Nasze humory uległy poprawie. Lokatorzy wrócili, potem kolacja i wieczór spędzony wspólnie przed telewizorem. Po obejrzeniu dosyć dobrego horroru nastąpiła kąpiel, a później sen.
Rano jak zwykle do pracy, potem pojechaliśmy do domu Justina, zabrałam kilka rzeczy i Jus musiał odwieźć mnie do ośrodka, bo była kontrola. Spędziłam bez chłopaka parę godzin i noc, a już dopadło mnie uczucie tęsknoty...
Następny dzień był podobny. Z tą jedynie różnicą, że popołudnie spędziłam z dziewczynami na mieście. A chłopcy zapewne oglądali jakiś mecz.
Jak wiadomo zakupy poprawiają humor, tym bardziej, że wzbogaciłam się o kilka nowych ubrań i zajebiste szpilki. Dobry nastrój popsuł mi mój chłopak, który znów wydawał się być smutny i zmartwiony...
*** Oczami Justina ***
- Co się z tobą dzieje? - Zapytał Fredo, gdy dziewczyny wyszły.
- Nic... - Odpowiedziałem.
- Justin do cholery! Z nami masz być szczery. - Upomniał mnie Chaz.
Westchnąłem i wyznałem:
- Po prostu nie jestem pewien, czy na prawdę kocham Nelly.
Spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Ale ona cię kocha! - Oznajmił Alfredo.
- Nie wiem... - Zamyśliłem się.
Ich zdziwienie stało się jeszcze większe.
- Dlaczego z nią jesteś? - Spytał Chaz.
- Jest piękna i świetna w łóżku. - Stwierdziłem.
- Tylko tyle?! - Zirytował się Fredo.
Wzruszyłem ramionami. Jego reakcja była dziwna. Zdenerwowany powiedział, że jestem beznadziejny i wyszedł.
Pytająco spojrzałem na Chaz'a.
- On polubił Nelly, a ty ją ranisz. - Wytłumaczył.
- Nie chcę tego robić. - Powiedziałem.
- Ale robisz! - Stwierdził i również wyszedł.
- No zajebiście! Teraz zostałem sam... - Powiedziałem do siebie.
Obejrzałem kilka nudnych programów i w domu zjawiły się dziewczyny. Nel od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Zresztą się jej nie dziwię, bo każdy głupi, by to zauważył.
Wina leżała tym razem również po stronie moich przyjaciół..
Siedzieliśmy przy stole po zjedzonej kolacji.
- Co z wami?! - Zapytała Olivia.
Alfredo pokręcił tylko głową.
- Porozmawiaj z Justinem. - Chaz zwrócił się do Nelly.
Skarciłem go wzrokiem, ale to nie pomogło.
Nel spojrzała na nas zdziwiona.
- Zapytaj go, czy cię kocha. - Odezwał się Fredo.
Zdziwienie mojej dziewczyny rosło coraz bardziej. Chciałem odejść od stołu, ale Chaz pociągnął mnie za rękę, sadzając z powrotem na krześle. Olivia i Sophie przyglądały się tylko tej całej sytuacji, która z minuty na minutę robiła się coraz dziwniejsza.
- Dajcie nam spokój! - Poprosiłem, ale na marne.
- No zapytaj go! - Rozkazał Alfredo.
- Kochasz mnie? - Usłyszałem od Nel.
Otworzyłem usta, ale nie odpowiedziałem na jej pytanie. Zamiast tego, zapytałem:
- A ty mnie?
- Kochasz mnie? - Powtórzyła.
Opuściłem tylko głowę, ciężko wzdychając. Na twarzach Sophie i Olivii malowało się zdumienie. Nelly podeszła do mnie i uniosła mój podbródek. W jej pięknych oczach dostrzegałem bezgraniczny smutek i cierpienie. Klęknęła przede mną i patrząc w moje oczy, wyznała:
- Jesteś jedyną osobą na tym świecie, którą kocham...
Wstała, podeszła do Alfredo i powiedziała coś do niego cicho. Potem poszła na górę, chciałem iść za nią, ale zatrzymali mnie chłopcy. Po chwili dziewczyny dołączyły do Nelly.
*** Oczami Nelly ***
Powstrzymywałam łzy, chciałam ukryć swoją słabość i to jak bardzo mnie zranił. Szybko udałam się do jego pokoju i zaczęłam pakowanie swoich rzeczy. Po kilku minutach dołączyły do mnie Olivia i Sophie. Pomogły mi się spakować. Przytuliłam je i powiedziałam:
- Nie martwcie się o mnie. Wracam do ośrodka. Dam sobie radę. I odezwę się do was, ok?
Pokiwały smutne głowami.
Zeszłam na dół. Fredo i Chaz odprowadzili mnie do drzwi.
- Proszę was pilnujcie go i przede wszystkim nie zostawiajcie. - Poprosiłam.
- On cię zranił. - Usłyszałam od Alfredo.
- Tak, ale wciąż jestem jego Belieber, która kocha go mimo wszystko. Nie możecie go zostawić! Obiecajcie mi to.
- Okej. - Przytulili mnie i pożegnali.
Powrót do rzeczywistości zabolał... Głupia zamyśliłam się i to w dodatku przechodząc przez ulicę. Potrącił mnie czyjś samochód. Skutkiem była moja utrata przytomności...
*** Oczami Justina ***
Olivia i Sophie gdzieś zniknęły, a pojawili się chłopcy. Nie obchodziło ich to, że chcę być teraz sam.
- Wiesz, co powiedziała nam Nel w trakcie pożegnania? - Odezwał się Chaz.
- Nie interesuje mnie to. - Oznajmiłem chłodno, ale nie dawali za wygraną.
- Prosiła, żebyśmy cię nie zostawili... - Ciągnął dalej.
Westchnąłem, a Fredo dodał:
- Powiedziała, że mimo iż ją zraniłeś, ona nadal cię kocha, bo jest twoją Belieber.
- I dlaczego mi to mówicie?! - Zapytałem ich z wyrzutem.
Byłem przygnębiony, a to o czym poinformował mnie Alfredo, zdołowało mnie jeszcze bardziej.
- Bo staramy się uświadomić ci,że ją tracisz. - Powiedział Chaz.
- Znalazł się spec w sprawach miłosnych! - Zakpiłem z niego, ale on to zignorował.
Przesłuchanie trwało nadal...
- Na prawdę ci na niej nie zależy?! Nic do niej nie czujesz? - Nie dowierzali.
Wzruszyłem tylko ramionami.
- Nie znaliśmy cię z takiej strony... - Usłyszałem od Alfredo.
- Jakiej? - Zapytałem.
- Tej obojętnej. Nigdy taki nie byłeś. - Odpowiedział.
- Może najwyższa pora to zmienić. - Wstałem i udałem się do swojego pokoju.
Miałem po prostu dość. Dość wszystkiego i wszystkich...
Nie było jeszcze tak późno, więc zadzwoniłem do dyrektorki przedszkola, w którym charytatywnie pracowałem. Powiadomiłem ją, że mi przykro, ale w przedszkolu pojawię się dopiero pod koniec miesiąca, żeby pożegnać się z dziećmi. Wymyśliłem, że mam problemy,a aby im to wynagrodzić, przelałem na ich konto trochę pieniędzy.
Teraz już wszystko miałem z głowy. Do prawie końca miesiąca zero jakichkolwiek obowiązków. Aktualnie mnie to zadowalało.
I tylko życie przeszkadzało mi w byciu szczęśliwym...
Ale ja niestety zdążyłem poznać już sposób na ucieczkę od trudnej rzeczywistości.
Jeden telefon do Lila Twista wystarczył, żebym znalazł się w klubie. Bez szczególnego zastanowienia sięgnąłem po narkotyki, które dał mi Lil. Mówią, że nie jest moim przyjacielem, ale ja się z tym nie zgadzam. Lubię go za to, że nie zadaje pytań, on po prostu pomaga. A to, że nie jest to dobre akurat teraz w ogóle mnie nie interesowało.
Nad ranem powrót do domu. Obudziłem się dopiero pod wieczór i nastąpiła powtórka z dnia wczorajszego. Tym razem jednak pożegnałem rzeczywistość za pomocą alkoholu. Półprzytomny w jakiś sposób dotarłem do domu, potem film mi się urwał...
Biedna Nelly :c
OdpowiedzUsuńNiom... ale wkrótce be alright ;)
Usuń