Obudziły mnie promienie słońca, wpadające przez wielkie okno. Zapowiadał się piękny dzień. Telefon wskazywał godzinę 7.58. Pochyliłam się nad Justinem i pocałowałam go. Po chwili Jus odwzajemnił go, sprawiając, że ten stał się bardziej namiętny. Teraz on był na górze. Całując moją szyję powiedział:
- Teraz ty jesteś moją dziewczyną, a ja twoim chłopakiem...
- Mhm. - Potwierdziłam.
- Więc nareszcie mogę zapoznać cię z Jerry'm! - Stwierdził, patrząc w moje oczy.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się i podciągnęłam swoją koszulkę. Juju przejechał językiem po moim brzuchu, wywołując tym u mnie gęsią skórkę. Złożył na nim jeszcze kilka pocałunków, a mój T-shirt leżał już gdzieś na podłodze. Teraz chłopak zajął się moim biustem. Ssał, lizał, całował i delikatnie przygryzał sutki najpierw jednej, a potem drugiej piersi. Nie zapominając przy tym o dotykaniu moich ud i pośladków. Czułam jego gorące usta coraz niżej. Zatrzymał się, nad moim wrażliwym punktem poniżej pępka. Zrobił mi w tym miejscu malinkę. Z moich ust wydobył się cichy jęk. Pociągnęłam go wyżej i zaczęłam namiętnie całować.
- Mmm... Kochanie, podoba mi się to. - Usłyszałam od niego, kiedy moje dłonie uwalniały jego przyjaciela.
Uśmiechnęłam się, a on przygryzł moją dolną wargę. Pozbyłam się jego spodni, a z nimi również spodenek. Justin zdjął moje majtki, uniósł moje biodra i wszedł od tyłu. Przyśpieszył tempo, a z moich ust wydobywały się kolejne urwane dźwięki rozkoszy. W pewnym momencie wyjęłam Jerry'ego i chciałam go włożyć tam, gdzie powinien być. Jus powstrzymał mnie i zamiast Jerry'ego znalazł się tam jego język.
- Justin! - Jęknęłam.
Chłopak wiedział, o co mi chodzi, więc po kilku sekundach dostałam to, co chciałam. W chwili, gdy Juju powinien przyśpieszyć, wyjął ze mnie swojego przyjaciela. Złapał go swoją dłonią i zaczął jego czubkiem przesuwać po zewnętrznej części mojego intymnego miejsca. Spojrzał w moje oczy. Kontakt wzrokowy utrzymywaliśmy tylko krótką chwilę, ponieważ nie wytrzymałam i zarumieniona obróciłam głowę. Chłopak złapał mój podbródek, lekko go uniósł, uśmiechnął się do mnie i namiętnie pocałował.
- Jesteś niesamowita! - Wyszeptał, wkładając we mnie swojego przyjaciela.
Wchodził we mnie coraz szybciej i mocnej, a moje jęki stawały się jeszcze głośniejsze. W końcu doszło do tego, że musiałam dłonią zatkać sobie usta. JB nie chciał, żebym to robiła, ale nie byliśmy w domu sami, więc zaczął mnie całować, w ten sposób trochę uciszając. Doszłam kilka sekund po chłopaku. Wykonał jeszcze parę pchnięć, pocałował moją szyję i położył się obok. Klęknęłam i pochyliłam się nad kumplem mojego chłopaka. Złapałam go w swoje dłonie, którymi poruszałam i zaczęłam ssać czubek. Potem Jerry już w całości znalazł się w moich ustach. Wystrzelił ponownie, gdy go lizałam. Wyczyściłam go z białej substancji i uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Kocham cię! - Powiedział Justin, przytulając mnie.
- Ja kocham Jerry'ego! - Oboje się uśmiechnęliśmy.
- Jesteś niecierpliwa. - Powiedział, całując moje usta.
- A ty niemożliwy! - Przytuliłam się mocniej.
Milczeliśmy przez kilka minut, po czym odezwałam się:
- Jest pięknie, ale jestem cholernie głodna! - Zaczęliśmy się śmiać.
- Gdzie ja cię znalazłem?! - Westchnął uśmiechnięty chłopak.
- Jak to gdzie?! W przedszkolu! - Dałam mu buziaka i wstałam.
Jus zrobił to, co ja. Ubraliśmy się, ogarnęliśmy i mogliśmy schodzić na dół.
- Myślisz, że mnie słyszeli? - Zapytałam już na korytarzu.
- Ciebie nie da się nie słyszeć! - Złapał mnie w tali i schodził za mną po schodach.
- Pocieszyłeś mnie! - Powiedziałam niezadowolona.
- Och, Kotku! Przecież to zrozumieją. Oni też nie są święci! - Usłyszałam od Justina.
- No w sumie... - Zamyśliłam się.
Wszyscy byli już w kuchni i czekali na śniadanie podawane przez Alfredo.
- I jest nasza zakochana para! - Powitała nas uradowana Sophie.
- Poranek zaliczacie do udanych? - Zapytał Chaz z nadzieją na odpowiedź, której nie otrzymał.
Oboje westchnęliśmy, kręcąc z politowaniem głowami.
- Chyba będziemy musieli przyzwyczaić się do tego niewyżytego seksualnie współlokatora! - Powiedział Fredo, a my zaczęliśmy się śmiać.
Strasznie chciało mi się pić, więc postanowiłam, że sobie coś przygotuję. Oparłam się o szafkę ze szklanką w ręce.
- Lepiej dobrać się nie mogliście! - Podsumowała Olivia.
Razem z JB spojrzeliśmy zdziwieni najpierw na Olivię, potem na siebie i dopiero teraz zauważyliśmy, że oboje robimy dokładnie to samo. Oboje staliśmy ze szklanką soku pomarańczowego, oparci o szafkę i jedzący żelki.
Uśmiechnęliśmy się do siebie, Jus przytulił mnie i pocałował w czoło.
Potem wspólnie usiedliśmy do stołu i zajęliśmy się spożywaniem, jak zwykle pysznego posiłku Fredo.
Później, skoro przedstawiciel płci męskiej przygotował śniadanie, my, dziewczyny musiałyśmy po nim pozmywać. W tym czasie nasi chłopcy uparcie ustalali coś, cicho dyskutując w salonie.
- Oni coś knują! - Powiedziała Sophie.
I jak się później okazało, miała rację...
Mrrr *.*
OdpowiedzUsuń