poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 24

Wydawał się być zły i to w dodatku na mnie. Chyba domyślałam się o, co mu może chodzić. Był po prostu zazdrosny. Ale to, co on czuł akurat w tamtym momencie obchodziło mnie najmniej.
- Jak możesz być taka obojętna?! - Odezwał się.
- A wolisz, żebym jaka była?! Hmm? Zła na ciebie, obrażona, smutna i zraniona?
- Nie wiem...
- Jestem taka, jaka być chcę! - Powiedziałam i chciałam odejść, ale Jus posadził mnie z powrotem na moim miejscu.
- Porozmawiajmy...
- Nie mamy o czym! Nie zepsujesz mi tej nocy...
- A mogę chociaż sprawić, że będzie lepsza? - Zapytał.
Spojrzałam na niego zdziwiona, a on wyjaśnił:
- Zatańczmy, zapominając o przeszłości.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego. Złapał mnie za rękę i poszliśmy na parkiet.
I zapominając o wszystkim, całkowicie oddaliśmy się chwili. Szaleliśmy około godziny, wcale się do siebie nie odzywając. Uśmiechaliśmy się tylko i czasem nasze spojrzenia się spotykały. Było tak pięknie. Chciałabym zatrzymać wtedy czas.
Trzymając się za ręce, zmęczeni i rozbawieni podeszliśmy do stolika, przy którym siedziała Selena z chłopakami. Nic nie mówiąc, wypiliśmy nasze drinki i chcieliśmy wrócić na parkiet, ale Sel zatrzymała mnie. Zdziwienie malowało się na ich twarzach. Najwidoczniej oczekiwali od nas wyjaśnień, ale przeliczyli się. Uśmiechnęliśmy się do nich tylko i wróciliśmy do tańca. Bawiliśmy się świetnie. Nagle usłyszeliśmy głos Seleny.
Stała już na scenie z mikrofonem, przygotowana do wykonania jednej ze swoich piosenek.
- Ten utwór dedykuję naszym kochanym i szalonym dziwakom!
Nie było trudno domyślić się, że chodzi jej o mnie i o Justina. Zaśpiewała dla nas "Slow Down".
- Ta piosenka idealnie pasuje do nas i do tej chwili. - Powiedział Justin.
Uśmiechnęłam się do niego i znów oddałam się muzyce. I podczas tego naszego ostatniego tańca pozwoliłam chłopakowi na więcej, niż zamierzałam. Jego dłonie swobodnie poruszały się po moim brzuchu i tali. Zarzuciłam ręce na jego szyję i pozwoliłam mu się poprowadzić. Przycisnął moje biodra do swoich i przetańczyliśmy tak całą piosenkę.
Selena zeszła już ze sceny, a my ciągle staliśmy tam wśród bawiących się wokół nas ludzi.
Justin ujął moją twarz w dłonie i delikatnie dotknął swoimi ustami moich ust. Nie wytrzymałam! Musiałam go wtedy pocałować. Poprosiłam go o dostęp, którego chłopak szybko mi udzielił i zaczęłam bawić się jego językiem. Wreszcie oderwałam się od jego cudownych ust i mijając nasz stolik, pobiegłam do wyjścia. Zatrzymałam się przed drzwiami. To było jedyne mniej więcej puste miejsce. Na zewnątrz czekali już paparazzi. Zła na siebie, powoli osunęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze. Po chwili zjawił się JB. Usiadł obok mnie i powiedział:
- Przepraszam.
- Nie. Teraz wina leży po mojej stronie! - Schowałam głowę w podkurczonych kolanach.
Chłopak zaczął bawić się moimi włosami.
- Oboje jesteśmy winni. - Stwierdził.
- Ale to ja zawsze wszystko komplikuję!
- Przecież wiesz, że nie musi tak być...
- Jak? - Zapytałam.
- Tak skomplikowanie.
Pytająco na niego spojrzałam, a on wytłumaczył:
- Wystarczy, że będziemy cieszyć się chwilą i nie będziemy obawiali się konsekwencji naszych czynów.
- Nie obawiać się konsekwencji przy tobie i w tym świecie? To niemożliwe!
- Nie spróbowałaś... - Powiedział smutno.
- Bo nie warto.
- Mówisz, że ludzie oceniają innych z góry, a sama robisz dokładnie to samo. - Westchnął.
- Nie jestem optymistką.
- To stań się nią dla mnie! Chociaż na chwilę, proszę...
- Justin, postaraj się mnie zrozumieć! - Poprosiłam.
Tym razem to on nie wiedział, co mam na myśli, więc zapytałam:
- Czy na prawdę jestem taka, jaka ci się wydaję?
- Musiałbym to przemyśleć... - Odpowiedział.
- Masz dużo czasu. - Oznajmiłam, wstając.
Jus zrobił to, co ja i wróciliśmy do naszego stolika. Ledwo usiedliśmy, a już zostaliśmy zaatakowani setką pytań.
- Czy moglibyście chociaż raz postarać się o ułatwienie naszego już i tak skomplikowanego życia?! - Zdenerwował się Justin.
- Ej, spokojnie. - Powiedziałam, kładąc dłoń na jego nodze.
- Proszę was. Wiem, że to trudne, ale na razie postarajcie się nie zadawać nam tych trudnych dla nas pytań. - Zwróciłam się do przyjaciółki, Chaz'a i Alfredo.
Pokiwali niezadowoleni głowami.
Dochodziła już godzina 4.00 nad ranem i musieliśmy wychodzić, bo zamykali klub. Jus i chłopcy zrobili to jako pierwsi, nie mogliśmy pokazać się razem. Potem ja i Selena. Nas również nie oszczędzono. Już wyobrażałam sobie te jutrzejsze artykuły...
Nie chciałam wracać, bo byłam pewna, że Sel nie da mi żyć, ale nie miałam wyjścia. W drodze przygotowywałam sensowne odpowiedzi na jej pytania.
Jak tylko wróciłyśmy do domu, dziewczyna posadziła mnie na kanapie, w celu dokładnego przesłuchania mnie.
- Jestem zmęczona. - Jęknęłam, próbując się wykręcić, ale ona nie dawała za wygraną.
- Wiedziałam, że ci się nie uda. - Oznajmiła mi.
- Bo to wszystko jest dla mnie tak cholernie trudne! - Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
Usiadła obok mnie i przytuliła.
- To całe udawanie, że zapomniałam, że mi nie zależy!
- I że jedyne, co zostało to tylko uczucie przyjaźni... - Dodałam.
- Dasz radę! - Pocieszała mnie.
- Nie, Selena. Ja go wciąż kocham! Nie tylko jak Belieber... - Wyznałam.
Dziewczyna przytuliła mnie do siebie mocniej.
- On wykorzystał mnie, zranił, oszukał, zabawił się moimi uczuciami, a ja dalej go kocham. Nie chcę! Nie chcę takiej miłości. Miłości, w której ja oddałam mu swoje serce, całą siebie, a on wykorzystał to w ten okrutny sposób...
- Postaraj się zrozumieć też Justina. Świat, w którym żyje i to, co robi... - Powiedziała Selena, a po chwili dodała:
- Nic go nie usprawiedliwia, ale może gdy to zrozumiesz, będziesz umiała mu wybaczyć.
- Tak bardzo bym tego chciała... Ale, co da moje wybaczenie jego winy, skoro on i tak mnie nie pokocha?!
- Odpowiedź przyjdzie z czasem. Być może z jego strony to jeszcze nie jest miłość, ale on ciebie traktuje inaczej. Zależy mu na tobie, nie jesteś mu obojętna.
- Ja długo tak nie wytrzymam... - Oznajmiłam, wycierając łzy.
- Za około tydzień zaczynam trasę. - Poinformowała mnie.
- Muszę to wszystko jeszcze przemyśleć. - Westchnęłam.
Pożegnałam się z Sel, wzięłam prysznic i wyczerpana zasnęłam.
Dzień jutrzejszy pozostawiłam na przemyślenia związane z wszystkim tym, co dotyczy chłopaka, któremu tak łatwo udało się załamać moje serce.

1 komentarz: