał za butelkę, a jej zawartość znów znalazła się na podłodze. "No to mnie jeszcze dużo roboty czeka!" - Pomyślałam, widząc, że barek jest przepełniony. Jus czekał na moją reakcję, więc wzięłam do ręki jakąś butelką i rzuciłam nią o ziemię. Podobnie zrobiłam z kilkunastoma następnymi. Próbował mnie powstrzymać, ale mu się to nie udało, aż został już tylko Jack Daniel's. Justin zdążył go zabrać przede mną. Wiedział, że mu go zabiorę, więc zaczął mi uciekać. Szybko ściągnęłam szpilki, w których bieganie nie było wygodne i ruszyłam za JB.
Po kilkuminutowej gonitwie Jus wbiegł do swojego pokoju. Teraz nie miał wyjścia. Weszłam do środka, zastawiając mu drogę ucieczki. Chłopak usiadł zmęczony na łóżku, a ja przed nim. Chwilę milczeliśmy, uspokajając nasze oddechy. Wyciągnęłam do niego rękę, dając do zrozumienia, że ma oddać mi alkohol. I on ku mojemu zdziwieniu zrobił to! Lekko się uśmiechnęłam. JB pokazał mi język, schylił się i wyciągnął spod łóżka Jack Daniel'sa. "Tak sobie pogrywać ze mną nie będziesz!!!" - Pomyślałam. Otworzyłam swoją również litrową butelkę i upiłam około jedną czwartą jej zawartości. Juju promiennie się do mnie uśmiechnął i zrobił to samo, co ja wcześniej. No i tak po upływie kilku minut nasze butelki były już puste...



1 komentarz: