sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 8

Rano niestety mój humor nie uległ poprawie, mimo tego musiałam iść do pracy, a dziś nawet na to nie miałam ochoty. Coś mi się wydawało, że ten dzień nie będzie udany.
Weszłam do sali numer 17. Justin był już na miejscu. Jego widok tym razem nie sprawił u mnie motylków w brzuchu, w dalszym ciągu byłam na chłopaka wściekła. Postanowiłam się do niego nie odzywać. Po pierwsze ze względu na dzieci, bo nie chciałam aby były świadkami naszej kłótni. Po drugie nie chciałam, by między nami doszło do kolejnej sprzeczki. Wolałam jak zwykle wszystko przemilczeć...
On też nie był jakoś szczególnie chętny do rozmowy ze mną. Czy to dobrze? Sama już nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć, co mam myśleć o nas... O ile w ogóle coś nas łączyło. Gdybym tylko mogła cofnąć czas, chyba nie pozwoliłabym mu na tak wiele. Może wtedy byłabym jego przyjaciółką, ale taką bez poczucia winy.

*** Oczami Justina ***

Nelly nie miała najlepszego humoru i chyba wciąż była na mnie zła. Chciałem ją przeprosić, ale ona nie odzywała się, unikała mnie. Jej reakcja jakoś szczególnie mnie nie dziwiła, ale i tak było mi przykro, że znów się od siebie oddaliliśmy. Jednak przede wszystkim byłem wściekły na siebie, na swoje wczorajsze zachowanie w stosunku do dziewczyny, na której mi bardzo zależy.
Jedyne czego teraz chciałem, to zakończenie pracy. Owszem, kocham dzieci, ale dopiero, gdy już ich nie będzie, ja będę miał szansę na rozmowę z Nelly.

Zbliżała się godzina 17.30 i rodzice zaczęli odbierać swoje pociechy.
O 18.00 zrobiło się pusto. Nel wyszła, a ja zaraz za nią. Na szczęście zdążyłem ją dogonić. Można powiedzieć, że wciągnąłem ją do samochodu. Oczywiście chciała się z niego wydostać lecz ruszyłem i teraz nie miała takiej możliwości.
- Co robisz?! Masz się zatrzymać! - Wykrzyczała.
- Nie, musimy porozmawiać. - Powiedziałem spokojnie.
- Nie mam ci nic do powiedzenia! Wypuść mnie! - Nie dawała za wygraną.
- Uspokój się, proszę.
- To ty się uspokój! Nie zachowuj się jak dziecko, pozwól mi wyjść. - Mówiła.
- Nie Nelly, to ty pozwól mi ze sobą porozmawiać. - Próbowałem ją przekonać.
Sprzeczaliśmy się jeszcze chwilę, aż dziewczyna ustąpiła.
Kiedy uspokoiła się, zapytała:
- Gdzie mnie zabierasz?
- Jeszcze nie wiem...
- No to pojedźmy do tego mojego miejsca. - Zaproponowała.
- Ok. - Zgodziłem się.
- I o czym masz zamiar ze mną rozmawiać? - Westchnęła.
- O tobie, o nas...
Na tym zakończyła się nasza rozmowa w samochodzie.
Wkurzało mnie to, że nie mogłem rozgryźć Nel. Jej twarz cały czas pozostawała bez wyrazu. Ona sama wydawała się być obojętna...
Dotarliśmy na miejsce. Wysiadłem z auta i otworzyłem drzwi od strony Nelly, ale ona nie chciała wysiąść. Spojrzałem na nią zdziwiony, a ona wyjaśniła:
- Zimno mi jest.
- Masz! - Podałem jej swoją bluzę i poszliśmy nad stawik.
Siedzieliśmy tam, gdzie ostatnio.
- Nel, ja przepraszam za wczoraj. - Zacząłem.
Dziewczyna nie odzywała się, więc mówiłem dalej:
- Nie będę się tłumaczył, moje zachowanie nie było właściwe i nie mam żadnego sensownego argumentu na swoją obronę...
Przyjmiesz moje przeprosiny? - Zapytałem.
- Mhm. - Pokiwała głową i przytuliła się do mnie. - Ja nie... - Urwała.
- Dokończ. - Poprosiłem.
Dziewczyna dalej się do mnie przytulała:
- Ja nie dam rady. To wszystko jest dla mnie zbyt trudne! - Po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
- Co jest trudne? - Spytałem. Miałem nadzieję, że dzisiaj się przede mną otworzy i opowie mi o swojej przeszłości.
- Życie. O ile to, w czym utknęłam, można tak nazwać. - Ocierała łzy.
- Jeszcze wszystko można zmienić...
Dziewczyna zaprzeczyła. Milczeliśmy przez parę minut. W tym czasie Nel pewnie zastanawiała się, czy może opowiedzieć mi o sobie. Nie przeszkadzałem, to jej decyzja...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz