poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 28

*** Oczami Nelly ***

Cała niedziela zleciała nam na pakowaniu się. Nie miałyśmy czasu praktycznie na nic. 


Nawet nie zdążyłam pożegnać się z Justinem... W sumie to sama nie wiem, czy tego pożegnania chciałam. Znów musiałabym udawać, że wszystko jest w porządku. Tak, udawać. Bo wmówiłam wszystkim, że nie będę już grała, ale to dalece mijało się z prawdą. Maska z uśmiechem ciągle znajdowała się na mojej twarzy i miała pozostać jeszcze na długo... Znikała tylko czasami, późnymi wieczorami. Kiedy samotność doskwierała mi najbardziej, a moją przyjaciółką była butelka jakiegoś alkoholu i sen, który mi przynosiła. I te cholerne łzy wynikające z mojego cichego, nocnego płaczu, wsiąkające w poduszkę, do której mocno się przytulałam...
Z jednej strony na prawdę nie chciałam okłamywać bliskich mi osób, ale też nie chciałam, żeby się o mnie martwili i próbowali pocieszać. Więc pozostawałam w tak zwanej sytuacji bez wyjścia...

*** Oczami Justina ***

Miałem zamiar pojechać do dziewczyn i się z nimi pożegnać, ale w rezultacie do tego nie doszło.

Jeszcze nigdy się tak nie czułem. Po prostu kompletnie nie wiedziałem, co mam robić. Chciałem tej cholernej zmiany, ale bałem się jej skutków. Tego, że mogę stracić to, co miałem do tej pory, co mi się podobało. No i jeszcze Nelly, od której nie mogłem uwolnić swoich myśli. Tak na prawdę, to sam nie wiedziałem, czy ją kocham. Ale nie chciałem, żeby wyjeżdżała, bo ten wyjazd może ją zmienić. Tyle tylko, co miałaby wtedy zrobić?
No właśnie...

*** Oczami Nelly ***

Dzień wyjazdu.

Ochroniarze Seleny pomogli nam bezpiecznie dostać się na lotnisko, chroniąc nas przed paparazzi. Ostatnio zainteresowanie Sel wzrosło. Po pierwsze - pojawiłam się ja no i przez to też Justin, po drugie - pokazała im, że potrafi dobrze poimprezować.

Czekałyśmy na nasz lot, gdy nagle pojawił się Alfredo. Ewidentnie widać było, że coś ich łączy. To dobrze, bo oboje zasługiwali na szczęście. A z tego, co mi wiadomo, to Fredo nie jest już Olivią, więc nic nie stało im na przeszkodzie.
Na lotnisku pojawił się też Justin. Jego obecność w tym miejscu najzwyczajniej w świecie mnie zdenerwowała. Nie miałam zamiaru pokazywać mu, że jednak się z tym wszystkim nie pogodziłam i że w dalszym ciągu jestem słaba, ale łzy mimowolnie napływały mi do oczu. Mimo, iż wokół nas było pełno gości z aparatami, on podszedł i tak po prostu mnie przytulił.
- Nie chcę żebyś się zmieniła. - Wyszeptał w moje ramię.
- Ale ja od tego właśnie zacznę. - Powiedziałam.
Smutny spojrzał na mnie:
- Obiecaj, że zostanę w twoim sercu.
- Justin, zawsze tam byłeś i już na zawsze zostaniesz. Wiesz przecież, że jestem twoją Belieber niezależnie od tego, co zrobisz. Tak już pozostanie. - Uśmiechnęłam się.
- Boję się. - Wyszeptał znów mnie przytulając.
Nie musiał mi nic tłumaczyć, bo doskonale wiedziałam o, co mu chodzi.
- Masz 19 lat, to twoje życie i ty o nim decydujesz...
- Nie pomagasz mi. - Westchnął.
- Justin! Do cholery, teraz będzie inaczej. Mnie już nie będzie, więc powinieneś zrobić to tylko dla siebie.
Zdziwiony oczekiwał wyjaśnień:
- Nie mam zamiaru już dłużej być twoją Nelly! Nie jestem twoją zabawką, ani dziwką, którą mógłbyś się zadowolić. Mam uczucia, ale ty chyba o tym nie wiesz, bo ciągle się nimi bawisz tak, aby samemu czerpać z tego korzyści. Kochanie, każdy ma swoje granice... Ja już dawno je przekroczyłam. - Powiedziałam szeptem, mimo iż miałam zamiar głośno krzyczeć.


*** Oczami Justina ***

To, co właśnie od niej usłyszałem wprawiło mnie w głęboką zadumę. Nie potrafiłem się odezwać, a ona wykorzystała to i zapytała z kpiącym uśmiechem:
- A ty czego się Kotku spodziewałeś?! Że dalej będę się za tobą uganiała? - Zaśmiała się.
- Nelly... - Zacząłem, nie wiedząc nawet co mam powiedzieć.

- Właśnie straciłeś kontrolę nad moim życiem. - Powiedziała cicho.
Złapałem jej dłoń, uśmiechnęła się do mnie. Nie zważała już na paparazzi. Przyciągnęła mnie do siebie za koszulkę i wyszeptała do mojego ucha:
- Chodź ze mną!
Nie wiem czego oczekiwałem, nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale poszedłem za nią. Wciągnęła mnie do łazienki, przyparła do ściany i popatrzyła w moje oczy czekając na jakąś reakcję, ale ja bałem się zrobić cokolwiek.
- To zabawne, jak jesteś taki bezbronny. - Uśmiechnęła się.
Jedną rękę włożyła pod moją koszulkę, drugą położyła na moim karku i zaczęła namiętnie całować moją szyję. Czułem jej gorący oddech. Wilgotne usta i język dziewczyny przesuwały się po mojej skórze. Moje dłonie umiejscowiła na swoich pośladkach.
- Teraz zrozumiesz co straciłeś, zatęsknisz i będziesz cierpiał, tak jak jeszcze niedawno ja. - Mówiła, przerywając pocałunki.
- A ja będę się cieszyć, że mogę się na tobie odegrać. - Złośliwie się do mnie uśmiechnęła.
- Bo, wiesz Kochanie, dopiero teraz uświadomiłam sobie, że to ja mogę mieć nad tobą przewagę. Być tą silniejszą. I ta myśl strasznie mnie kręci! - Dotknęła w tym momencie swoimi ustami moich.
Ledwo powstrzymałem się od pocałowania Nelly, którą chciałem mieć teraz w swoim łóżku.
- Podniecająca jest też myśl... - Zjeżdżała dłonią w dół po mojej klatce piersiowej. - Że mogę mieć ciebie, całego... - Ścisnęła Jerry'ego. - Tylko dla siebie!
Cicho jęknąłem, a dziewczyna łobuzersko się do mnie uśmiechnęła.
- Bo oboje zdajemy sobie sprawę, że przy mnie nie potrzebowałbyś innej, prawda?
Przyznałem jej rację.
- Ostatnio zaczęłam też zdawać sobie sprawę, że jestem w tym bardzo dobra i to zaczęło robić się niebezpieczne. Ale my to lubimy... - Zsunęła moje spodnie i zaczęła dotykać Jerry'ego.
- Byłam cała twoja, zawsze kiedy tego chciałeś...
- Dlaczego? - Zapytałem.
- Bo bardzo lubię seks. - Opowiedziała.
- Tylko dlatego?
- Bo ty też jesteś dobry i... - Urwała, skupiając się na Jerry'm.
- Dokończ! - Poleciłem.
- I uwielbiam twój wygląd i twoje ciało.
Uśmiechnąłem się.
- Ale na świecie jest pełno takich jak ty, a ja wiem, że mogę mieć każdego.
- A chcesz mnie. - Powiedziałem.
- Nie, Kochanie. Ja chciałam, bardzo, to prawda. Ale już przestałam chcieć. - Oznajmiła, uśmiechając się.
- To dlaczego to robisz? - Zapytałem, wskazując na dłonie dziewczyny, które cały czas przemieszczały się wzdłuż Jerry'ego.
- Żebyś zrozumiał. - Odpowiedziała krótko.
Przyśpieszyła ruchy, jeszcze tylko kilka sekund..., ale Nel celowo skończyła. Schowała Jerry'ego, pozostawiając mnie niezaspokojonego.
- To będzie nasz ostatni pocałunek, więc go wykorzystaj. - Powiedziała i złączyła nasze usta.
Bawiłem się jej językiem, ściskając jej pośladki. Chciałem, żeby mi uległa, ale nic nie przynosiło odpowiednich efektów. Była silna. Silniejsza ode mnie...
Przerwała pocałunek, ujęła moją twarz w dłonie i patrząc w moje oczy powiedziała:
- A teraz będę dla ciebie, Kochanie zimną i wredną suką, której mimo wszystko będziesz stale pragnął.
Pocałowała mnie, przygryzając moją dolną wargę, wyjęła rękę spod mojej koszulki. Uśmiechnęła się i na pożegnanie usłyszałem od Nelly dwa słowa:
- Kochaj mnie!

2 komentarze:

  1. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger :)

    http://theonlyloveunforgettable.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń