sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 7

Próbowałam się od niego odsunąć, ale nie pozwolił mi na to.
- Przestań! - Rozkazałam lecz chłopak nie posłuchał.
Nie do końca chciałam to robić, ale w końcu odsunęłam go od siebie.
- Nelly... - Powiedział błagalnie.
- Nie Justin! Uspokój się.
- Nie mogę i nie chcę!
- Twój telefon pełen jest numerów do chętnych lasek, które potrafią cię zadowolić. - Powiedziałam.
- I co w związku z tym?
- Skorzystaj z tego! Już to robiłeś. - Wyjaśniłam.
- Wiesz, że ich nie lubię. - Powiedział.
- Ale one lubią ciebie. - Sama nie wiem dlaczego go do tego przekonywałam. Przecież w głębi duszy nie chciałam, żeby bzykał się z tymi dziwkami.
- Nie. One lubią moje pieniądze! - To co od niego usłyszałam w rzeczywistości było prawdą i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę.
- Potrafią cię zadowolić. - Dalej ciągnęłam tą bezsensowną rozmowę.
- Ty też to potrafisz! - Kłócił się ze mną.
- Och... Justin!
- Wiem, że zrobisz to lepiej. - Rzekł, bawiąc się moimi włosami.
- Kim ja dla ciebie do cholery jestem?! - Zapytałam, unosząc głos.
- Jesteś dla mnie bardzo ważna, zależy mi na tobie.
- Nie o to mi chodziło! Określ jednym słowem, kim ja jestem w stosunku do ciebie. 
- Jesteś moją Belieber, moją przyjaciółką. - Usłyszałam od chłopaka.
- No właśnie! - Znów podniosłam głos.
- O co ci cholera chodzi?! - Zdenerwował się.
- O to, że jestem twoja przyjaciółką...
- Możesz być kimś więcej, już prawie jesteś. - Przerwał mi.
- Nie mam zamiaru całować się ze swoim przyjacielem, ze swoim idolem! A o seksie nie ma nawet mowy! - Powiedziałam ostro.
- Nelly, ale...
- Justin! Mówiłam już co masz zrobić. - Westchnęłam.
- Nie chcę ich!
- To już twój problem. - Odrzekłam chłodno.
- Chcę ciebie. Tylko ciebie! - Złapał mnie za rękę.
- Zrozum, nie pomogę ci. - Wyrwałam mu się.
- Podobam ci się? - Zapytał.
- Nawet jeśli, to i tak nic nie zmienia. - Odpowiedziałam.
- Dlaczego mnie nie chcesz?
- W porównaniu z tobą, nie sypiam z pierwszym lepszym! - Broniłam się.
- Nie jestem pierwszym lepszym. - Powiedział urażony.
- Nie tak to miało zabrzmieć... - Wykręcałam się. - Po prostu nie jestem taka jak one.
- Wiem, że taka nie jesteś.
- No właśnie! I nie mam zamiaru taka być! Ale faceci tego nie zrozumieją...
- O co tym razem chodzi?! - Teraz on poniósł ton.
- O to, że wy tylko o tym seksie! My do seksu potrzebujemy uczucia, a nie miejsca. - Wyjaśniłam.
- Może powiesz mi, że nic do mnie nie czujesz?! - Zapytał.
- Jesteś moim idolem i przyjacielem. - Powiedziałam.
- Tylko?
Na to pytanie już nie odpowiedziałam.
- Nel! - Jus domagał się jej.
- A ja jestem dla ciebie tylko Belieber i przyjaciółką?!

*** Oczami Justina ***

- Nie... - Odpowiedziałem, ale dopiero, gdy dziewczyna opuściła już to pomieszczenie.
Sam nie byłem do końca pewny tego, co do niej czuję. Zależało mi na niej, to prawda, ale czy ją kochałem? Za krótko się znamy, żebym mógł to stwierdzić. Ja o niej nawet nic nie wiem! I jestem przekonany, że chcę się tego dowiedzieć, że chcę poznać tą dziewczynę.
Zamknąłem salę i wyszedłem. Nelly nie było już w pobliżu.
Cholernie głupio wyszło z tym całym seksem! Owszem, bliższego kontaktu z dziewczynami nie utrzymywałem już prawie 3 tygodnie, ale to nie powód, żeby przez to ranić Nelly, mimo iż miałem na nią wielką ochotę.

Wróciłem do domu. Nie musiałem długo czekać, bo Chaz i Fredo zjawili się z dziewczynami o 19.00. Dopiero teraz dowiedziałem się, że Chaz również sobie kogoś znalazł. Zapoznali mnie z nimi. Były ładne i wydawały się robić miłe wrażenie. Cieszyłem się, że kumple wreszcie znaleźli swoje drugie połówki. Szkoda tylko, że to właśnie ja nigdy nie miałem szczęścia w miłości...
Zjedliśmy wspólną kolację, potem fajnie gadaliśmy sobie jeszcze przez około godzinę. Wypytywałem ich jak się poznali itp. W pewnym momencie Chaz zapytał:
- A ty masz już dziewczynę?
- Tak. Nie! - Plątałem się z odpowiedzią na tak proste pytanie.
- Zdecydujesz się?! - Zdziwił się Fredo.
- Sam nie wiem... - Odpwiedziałem.
- Może jaśniej? - Nalegał Chaz.
- Nie, jeszcze nie mam dziewczyny. - Zdecydowałem się.
- To znaczy, że masz kogoś na oku? - Zapytała dziewczyna Alfredo (Olivia).
- No. - Rzuciłem od niechcenia.
- To na co czekasz?! - Usłyszeliśmy od Fredo.
- Nelly jest moją przyjaciółką. - Westchnąłem, zmęczony już tymi ciągłymi pytaniami. Czułem się jak na przesłuchaniu.
- O stary! To nieźle się wkopałeś! - Zauważył Chaz.
- Dajcie już sobie spokój! - Powiedziałem zdenerwowany, kierując się w stronę swojego pokoju.
- Przedstawisz nam ją chociaż? - Zapytała dziewczyna Chaza (Sophie).
- Jak się z nią pogodzę... - Westchnąłem, wchodząc po schodach. Chciałem uniknąć kolejnej serii pytań.

*** Oczami Nelly ***

W ekspresowym tempie zjawiłam się w ośrodku. Byłam strasznie wściekła na Justina. Zachował się jak totalny dupek! Egoista! Mimo, iż jest dla mnie cholernie ważny, teraz nie myślałam o nim dobrze. Miałam ogromną ochotę coś rozwalić. Ale przecież zawsze byłam grzeczną dziewczynką, taki wybryk zaprowadziłby mnie do poprawczaka. Musiałam się więc opanować, co wcale nie było łatwe.
I jeszcze ta sprzeczka z dziewczynami z pokoju (Ann i Elisabeth), której powodem był nie kto inny, jak JB. Te laski były moim przeciwieństwem, były hejterkami Justina.
Z reguły jestem tolerancyjna. Ale nie mogłabym być obojętna w stosunku do osób, które poniżają innych, nie podając choć jednego sensownego argumentu!
W końcu wyczerpana dzisiejszymi kłótniami, aczkolwiek dalej niespokojna zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz