*** Oczami Justina ***
Bezwładnie osunąłem się po ścianie i usiadłem na zimnej podłodze. Przecież nie tak wyobrażałem sobie nasze pożegnanie... Teraz już nie warto się zmieniać, bo niby dla kogo? Nelly mnie już nie chce. W dalszym ciągu jest moją Belieber, ale to już nie to samo, co było kiedyś. Nieodwracalnie straciłem dziewczynę, na której mi zależało...
Zalogowałem się na Tt i opublikowałem wpis:
"dlaczego dociera do nas najwięcej w momencie straty?!"
Zastanawiałem się, co mam teraz zrobić ze swoim życiem, w którym zabrakło jej. Dała mi wszystko, ale ja tego nie doceniłem. A teraz ona w odwecie wraz ze swoim odejściem zabrała mi część mnie. Tę szczęśliwą cząstkę, którą sama utworzyła...
- Ej! Co ty tu jeszcze robisz?! - Zapytał Fredo, wchodzący do łazienki.
- Opracowuję plan samobójstwa. - Odpowiedziałem ponuro.
Wyobrażam sobie, jak musiałem wtedy wyglądać, skoro Alfredo wziął sobie te słowa na poważnie.
- Co jest?! - Zapytał zdziwiony.
- Spoko, żartowałem. - Westchnąłem.
Uważnie mi się przyglądał, więc powiedziałem.
- Za bardzo kocham moje popierdolone życie, żebym mógł je sobie odebrać.
- Chodzi o Nelly? - Spytał.
Pokiwałem głową.
- Co z nią?
- Odeszła...
- Przecież wszystko było w porządku. - Stwierdził.
- Też tak myślałem, ale ona nie mogła już dłużej udawać, że pogodziła się z tym, co jej zrobiłem.
- W sumie, to się jej nie dziwię.
- No dzięki. - Warknąłem niezadowolony.
- A, co?! Może mam cię pogłaskać po główce i pochwalić za to, że ją skrzywdziłeś? - Usłyszałem od Fredo.
- Nie. Ale nie musisz mnie już bardziej dołować. - Odpowiedziałem.
- I co masz zamiar teraz zrobić? - Zapytał przyjaciel.
- Postaram się wrócić do szarej rzeczywistości...
Zdziwienie wymalowało się na twarzy chłopaka.
- A co mam niby zrobić? - Spytałem zwątpiony.
- Odzyskać ją. - Odparł, jakby to było coś banalnie prostego.
- Ja już nie mam u niej żadnych szans. - Westchnąłem.
- Zawsze jakieś muszą być. - Pocieszał.
- Nie tym razem.
- I nawet nie spróbujesz?! - Zdziwił się.
Wzruszyłem tylko ramionami.
Nie wiem, czy ta próba powiodłaby się, a nie chciałem przeżyć kolejnego zawodu.
- Powinieneś to zrobić. - Poradził mi.
- To nie ma sensu...
- Niby dlaczego?
- Powiedziała, że będzie dla mnie teraz zimną i wredną suką, że się na mnie odegra i że to jeszcze ja będę przez nią cierpiał. - Poinformowałem go, chowając głowę w kolana.
- Łatwo na pewno nie będzie. - Stwierdził.
- Jadę do mamy i rodzeństwa. - Oznajmiłem nagle.
- Jechać z tobą? - Zapytał.
- Chcę być sam i wszystko przemyśleć. - Odpowiedziałem.
- Tylko nie rób nic głupiego! - Ostrzegł mnie.
- Daj spokój! - Warknąłem niezadowolony, wychodząc z łazienki.
Przy pomocy ochroniarzy przedarłem się przez tłum paparazzich, chowając smutek za maską z fałszywym uśmiechem. Dotarłem do domu i od razu zacząłem pakowanie się. Alfredo wyjaśnił Chaz'owi, co się stało, więc uniknąłem kolejnych niepotrzebnych mi teraz pytań. Znów pojawiłem się na lotnisku, uprzedzając telefonicznie mamę o swoim przyjeździe. Kupiłem bilet i zająłem miejsce w samolocie.
Miałem teraz trochę czasu na przemyślenia. Z jednej strony rozumiałem jej zachowanie, bo właśnie na takie traktowanie zasługiwałem. Jednak z drugiej strony było mi strasznie przykro, że Nel była w stanie tak ze mną postępować.
Nareszcie byłem w domu! Spotkanie z rodziną nieco poprawiło mi humor. Jazy i Jaxon byli już u mamy. Od razu zająłem się zabawą z nimi i dzięki temu, chociaż na chwilę przestałem myśleć o Nelly. Jednak nadszedł wieczór i moje rodzeństwo musiało iść już do łóżek. A myśli znów przybrały ponury obraz. Miałem zamiar wziąć prysznic i położyć się spać, byłem cholernie zmęczony. Ale moja mama nie pozwoliła mi na to. Najpierw koniecznie musiała ze mną porozmawiać. Chyba przeczuwała, że u mnie nie wszystko jest tak, jak być powinno.
Usiedliśmy w salonie na kanapie. Rodzicielka podała mi kubek gorącej herbaty i zaczęła:
- Widzę, że coś jest nie tak.
Udałem obojętnego i wzruszyłem tylko ramionami. Nie chciałem zadręczać jej swoimi problemami, ale nalegała.
- Prędzej, czy później dowiem się co jest grane, więc lepiej żebym dowiedziała się tego teraz i od ciebie. - Zagroziła.
- Chodzi o dziewczynę... - Westchnąłem.
- Co jej zrobiłeś? - Zapytała, jakby wiedziała, co się stało.
- Nooo... Skrzywdziłem ją.
- Mógłbyś jaśniej. - Rozkazała.
- Bo ona się we mnie zakochała, a ja to wykorzystałem. - Opuściłem głowę.
Mama pewnie była zdziwiona tym, co właśnie usłyszała, bo zazwyczaj traktowałem dziewczyny najlepiej jak tylko potrafiłem.
- Mów dalej. - Poleciła.
- Ona jest piękna, po prostu idealna. Zauroczyłem się nią. Ale to wszystko stało się zbyt szybko. Ona zdążyła się we mnie zakochać. Ja na prawdę nie chciałem jej ranić, ale nie potrafiłem dłużej udawać, że jej nie kocham. W końcu dowiedziała się tego. Na początku nie było dobrze. Ale potem wydawało mi się, że wszystko jest w prządku. Okazało się, że ona tylko udawała, że jej nie zależy i że się z tym pogodziła. I była słaba, ale teraz role się odwróciły. - Powiedziałem.
- I co dzieje się między wami teraz? - Spytała.
- Odeszła, udowadniając mi, że teraz ja będę cierpiał, tak jak jeszcze niedawno ona. - Westchnąłem.
- No to się doigrałeś! - Powiedziała.
Zdziwiony spojrzałem na nią, a ona wyjaśniła:
- Ciągle, chociaż nie zawsze świadomie, bawisz się uczuciami tych niewinnych dziewczyn, teraz dostaniesz nauczkę od jednej z nich.
- Ona nie jest jedną z nich. Ona jest wyjątkowa. - Zaznaczyłem.
- Zakochałeś się w niej. - Stwierdziła.
- Ale to na nic, bo ona już nie kocha mnie. - Powiedziałem smutny.
- Nie da się tak po prostu, z dnia na dzień, przestać kochać.
- To dlaczego ona mi to robi? - Spytałem.
- Ona się w ten sposób broni. - Poinformowała mnie mama.
- Broni?! Przed czym?
- Przed tobą i tym co do ciebie czuje. - Oznajmiła.
- Czyli ona dalej mnie kocha? - Zapytałem z nadzieją.
- Myślę, że tak. - Odpowiedziała.
- To co ja mam teraz robić?
- Skoro ją kochasz, musisz chociaż spróbować ją odzyskać.
- To nie będzie łatwe. Ona mnie znienawidziła... - Westchnąłem.
- Dlatego musisz starać się jeszcze bardziej i robić wszystko, by wróciła.
- Nie uwierzy jak jej powiem, że ją kocham.
- Oj, Justin! - Uśmiechnęła się pobłażliwie. - To nie jest takie proste, jak ci się może wydawać. Musisz zacząć od początku, zbudować wszystko na nowo, odzyskać jej zaufanie. Zbliżyć się do niej, a nie powiedzieć już przy pierwszym spotkaniu, że ją kochasz, bo to nic nie da. I przede wszystkim nie wmawiaj jej, że ona kocha ciebie!
- Dobrze, dziękuje. - Przytuliłem ją i pocałowałem w policzek.
Byłem jej na prawdę wdzięczny za tą rozmowę, za pomoc i rady.
- A teraz opowiedz mi coś o niej. - Nakazała.
- Mamuś! Proszę cię, teraz marzę o prysznicu i śnie... - Powiedziałem, ziewając.
- Ech! No dobrze. Ale obiecaj, że opowiesz mi o niej jutro.
- Obiecuję! - Znów cmoknąłem ją w policzek.
Potem udałem się do pokoju, wziąłem szybki prysznic i jeszcze przed zaśnięciem dodałem kolejny wpis na Tt:
"nie poddam się".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz